13 października 2012

18.

Część 4:

Zanim weszłam do "swojego"  pokoju mama mnie zawołała:
- I jak wyjaśniłaś tą rzecz ?
- Ta..
- O! Wróciłaś ? - tata był zdziwiony widząc mnie w salonie.
- Liam mnie przywiózł .
- Powiesz o co chodziło ? - mama nie dawała za wygraną .
- To nie wasza sprawa .
- Liam cię odwiózł ? A nie Harry ? - tata zaczynał się robić podejrzliwy. Dlaczego wszyscy myślą, że mnie i Harrego coś łączy ? W zasadzie jakby był w domu to on by mnie na pewno odwiózł.
- Harrego nie ma w domu.
- To gdzie jest ? - nagle babcia wtargnęła do rozmowy.
- Nie ważne.
- To to była ta rzecz ?
- Tak , mamo .
- Powiesz coś więcej ?
- Ide do pokoju. - już nikt więcej nie zadawał mi pytań, bo i tak bym nie odpowiedziała. Włożyłam słuchawki do uszów i włączyłam "Moments" mojego ulubionego zespołu, który w każdej chwili mógł stracić jednego członka. Stwierdziłam, że dawno nie wchodziłam na twitter'a i facebook'a. Co zastałam ? Setki wiadomości typu : " Dlaczego nie powiedziałaś, że masz nowego chłopaka ? " , " Bardzo mi przykro z powodu Harrego", " Nie zazdroszcze " i wiele innych . Kiedy wszystko przeleciałam postanowiłam zajrzeć na pocztę. Tylko jedna wiadomość, ale za to od kogo ? Mój były raczył się odezwać:

Cześć,
Widzę, że znalazłaś sobie nowego chłopaka ? Szkoda, że takiego nie wiernego. Masz mi oddać moją bluzę. Zostawiłem ją u ciebie jak byłem ostatnim razem. Naprawdę nie mam ochoty żeby ktoś taki jak ty ją u siebie trzymał. I wyobraź sobie, że twoja przyjaciółka sprawuje się o wiele jako dziewczyna niż ty. ODDAJ BLUZĘ ! 
Łukasz

Nie zamierzałam odpisywać. Zamknęłam laptopa i zaczęłam płakać. Wszystkie wspomnienia wróciły. Do tego chodził z moją przyjaciółką ? To nie możliwe. Ona by mi tego nie zrobiła. Zrozumiałam, że napisał to tylko dlatego żeby mnie jeszcze bardziej zranić i odzyskać tą głupią bluzę. Mogłam ją wywalić na śmietnik. W tym momencie coś mi się przypomniało. Harry dał mi swoją bluzę. Ruszyłam szybko w jej poszukiwania. Nie zajęło mi to długo. Powąchałam ją. Pachniała nim. Czułam się jakby tu był. Zawsze pragnęłam poznać Harrego Styles'a, a teraz miałam mu tak po prostu dać odejść i móc go zobaczyć dopiero za rok ? Nie ma mowy. Przytuliłam mocno bluzę, a następnie odłożyłam. Ogarnęłam się żeby nie było widać, że płakałam. Zeszłam na dół: 
- Tato, kolejna prośba. 
- Jaka znowu ? - zapytał .
- Zawieziesz mnie na policję ? 
- Słucham ? - zapytał z niedowierzaniem . 
- Proszę cię . 
- Po co ? 
- Bo tak. Tato bardzo cię proszę. 
- Wiesz gdzie to jest ? 
- Ja wiem. - wtrąciła znowu babcia. 
- To pojedziesz z nami . 
- Dobra. Chodź. - tata się zgodził. Pobiegłam do samochodu, babcia z tatą byli daleko za mną. 
- Szybko ! - krzyczałam. Obym go mogła spotkać . Musiałam tam jechać, musiałam. Samochód zapalił. Pojechaliśmy. Babcia doprowadziła nas na posterunek. Weszliśmy do środka. Zapytałam czy mogę się spotkać z panem Styles'em. To bardzo dziwnie zabrzmiało. Jestem pewna, że dorośli nie wiedzieli o kogo chodziło. Policjant powiedział żeby pójść za nim.
- Zaczekajcie tu na mnie. - powiedziałam szybko i poszłam w ślady komendanta. Zaprowadził mnie do małego pomieszczenia i kazał zaczekać. Tak bardzo chciałam tu przyjechać, ale co ja mu miałam powiedzieć. Zaczęłam się denerwować. Przecież nie karze mu wrócić do domu, bo i tak nie może. Obyśmy byli ze sobą szczerzy. Drzwi się otworzyły wstałam z krzesła na którym siedziałam przy malutkim stoliku. Bałam się. Co miałam mówić ? Kiedy Harry mnie zobaczył otworzył oczy ze zdumnienia. Podszedł do mnie i  mnie przytulił, odwzajemniłam uścisk. Policjant powiedział, że mamy 30 minut.
- Co ty tu robisz? - zaczął Styles
- Jak myślisz ?
- Wiesz dlaczego tu jestem ?
- Tak. Chłopaki wszystko mi powiedzieli.
- To dobrze. Ale po co przyszłaś ?
- Po pierwsze miałeś mi się z czegoś wytłumaczyć, po drugie muszę ci coś powiedzieć, a po trzecie ... - wzięłam głęboki oddech. Niby nie chciałam mu powiedzieć, że go kocham, ale wypowiedzenie tych słów od osoby którą ledwo znałam wymagało odwagi. - stęskniłam się za tobą .
- Ja za tobą też. To może od razu przejdźmy do rzeczy. - i zaczął mi tłumaczyć dlaczego nie napisał co się stało i tak dalej. - Teraz chyba ty mi miałaś coś powiedzieć ?
- A tak . Nie wiem co mam robić .. znaczy jak do tego podejść .
- O co chodzi ?
-  Ty jesteś przyzwyczajony do plotek, bo jesteś sławny ..
- Co oni znowu wymyślili ?
- Pozwolisz ... ?
- Przepraszam.
- Wszędzie w mediach gadają, że mnie zdradziłeś, i że jesteśmy razem.
- Wiedziałem, że tak będzie.
- Co ty robisz w takich momentach ?
- Nic. Na to nie da się nic poradzić . Zaczepiają cię ?
- Nie, ale boje się, że za niedługo tak będzie.
- Nie martw się. Coś na to poradzimy.
- Mamy jeszcze 5 minut.
- No niestety.
- Kogo to była wina ?
- Ale że co ?
- No w wypadku.
- Gościu we mnie wjechał. Samochód poszedł do kasacji.
- To czemu ty tu siedzisz skoro to jego wina ?
- Nie wiem . Czekam na rozprawę.
- Nie pójdziesz siedzieć. To nie twoja wina .
- Miejmy nadzieję. Nie chce cię widywać co tydzień tylko codziennie. - chciałam coś powiedzieć, ale przyszedł policjant. Wstaliśmy. Harry pożegnał mnie tak jak wtedy przed moim domem. Loczek poszedł do swojej celi, a ja do babci i taty. Wróciliśmy do domu.
-  I po co tam byliście ? - zapytała mama .
- Szczerze to nie wiem . - odpowiedział jej tata .
- U Styles'a mamo. - musiałam im to wytłumaczyć. Nigdy nie lubili jak ich okłamywałam.
- U kogo ? - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- U Harrego.
- Ale co on tam robi ? - zapytała mama .
- Siedzi, miał wypadek, nic nikomu się nie stało, jest nie winny. Za nie długo rozprawa .
- Ojeju. Przykro mi . - Babcia chciała mnie pocieszyć.
- Ide do pokoju .
- Pa - odpowiedzieli, a ja poszłam na górę. Miałam zamiar spędzić tam cały czas aż do rozprawy.

***4 dni później***
DZIEŃ ROZPRAWY

Wstałam o 6 rano. Światło wpadające przez okno mnie obudziło. Popatrzyłam na telefon. Ten sam SMS, przychodził codziennie. " Czekam na bluzę ! " . Łukasz nie miał zamiaru sobie dać spokoju. Ignorowałam go, ale kiedy widziałam jego imię łza kręciła mi się w oku. Nie mogłam o nim zapomnieć, mimo wszelkich starań.  Popatrzyłam przez chwilę na nasze zdjęcie, a potem na zdjęcie całującego mnie w policzek Harrego. Wyszłam z łóżka, wzięłam jego bluzę i weszłam z powrotem do łóżka. Przytuliłam się do niej i zasnęłam. Obudziłam się 2 godziny później. Tym razem była to wina SMS-a. Znowu nieznany numer.
" Cześć. Rozprawa jest o 4. Przyjdziesz ? 
                                                                Louis
Skąd on miał mój numer? Nieważne. Miałam iść ? Potem przyszedł 2 SMS. 
" Harry był by szczęśliwy ;)
-Jeżeli Harry miał być szczęśliwy to pójdę- pomyślałam. Miałam 8 godzin. Nie wiedziałam gdzie jest sąd. Napisałam więc do Lou. 
" A przyjedziecie po mnie ?
Po chwili dostałam odpowiedź:
" Jasne będziemy o 3:30.
No to miałam 7,5 godziny. Wygrzebałam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki. Wszyscy jeszcze spali. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju. Zajrzałam do szafy. Nie wiedziałam w co się ubrać. Zanim się obejrzałam straciłam na tym aż godzinę. Słyszałam jak ktoś chodzi po kuchni. W końcu wybrałam to : http://www.ubiore.pl/style/99859/?action=save . Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, a włosy rozpuściłam. Wyglądałam całkiem przyzwoicie. Zostało mi jeszcze 5 godzin .. Zeszłam na dół.
- Hej.
- O cześć. Ładnie wyglądasz. Gdzieś wychodzisz ? - zagadnęła mama.
- Na rozprawę. - odpowiedziałam nalewając sobie soku.
- Idziesz ? - zapytał tata.
- Pasowałoby.
- Co będziesz robić do tego czasu ? - zapytała babcia.
- Nie mam pojęcia. Pomyślę jeszcze, albo ... - wpadłam na pomysł.- Zaraz wracam. - pobiegłam na górę i napisałam do Lou:
" Ej, może przyjedziesz po mnie wcześniej ? Nie chce mi się siedzieć w domu. "
Po co miałam siedzieć w domu jak mogłam posiedzieć w ich ogromnym domu. Po chwili dostałam odpowiedź :
" Jasne. To będę za 20 minut. "
No to już miałam co robić. Zeszłam na dół.
- Ja jadę do chłopaków. Wrócę ok. 7.
- Okej - odpowiedziała mi mama. Usiadłam jeszcze chwilkę przed telewizorem. Po 15 minutach stwierdziłam że wyjdę na zewnątrz.
- Pa ! - krzyknęłam i wyszłam. Nie minęły 2 minuty i Lou przyjechał. Był punktualny. Weszłam do samochodu:
- Na pewno chcesz tam jechać ? - zapytał.
- Tak.
- Jedziesz ze mną ?
- Gdzie ?
- Harry mówił żeby mu przywieźć ciuchy.
- Mogę pojechać.
- To spoko. - dojechaliśmy
- O której mamy u niego być ?
- Około 2 godziny przed rozprawą.
- Okej. - weszliśmy do ich domu. Najwyraźniej oni się Harry'm tak nie przejmowali. Biegali po całym domu i się wygłupiali .
- To nie to samo bez Harrego. - rzucił Louis. Popatrzyłam na niego. On się nim najbardziej przejmował. Podeszłam bliżej i usiadłam na sofie obok Lou.
- Martwisz się o niego ? - zapytałam.
- Tak ..
- Nie przejmuj się, ja też. Tylko ja chyba trochę inaczej.
- Dlaczego ?
- Nie ważne.
- O cześć ! - dopiero teraz chłopaki mnie zauważyli.
- Hej. - Louis włączył telewizor. Przyłączyłam się do oglądania. Nim się obejrzałam wszyscy to robili. I tak spędziliśmy ten czas kiedy czekaliśmy na rozprawę .
- Idziesz ? - Lou się odezwał.
- Hmm ? A tak ! - zapomniałam, że miałam jechać do Harrego.
- Wybierz mu jakieś przyzwoite ciuchy .
- Ja ? - nie mogłam uwierzyć .
- Taa . Jego pokój to ten trzeci od schodów. - szybko pobiegłam na górę. Przeszukałam jego szafę i wybrałam najlepsze moim zdaniem ciuchy.
- Już.
- Dobra to chodź. - wyszłam z Louis'em i pojechaliśmy pod sąd. Szłam za nim krok w krok, to on wiedział gdzie mamy iść. Kiedy Harry nas zobaczył wstał. Podałam mu ubrania.
- Dzięki .
- Nie ma za co . - odpowiedziałam.
- Nie spodziewałem się ciebie. - uśmiechnął się .
- Ty się mnie nigdy nie spodziewasz . - zaśmiałam się.
- Masz rację. Idę się przebrać zaraz wracam. - odszedł .
- Kochasz go prawda ? - zapytał Lou nagle.
- Co ?!
- Kochasz go . - tym razem to nie było pytanie.
- Skąd możesz to wiedzieć ?
- On ciebie też. To widać .
- Naprawdę ?
- Tak. - Harry wrócił. Przyjrzałam mu się . Wyglądał cudownie .
- O czym rozmawialiście ? - zapytał loczek.
- O niczym takim .
- Okej. - kochałam jego uśmiech. Z każdą chwilą czułam do niego coraz więcej. Usiedliśmy i czekaliśmy na chłopaków i rozprawę. Chłopaki przyjechali . Rozprawa się zaczęła. Usiadłam z chłopakami w jednym rzędzie. Widziałam, że każdy z chłopaków był znudzony. Ja wręcz przeciwnie. Patrzyłam cały czas na Hazzę.
Rozprawa trwała około 2 godziny. Wygrał Harry, tak jak myślałam. Szczęśliwi wyszliśmy z sądu i wróciliśmy do domu chłopaków. Stwierdziłam, że muszę wracać do domu, co pomyślałam to powiedziałam.
- Odwiozę cię . - zaproponował Harry.
- Okej. - wyszliśmy i pojechaliśmy. Koło mojego domu chłopak również wyszedł z samochodu. Widocznie chciał pogadać.
- Mówiłam ci, że wygrasz.
- Miałaś rację . - znowu się uśmiechnął. Kochałam to.
- Muszę już iść. Zaprosiłabym cię, ale ..
- Nie no nie będę robił kłopotów.
- Nie robiłbyś . Boję się reakcji rodziców.
- Nie pytam dlaczego. - tym razem ja się uśmiechnęłam. - Tak rzadko się uśmiechasz. Dlaczego ?
- Gdybyś przeżył to co ja też byś się nie uśmiechał.
- Nie mogło być aż tak źle.
- Ale było.
- Przykro mi .
- Przepraszam. Muszę już iść.
- Naprawde ?
- Tak.
- Szkoda. Nie nacieszyłem się tobą.
- Hah. Innym razem .
- Ale ja chce teraz.
- Nie wiem do czego zmierzasz.
- Przyjdź jutro o 4 do tego parku obok naszego domu.
- Okej.
- Dzięki. - w tym momencie przysunął się do mnie i mnie pocałował . - Nie zgubisz się ?
- Nie. Obiecuje.- spojrzałam w jego przepiękne oczy .
- Będę czekać.
- Dotrzymasz obietnicy ?
- Jasne- zaśmialiśmy się. - Pa . -przytulił mnie
- Pa - odwzajemniłam uścisk. Wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc wzięłam szybki prysznic, założyłam piżamę i położyłam się spać.
- Zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu- pomyślałam i zasnęłam.


Nie jestem zadowolona z tej części, ale nie jest źle. A wam jak się podoba ? ;) Komentujcie. Przepraszam, że takie długie. Może napiszę kolejną część. Jak chcecie . / Harriet xx

1 komentarz: