28 grudnia 2013

69.

Stałam na balkonie. Wiatr delikatnie mierzwił moje długie, poszarpane włosy. Słońce zaczęło wschodzić. Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła 4. Stałam tutaj już kilka godzin, nie mogłam spać. 
Jak się okazało w Santorini ruch się nie zatrzymuje. Cały czas po ulicach krążą ludzie i jeżdżą samochody. 
Grecja to naprawdę piękne państwo, ale to nie tutaj chciałam spędzić moje wakacje. Marzył mi się zawsze Paryż, miasto zakochanych. Miałam nadzieję, że to tam spotkam kogoś kto skradnie moje serce.
Ku mojemu zdziwieniu znalazłam kogoś takiego właśnie tutaj, w Santorini. Miał ciemną karnację, piękne, czekoladowe oczy i czarne włosy. Był bardzo przystojny. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Cały czas miałam przed oczami jego postać. Ten piękny, szczery uśmiech. To jak miłość od pierwszego wejrzenia. Najgorsze było to, że mogłam go już nigdy nie zobaczyć. Nie podeszłam do niego ani nic. Tak bardzo tego żałowałam. 
Przeczesałam moje włosy i wróciłam do środka. Zerknęłam czy moi rodzice śpią i poszłam do pokoju, w którym spałam. Wzięłam słuchawki, puściłam muzykę, zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam. 
- Skarbie, wstawaj - obudził mnie głos mojej mamy. 
Podniosłam niechętnie powieki i zerknęłam na zegarek. Nic nie widziałam, obraz był zamazany. Przetarłam oczy i zmrużyłam je. 
- Dopiero 9 - mruknęłam. 
- Chyba nie chcesz stracić całego dnia na spaniu.
Westchnęłam i wyczołgałam się z łóżka. Poczłapałam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą, a do tego nalałam sobie mleko, podgrzałam je i cały posiłek położyłam na stole. Usiadłam przy nim i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam, wszystko starannie umyłam i poszłam się ubrać. Nałożyłam na siebie ciuchy, po czym zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do rodziców. Mieliśmy dzisiaj zwiedzić miasto, potem plaża i basen przy hotelu. 
Wyszliśmy. Chodziliśmy po różnych zabytkach. Nudziłam się okropnie, a co najgorsze nie widziałam tego chłopaka. Pomyślałam, że może też był na wakacjach, tyle, że już wyjechał. Posmutniałam odrobinę. 
Skończyliśmy zwiedzanie i ruszyliśmy na plażę. Tam także go nie było. 
Rozłożyłam kocyk na piasku, zdjęłam ciuchy i zostałam w samym stroju. Położyłam się, zamknęłam oczy i zaczęłam opalać. 
Leżałam sobie i myślałam. Nagle coś albo ktoś zasłonił słońce. Podniosłam powieki, a przed sobą ujrzałam wysokiego chłopaka. Wzięłam głęboki oddech. 
- Przepraszam, ale ja próbuję się opalać - syknęłam w jego stronę. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i przesunął. Potem zaczął rozmawiać ze swoim kolegami.
Po moim ciele przeszły ciarki, serce zaczęło szybciej bić. Właśnie zdałam sobie sprawę, że to był ten sam chłopak, który skradł moje serce. To jego cały dzień szukałam. 
- (t.i), chodź popływać - zachęcił mnie mój tata. 
Pokręciłam przecząco głową i zamknęłam oczy. Próbowałam się uspokoić. 
- No, mała, chodź - ciągnął mój ojciec. - Będzie fajnie. 
- Nie - burknęłam. Ucichł. 
- Na pewno? 
- No tak. 
- Dobra - wypowiedział te słowa i nagle poczułam zimną wodę na sobie. Zerwałam się jak oparzona. Popatrzyłam wściekła na tatę. 
- Uciekaj - poradziła mu mama. Przytaknęłam jej. Ojciec zaczął biec w stronę morza. Pobiegłam za nim. Kiedy byliśmy już w wodzie, zaczęłam pryskać wodą w jego kierunku, a on w moim. Obydwoje się przy tym śmialiśmy. Potem przyłączyliśmy się do grupki ludzi, którzy odbijali piłką i bawiliśmy się z nimi. 
Spojrzałam na brzeg. Po raz kolejny ujrzałam tamtego chłopaka. Poprawiłam włosy i wyszłam z wody. Wróciłam do mojej mamy. Oznajmiła mi, że będziemy już się zbierać. Złożyłam, więc koc, zebrałam wszystkie moje rzeczy i zawołałam tatę. Przyszedł, zrobił to co ja i po chwili byliśmy już w drodze do hotelu. Zjedliśmy tam pyszny obiad. Odpoczęłam chwilę w pokoju. Potem razem z rodzicami, tak jak planowaliśmy, poszliśmy nad basen. Zajęliśmy leżaki. Poprosiłam mamę żeby popilnowała mi mojego, a w tym czasie ja poszłam po coś do picia. Kiedy czekałam na zamówione napoje, przyglądałam się ogłoszeniu. Pisało na nim, że za dwa dni ma się odbyć dyskoteka na zakończenie wakacji. Ucieszyło mnie to. Nareszcie mogłabym się rozerwać. Wzięłam picia i ruszyłam w stronę basenu. Całą uwagę skupiłam na tym żeby nie wylać napojów. Niestety nie udało się. Przez to, że nie patrzyłam gdzie idę, wpadłam w tego uroczego chłopaka. Jedna szklanka wypadła mi z rąk i rozbiła się. 
- Przepraszam - wyszeptał zawstydzony. Popatrzył na mnie. W moim brzuchu zaczęły wirować motylki. Miałam wrażenie, że zaraz upuszczę pozostałe szklanki. 
- Pomogę Ci to pozbierać - powiedział już bardziej pewnie. Ja nadal milczałam i wpatrywałam się w niego. Zaśmiał się. - Daj, zaniosę to Twoim rodzicom i zaraz wrócę, dobrze? - uśmiechnął się. 
- Yyyy... Dobra - podałam mu szklanki. Odszedł ode mnie śmiejąc się. Westchnęłam. Jesteś taka głupia, gadaj z nim, pomyślałam. Zarzuciłam włosy do tyłu i kucnęłam przy szkle. Zaczęłam pomału je zbierać. 
- Jestem - przykucnął obok mnie i zaczął mi pomagać. Zgarnęliśmy wszystko na małą kupkę. - Przyniosę jakiś worek, poczekaj. 
Jego głos był taki miły dla ucha. Miałam wrażenie, że zaraz tam zemdleję. Po chwili wrócił i zgarnął wszystko do foliowego woreczka. Nagle przeklął cichutko. 
- Coś się stało? - spytałam niepewnie. 
- Zaciąłem się - popatrzył na swoją dłoń. 
- Aha... - pokiwałam twierdząco głową. Zerknął na mnie, a ja zaraz odwróciłam wzrok. 
- Nie wstydź się tak - zachichotał. Czułam, że robię się cała czerwona. Chłopak wstał pomału i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i podniosłam się. Założyłam sobie włosy za ucho, a on poszedł wywalić śmieci do kosza, po czym wrócił do mnie. 
- Mam na imię Zayn - mówił powoli. - A Ty, piękna? 
Powiedział do mnie piękna!, krzyknęłam w myślach. 
- (t.i) - odpowiedziałam. 
- Bardzo ładnie - przygryzłam wargę. - Zawsze jesteś taka nieśmiała? Hm? 
- Ja... emmm... no... - westchnęłam. - Nie, raczej nie. 
- To co ja mam takiego w sobie? - zaśmiałam się nerwowo. 
- (t.i)! - usłyszałam moją mamę. - Chodź tutaj! 
Dziękuję, pomyślałam. 
- Przepraszam, muszę iść. 
- Rozumiem... Ale zobaczymy się jeszcze prawda? - powiedział z nadzieją w głosie. 
- Pewnie tak. Pa - zaczęłam odchodzić. 
- Czekaj! - chwycił mnie za mój nadgarstek. Odwróciłam się. Zayn był strasznie spięty. - Co robisz wieczorem? 
- Nic takiego - odpowiedziałam zaskoczona. 
- Spotkajmy się tutaj za... - spojrzał na zegarek. - Trzy godziny. 
- Dobrze - uśmiechnęłam się. Chłopak się rozluźnił. 
- To do zobaczenia - pożegnał się ze mną i odszedł. 
Wróciłam do moich rodziców. Przyglądali się mi. 
- Umówił się z tobą? - spytali szybko. 
Prychnęłam. 
- Jasne, że tak. Kto by mi się nie oparł - zarzuciłam włosami. Zaczęliśmy się śmiać. Odwróciłam się by jeszcze raz na niego spojrzeć. Stał z czterema kolegami i przyglądali się mi. Speszyło mnie to, więc się obróciłam i zaczęłam rozmawiać z rodzicami. Po godzinie czasu wróciliśmy do "mieszkania". Zabrałam się za przygotowania do spotkania z Zayn'em. Nim się obejrzałam minął cały czas jaki miałam. Przejechałam jeszcze usta błyszczykiem i wyszłam. Niepewnym krokiem szłam w stronę holu. On już tam stał. Myślałam, czy się nie wycofać. Nie mogłam przy nim normalnie się zachowywać. Jego wzrok sprawiał, że kręciło mi się w głowie, a jego głos... On był po prostu doskonały. Podeszłam do niego. W tym samym momencie się odwrócił. 
- Witam - pocałował mnie w dłoń. Zarumieniłam się. 
- Hej.
- Chodź - chwycił mnie za rękę i zaprowadził nad basen. Usiedliśmy przy nim. W okół było jeszcze kilku ludzi. Spoglądałam na nich kątem oka. 
Zayn poprosił mnie żebym mu coś o sobie opowiedziała, więc to zrobiłam, a potem on mi powiedział kilka słów o nim. Zajęło nam to godzinę. Potem wziął mnie na spacer. 
Nagle zaczął wiać wiatr, a ja byłam w samej koszulce. Nie przypuszczałam, że może być tutaj zimno. Zayn jednak o tym pomyślał, bo miał na sobie koszulę, a w ręce trzymał bluzę. Mimo wszystko na nic się nie skarżyłam. 
Szliśmy dalej i rozmawialiśmy. Po chwili zerwał się straszny wiatr. Moje włosy były całe poszarpane. 
- Jak można było nic nie zabrać? - skarcił mnie Zayn. Wzruszyłam ramionami. Przewrócił oczami i nałożył na mnie swoją bluzę. Zrobiło mi się odrobinę cieplej. - Lepiej? 
Kiwnęłam twierdząco głową. Poszliśmy dalej. Zaczęło się już robić całkiem ciemno, a z nieba leciały pojedyncze krople. Pogoda zaczęła się psuć. Stwierdziliśmy, że trzeba wracać do hotelu. Niestety nie zdążyliśmy przed ulewą. Zaczęliśmy biec. Nie było szans żebyśmy nie zmokli. Ja po przebiegnięciu dosyć długiej trasy miałam już dość. Zatrzymałam się. 
- Co jest? - spytał Zayn. 
- Nie dam rady dalej biec. To za daleko. 
- Dobra... Chodź znajdziemy jakiś dach, skryjemy się pod nim i przeczekamy ten deszcz. 
Zaczęliśmy szukać skrycia. Kiedy już znaleźliśmy, poszliśmy tam i usiedliśmy na ziemi. Byłam cała mokra i było mi zimno. Chłopak pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. Wtuliłam głowę w jego tors i zamknęłam oczy. Walczyłam ze snem. Przez przypadek ziewnęłam. Zayn się zaśmiał. 
- Śpij - szepnął i posadził mnie u siebie na nogach. Uśmiechnęłam się, poprawiłam odrobinę, oparłam się o niego i zasnęłam. 
Obudziłam się w dużym, białym pokoju. Rozglądnęłam się dookoła. Obok mnie spał Zayn.
Wyglądał na prawdę przeuroczo. Uśmiechnęłam się. Nagle zadzwonił mój telefon. Mama... Odebrałam i usłyszałam jej krzyk. Wygrzebałam się spod ciepłej kołdry i wyszłam z pokoju.
- Spokojnie - szepnęłam. - O co chodzi?
- Gdzie ty dziecko jesteś?! Nie było Cię całą noc! Powariowałaś?! Gdzie jesteś?!
Oparłam się o drzwi i popatrzyłam na śpiącego chłopaka.
- U Zayn'a - przygryzłam dolną wargę.
- Kto Ci pozwolił u niego zostać?!
- Przepraszam... Zasnęłam jak byliśmy na spacerze i obudziłam się tutaj...
Westchnęła.
- Bądź za godzinę.
- Dobrze. Pa.
Rozłączyła się.
Wróciłam do łóżka. Wtuliłam się w pościel i przyglądałam się mu. Nigdy nie widziałam tak słodkiego i uroczego chłopaka. Po chwili jego oczy się otworzyły. Obróciłam się na plecy i patrzyłam w sufit. Słyszałam jego ziewnięcie.
- Dzień dobry - mruknął. Uśmiechnęłam się do niego. - A Ty dalej się mnie wstydzisz - zachichotał. Przysunął się, objął mnie i pocałował w czoło. - Jak się spało?
- Dobrze - wtuliłam się w niego. Nie mogłam tak cały czas się ograniczać. Jeżeli chciałam żeby coś z tego wyszło, musiałam robić kroki do przodu.
- Głodna?
- Odrobinę.
- To chodź - wyszedł z łóżka i czekał na mnie. Zrobiłam to samo i razem poszliśmy zjeść śniadanie.
Byłam teraz bardziej pewna siebie. Rozmawialiśmy ze sobą i śmialiśmy się. Powiedziałam mu o telefonie od mamy. Chwilę po jedzeniu odprowadził mnie.
- Jakie masz na dzisiaj plany? - spytał.
- Wszystko zależy od moich rodziców - położyłam dłoń na klamce. Westchnął i dał mi karteczkę z numerem.
- Jak będzie Ci się nudziło to napisz albo zadzwoń... Jestem na twoje zawołanie - puścił mi oczko.
- Dobrze - uśmiechnęłam się.
Staliśmy przez chwilę patrząc sobie w oczy. Nagle założył mi włosy za ucho i... pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia - odszedł.
Liczyłam na coś więcej, ale widocznie tego nie chciał. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Nareszcie jesteś! - krzyknęła moja mama. Kiwnęłam głową na zgodę. - Co ty z nim robiłaś?!
- Nic takiego - odpowiedziałam z kpiną. Ona jak zwykle myśli nie wiadomo o czym...
- Ja mam nadzieję. Idziesz z nami na plażę?
- Zróbmy coś innego. Już mi się to znudziło.
- To może skusimy się na rejs?
- No dobrze - westchnęłam.
Przebraliśmy się i wyszliśmy. Cały dzień spędziliśmy nad morzem.
Wieczorem wróciliśmy do hotelu. Byłam strasznie zmęczona. Ledwo co chodziłam. Nie miałam pojęcia czym się tak zmęczyłam.
Stanęłam w holu. Rodzice się na mnie popatrzyli.
- No już, chodź - powiedział tata.
- Nie dam rady.
- (t.i)...
- To mnie zanieś - mruknęłam.
- Nie, nie, księżniczko... Masz nóżki, więc chodź!
- Ale... - westchnęłam. Pokiwał przecząco głową.
Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi.
- A ja mogę Cię zanieść? - usłyszałam Zayn'a, a potem zobaczyłam jego twarz. Uśmiechnęłam się i go objęłam. - Rozumiem, że tak - zachichotał i zaczął iść.
- Dziecko, kręgosłup sobie zepsujesz - wypaliła moja mama.
- Nic mi nie będzie - pocałował mnie w policzek i szedł dalej.
Zanim się obejrzałam, leżałam już w łóżku, a obok mnie siedział Zayn. Podniosłam się odrobinę żeby móc na niego patrzeć.
- Nie lubię milczenia - mruknął i popatrzył mi w oczy.
- Ja też nie.
Uśmiechnął się.
- Hmm - zamyślił się. - Masz łaskotki?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Sprawdzimy? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, nie - zasłoniłam się dłońmi, a on się nade mną pochylił i zaczął mnie gilgotać.
Cały czas się śmiałam i broniłam.
Nagle znalazłam się na nim. Nie wiedziałam jakim cudem. Wykorzystałam jednak sytuacje i przytrzymałam jego dłonie.
- Jednak masz - pocałował mnie w czoło. Przytaknęłam mu.
Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie. Malik przygryzł dolną wargę.
- Jesteś taka słodka - mruknął. - i piękna...
- Ty też - wtuliłam się w niego.
- Idziesz jutro na dyskotekę?
- Nie mam z kim... - wymamrotałam.
- Jak to nie?! A ja?! - powiedział z wyrzutem.
Zaśmiałam się.
- Myślałam, że nie będziesz chciał...
- Chyba żartujesz!
Usiadłam obok niego, a on wziął głęboki oddech.
- Pójdziesz ze mną na dyskotekę? - uśmiechnął się słodko.
- Jasne, że tak - zachichotałam.
Ustaliliśmy potem szczegóły i on poszedł.
Powiedziałam rodzicom o moich planach na następny dzień, a potem wzięłam prysznic i poszłam spać.
Rano zdałam sobie sprawę, że to ostatni dzień wakacji, i że dziś w nocy wyjeżdżam, a za dwa dni idę do szkoły.
Wyszłam na balkon. Nie mogłam "strawić" tej wiadomości. Już więcej nie zobaczę się z Zayn'em. Otarłam łzę, która spływała po moim policzku. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam, że nie będę się tym martwić, tylko cieszyć się dzisiejszym dniem.
Wróciłam do środka i zerknęłam na zegarek. Dyskoteka miała się odbyć za 5 godzin, więc miałam jeszcze trochę czasu. Miałabym więcej gdybym nie spała do południa. No cóż...
Zabrałam się za robienie śniadania. Zjadłam je, po czym zabrałam się za przyszykowanie ubrań. Potem uczesałam włosy. Zrobiłam makijaż.
Czas leciał jak szalony. Każda czynność zajmowała mi około 1,5 godziny. Jeszcze w międzyczasie rozmawiałam z rodzicami i robiłam inne rzeczy. Zostało mi jakieś 30 minut. Bałam się, że nie zdążę. Szybko poszłam się ubrać. Mniej więcej tak to wyglądało. 
Zdążyłam na czas. Byłam już gotowa i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je. Ujrzałam za nimi Zayn'a. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał, tak jakby nie chciał żeby rodzice to usłyszeli.
- Dziękuję.
- Możemy iść?
- Jasne. Wychodzę! - krzyknęłam do rodziców i poszłam z Zayn'em.
Kilka minut później byliśmy już w sali, w której miała się odbyć dyskoteka.
Na początku rozmawiałam z Malik'iem. Nie miałam ochoty tańczyć. Potem przedstawił mi swoich przyjaciół: Louis'a, Liam'a, Niall'a i Harry'ego. Także byli przystojny, ale żaden z nich nie mógł się równać z Zayn'em. Dowiedziałam się też, że będą dzisiaj śpiewać. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Wiedziałam, że należą do jednego zespołu, ale nie miałam okazji ich posłuchać.
Nagle puścili jakąś wolną piosenkę. Mulat od razu się zerwał. Stanął na przeciwko mnie.
- Zatańczysz? - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Tak - uśmiechnęłam się i poszłam z nim na parkiet. Objęliśmy się i zaczęliśmy tańczyć. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki, rozmawiając ze sobą.
Zayn miał ochotę coś powiedzieć, ale piosenka się skończyła. Mieliśmy zejść ze środka sali, ale Malik szukał kogoś wzrokiem. Kiedy go lub ją znalazł, popatrzył na niego/ją błagalnym wzrokiem, a potem znów popatrzył na mnie i uśmiechnął się delikatnie. Po chwili znów puścili wolną piosenkę. Wróciliśmy do tańca.
- Jesteś naprawdę cudowna - powiedział. - Piękna, miła, wyrozumiała, delikatna... Po prostu idealna.
Położył dłoń na moim policzku. Motylki w brzuchu znów zaczęły wirować, a ciarki przeszły po moim ciele.
- Kocham Cię - wyszeptał i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Zakręciło mi się w głowie, on tak silnie na mnie działał. Na chwilę straciłam mowę.
- Ja ciebie też - wybełkotałam, kiedy już ochłonęłam. Uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował tylko tym razem bardziej namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek. Byłam w siódmym niebie. Piosenka się skończyła, a my postanowiliśmy gdzieś wyjść. Poszliśmy nad basen. Usiedliśmy, tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu.
Dostałam sms'a.
Za  dwie godziny wyjeżdżamy, pamiętaj! Musisz się jeszcze spakować. Bądź za godzinę. Mama
Zesztywniałam. Zayn także przeczytał tą wiadomość.
- Nie chcę tego kończyć - wyszeptałam.
- Ja też nie, ale widocznie tak musi być... - odpowiedział mi.
- Wszystko dzieje się za szybko - oparłam się o niego i próbowałam powstrzymać łzy.
- Takie życie.
- Zayn! - usłyszeliśmy. Za nami stał Harry. - Teraz my.
- Już idę - zerknął na mnie. - Posłuchasz nas?
- Jasne, że tak - przytuliłam go.
- Chodź.
Pomógł mi wstać i weszliśmy do środka. Malik odszedł ode mnie i poszedł do swojego zespołu. Muzyka ucichła. Chłopaki dali Zayn'owi mikrofon.
- Mamy nadzieję, że każdy z was spędził te wakacje szczęśliwie - zaczął. - Chcieliśmy zaśpiewać coś, co się z nimi wiąże. Ta piosenka jest dla wszystkich par, które swój początek miały tutaj. Dla tych, którzy się poznali tutaj na tegorocznych wakacjach i zakochali się w sobie. - popatrzył na mnie. - Dla nas też.
Wszyscy wzięli mikrofony, a muzyka zabrzmiała.
(macie chwilę na posłuchanie piosenki, którą mam nadzieję dobrze znacie)

Cały czas utrzymywałam z Zayn'em kontakt wzrokowy i wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Po moich policzkach spływały łzy. Wszystkie pary dookoła tańczyły. Mulat z każdą chwilą był coraz bardziej smutny.
Było widać jak bardzo to wszystko przeżywa i jak go to boli. Piosenka się skończyła. Chłopaki się rozdzielili, a ja podbiegłam do Zayn'a i mocno go przytuliłam. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Wszystko będzie dobrze - próbował mnie pocieszyć.
Staliśmy w swoich objęciach około 30 minut. Nie chciałam go puszczać, bo wiedziałam, że go już nie zobaczę.
Dostałam od mojej mamy sms'a, że muszę być za 5 minut w pokoju.
Zayn mnie odprowadził i pomógł się spakować. Po naszych policzkach ciągle spływały łzy. Obydwoje nie mogliśmy się pogodzić z tą wiadomością.
Byłam już gotowa, podobnie jak moi rodzice. Zeszliśmy do holu i wymeldowaliśmy się. Całą mnie trzęsło. Nadeszła chwila pożegnania. Tak bardzo nie chciałam go zostawiać, chciałam zostać z nim, tutaj. Wpadłam w jego ramiona, gorzko płacząc.
- Będziemy w kontakcie - szepnął Zayn. - Kocham Cię.
Popatrzył na mnie i mnie pocałował. Wtuliłam się w niego mocno.
- Też cię kocham i zawsze będę o tobie pamiętać.
- Ja o Tobie też.
- (t.i) - popędziła mnie moja mama.
- Żegnaj - wyszeptał, próbując powstrzymać płacz.
- Nie żegnaj. Zobaczymy się jeszcze.
- Mam nadzieję.
Opuścił głowę. Podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam.
- Do zobaczenia.
Puściłam go i podeszłam do rodziców. Bardzo mnie bolało to, że musiałam się z nim rozstać. Wsiedliśmy do taksówki. Ostatni raz na niego spojrzałam.
- Kocham cię - wyszeptałam i oddałam się emocjom.
Teraz musiałam nauczyć się żyć bez niego i jednocześnie go kochać. Miałam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i będziemy razem na zawsze.


Macie bardzo długie opowiadanie. Za to, że dawno nic nie dodawałam i jeszcze z okazji świąt :3. Napiszcie w komentarzach jak Wam się podoba i co dostaliście na święta.
Życzę Wam szczęśliwego nowego roku :* żeby był jeszcze lepszy niż ten <3 kocham Was <3 :* / Harriet xx 

21 listopada 2013

68.

Kolejny szary dzień.
Kolejny raz nic się nie dzieje. 
Szłam powoli ze szkoły. Słuchając muzyki, która jako jedyna jeszcze mnie utrzymywała. Podniosłam głowę do góry. Skończyła się piosenka, jednak po chwili leciała już kolejna. Powtarzałam sobie "wszystko będzie dobrze", "bez niego też dasz radę", "nie bądź zazdrosna" itd. 
Każdy pewnie się domyśla o co chodzi, prawda? 
Tak. Chodzi o chłopaka. 
Nasza historia jest dość długa. Postaram się opowiedzieć ją w skrócie.
Doszedł do naszej klasy, spodobał mi się, jemu podobała się moja kuzynka, napisałam do niego żeby się pośmiać i tak się zaczęło. Po nie całym miesiącu zauroczyłam się w nim. "To tylko przelotne" myślałam. Chciałabym... Kiedy była u mnie koleżanka z klasy, napisałam do niego albo on do mnie, już nie pamiętam. Wtedy ona mu napisała, że on mi się podoba, na co ja jej się ogryzłam i powiedziałam, że on jej też. Potem poprosiłam go o numer. Wszystko było ładnie, pięknie. Pisaliśmy ze sobą, w szkole bywało, że gadaliśmy (jeżeli chodzi o mnie do nie rozmawiam zbytnio z chłopakami). Po dwóch miesiącach pisania, nagle coś się zepsuło. Dlaczego? To wyjaśniliśmy sobie po wakacjach. Okazało się, że dużo osób plotkuje na nasz temat i to prawdopodobnie przeze mnie. Jak głupia chwaliłam się koleżankom o czym piszemy. Chciałam to potem naprawić. Napisałam do niego pierwszego dnia wakacji. I co? Udało się. Tworzyliśmy zgraną przyjaźń, mimo że się nie spotykaliśmy. Nasze rozmowy na chacie lub sms'y, mówiły same za siebie. Mówił mi, że kiedyś się do niego przytulę, co było spełnieniem moich marzeń, że NA RAZIE będziemy tylko przyjaciółmi, że będzie pożyczał mi ciuchy. To wszystko było takie cudowne. Byłam taka szczęśliwa. Drugi miesiąc wakacji. Nagle wszystko się zakończyło. Zerwał kontakt tak po prostu. Okazało się, że zostawił mnie dla kuzynki. Cały miesiąc płaczu, od tamtej pory to się nie zmieniło. Dalej płaczę co noc. Na początku roku kiedy go zobaczyłam byłam taka szczęśliwa. Nie zmienił się, wyglądał tak samo, idealny. Za wszelką cenę chciałam odzyskać przyjaźń. Wytłumaczyłam mu wszystko, on mi także. Wszystko było jasne, ale przyjaźń nie została naprawiona. Miesiąc temu wyznałam mu miłość, przez sms'a. Nie było mnie stać na nic innego. Nic. Nie pomogło. Pewnego wieczoru wzięłam głęboki oddech i przeprosiłam go za wszystkie moje błędy. I co? Podziałało! Moje szczęście było nie do opisania. Do tej pory piszemy, ale ja się zmieniłam. Nic nie jest już takie samo. Brakuje mi czegoś, tylko sama nie wiem czego. Życie mi się komplikuje, rodzina zaczyna mi przeszkadzać, sama sobie zaczynam przeszkadzać. Moją rękę zdobią trzy rany i dwie blizny. Dlaczego? Bo nie jestem dobra, tęsknie za tym co między nami kiedyś było, moi rodzice faworyzują mojego brata, tęsknię za dzieciństwem i ostatnie... jestem strasznie zazdrosna. Rozmawiałam z nim o tym i zostałam przekonana, że on do nikogo nie zarywa, ale... Przyjaźnimy się, a nie zamienimy w szkole ze sobą nawet słówka. Nic. Wymieniamy się tylko spojrzeniami. Chciałabym żebyśmy wyglądali jak przyjaciele, pomagali sobie nawzajem, odwiedzali się, spotykali, rozmawiali. Niestety to nie możliwe. Może ze względu na to, że się mnie wstydzi? Nie wiem... i nigdy się nie dowiem. 
Tak mniej więcej to wszystko wygląda. Ciągle wspominam to co wydarzyło się kilka miesięcy temu. Płaczę, wiedząc, że to już nigdy nie wróci. 
Zamknęłam drzwi, rzuciłam plecak gdzieś w kąt. Przywitałam się z mamą i bratem, po czym weszłam do pokoju. 
- Pojedziemy do taty - oznajmiła moja mama. 
Mojego ojca nigdy nie było w domu. Widywałam go tylko rano i wieczorem. W ciągu dnia pracował w szkole, a po południu jechał do zakładu i naprawiał samochody. 
Zjedliśmy szybko obiad, przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i narzuciłam ciepłą kurtkę. Następnie włożyłam moje adidasy i wyjechaliśmy. Zakład taty był 10 min od mojego domu i w takim czasie tam dojechaliśmy. Wyżej stał dom mojej babci. Przywitałam się z tatą i poszłam do mieszkania. 
- Hej - rzuciłam na przywitanie i zdjęłam z siebie kurtkę. 
- Dobry wieczór - powiedziała moja babcia z uśmiechem. Odwzajemniłam go. Usiadłam przy stole i zaczęłam krótką pogawędkę. Co chwila zerkałam za okno. Była dopiero 16, a na dworze panowała ciemność. Czasami widziałam światła samochodów, które przejeżdżały obok domu. Po chwili przyszedł mój brat z mamą. Rozgościli się wszyscy, a mały poszedł się bawić samochodami, które przywiózł ze sobą. Starsi zaczęli rozmawiać. Nudziło mnie to, więc udałam się do świata idealnego, zwanego marzeniami. Mogłam swobodnie marzyć o moim związku, o tym, że ktoś z kimś się o mnie kłóci, że poznaję moich idoli itp. Z zamyśleń wyrwała mnie rozmowa. Usłyszałam dwa inne głosy - mojego taty i jakiegoś chłopaka. Odwróciłam głowę i ujrzałam wysokiego szatyna z lekkim zarostem. Jego czupryna była lekko uniesiona do góry, a na jego twarzy widniał uśmiech, oczy miał koloru brązowego. Moja pierwsza myśl to "ale z niego przystojniak", ale po chwili zrozumiałam, że i tak nie miałabym u niego szans. Przysłuchałam się rozmowie jego i mojego taty. 
- To ile mam ci wydać? - powiedział mój tata. 
£50 - odpowiedział mu chłopak. 
- Dobra - mój rodzic zaczął szukać w portfelu odpowiedniej ilości pieniędzy, a ja nadal przyglądałam się szatynowi. Nagle jego wzrok padł na mnie. Uśmiechnął się delikatnie, a ja zrobiłam to samo. 
- Proszę - wypowiedział mój tata i podał mu pieniądze. 
- Dziękuję. To ja jeszcze wpadnę jak coś będzie nie tak. 
- Jasne. Tam sprawdź... - zaczął mówić, o czymś, o czym ja nie miałam pojęcia. Co chwila wymieniałam się z chłopakiem spojrzeniami. W jednej chwili zapomniałam o moim "przyjacielu", którego tak bardzo kochałam. Nagle szatyn zjechał wzrokiem niżej, a jego oczy przepełnione były smutkiem. Powędrowałam za jego wzrokiem i dobrze już wiedziałam na co patrzył. Jego uwagę przykuł mój nadgarstek. Zsunęłam rękaw i popatrzyłam na niego. Słyszałam jak westchnął. Porozmawiał jeszcze chwilę z moim tatą i wyszli. Przed tym dostałam od niego "sygnał" żebym poszła za nimi. Ubrałam moją kurtkę i buty, i powędrowałam za nimi. Czekał na mnie przed jego samochodem. Trochę speszona podeszłam do niego. 
- Cześć - podał mi rękę na przywitanie. Uścisnęłam ją. - Jestem Liam - uśmiechnął się. 
- (t.i) - odwzajemniłam uśmiech. 
- Dlaczego to robisz? - spytał szybko. 
- Powiedzmy, że nie wszystko mi się w życiu układa - westchnęłam. Nagle zadzwonił jego telefon. Przeprosił i odszedł gdzieś na bok. Po niedługiej chwili wrócił i oznajmił, że musi już iść. Przed tym dał mi swój numer i odjechał. 
Obok mnie pojawiła się mama z bratem i ja także pojechałam do domu. Byłam dość szczęśliwa. Kiedy tylko wróciłam, napisałam do Liam'a i tak się poznaliśmy. Pisaliśmy codziennie do późna w nocy. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu. Pomógł mi przestać się ciąć i ubolewać nad swoim życiem. Co najlepsze zapomniałam o chłopaku, którego kochałam. Na jego miejscu pojawił się ktoś inny, mianowicie Liam. To on zagościł w moim sercu i to z nim aktualnie się spotykam. Wcale nie przeszkadza mi to, że jest sławny. Ważne jest to, że jest obok mnie i uszczęśliwia mnie. Liczy się tylko on, nikt więcej. Odmienił moje życie i sprawił, że stało się lepsze. Nasz związek mamy zaplanowany już do końca. Mam nadzieję, że wszystko będzie tak jak zaplanowaliśmy. 
Jak wyznał mi miłość? Pewnie każdy się zastanawia. 
W bardzo przyjemny sposób, jednak nie dosłownie. 
Siedziałam u siebie w pokoju i czytałam gazetę. Czekałam na przyjście mojego przyjaciela. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Wstałam jak oparzona i pobiegłam otworzyć drzwi. Ujrzałam w nich, uśmiechniętego jak zawsze, Liam'a. 
- Hej - przywitał mnie i mnie przytulił. 
- Cześć! Wejdź - zrobiłam mu miejsce żeby wszedł. Kiedy był już w środku zamknęłam drzwi. Poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęliśmy się wygłupiać, oglądać różne filmiki, opowiadać historie z dzieciństwa. Było super. Zabawy po uszy. Po chwili włączyliśmy jakiś film romantyczny. Nudziło mnie to. Kiedy Liam to zauważył włączył horror. Przyznam był straszny. Okazało się jednak, że chłopak zrobił to specjalnie, a ja miałam wymówkę żeby się do niego przytulić. Siedzieliśmy wtuleni w siebie i oglądaliśmy film. Kiedy się bałam zamykałam oczy i chowałam się w jego tors. Chłopak śmiał się ze mnie, ponieważ on z zaciekawieniem oglądał. 
- Wyłącz to - wymamrotałam. Pokiwał przecząco głową. - To wychodzę, a ty oglądaj to sobie sam! 
Wstałam pomału, jednak on złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
W taki sposób znalazłam się na jego kolanach. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Liam uśmiechnął się do mnie i przybliżył swoją twarz do mojej. Po chwili złożył na moich ustach bardzo delikatny pocałunek. I tak wszystko się zaczęło. 

Hmm... długi (chyba), ciekawy (nie sądzę). Chciałam was powiadomić, że fragment, który opowiada o tym co się wydarzyło z tym chłopakiem, którego kochała, był zaczerpnięty z mojego życia i wszystko tam jest zgodne z prawdą... pomijając spotkanie Liam'a i to, że bohaterka (czyt. Ty) przestała kochać tamtego chłopaka... to kłamstwo :D więc... mam nadzieję, że się Wam podoba i czekam na komentarze :) / Harriet xx 

31 października 2013

67.

- (t.i)! Ja czekam! - usłyszałam głos mojej starszej siostry. Strasznie lubi się rządzić. To takie denerwujące. Wykorzystuje mnie do wszystkiego. Do tego jest ulubieńcem rodziców, dlatego jak tylko próbuję jej się przeciwstawić, to grozi mi, że powie rodzicom. Nie byłoby wtedy ze mną dobrze. Raz to przeżyłam. Powiedziałam jej, że nie zrobię jej kawy, bo muszę się uczyć. Zaraz po tym dostałam szlaban na jakiś miesiąc. To wszystko jest takie chore. Dlaczego nie mogę należeć do normalnej rodziny?
Tym razem miałam zrobić jej jakieś przekąski i nalać wszystkim sok. Musiała zaprosić znajomych akurat dzień przed klasówką z polskiego. Oczywiście moje oceny są kiepskie, ale nikogo to nie interesuje. 
Podreptałam z tacą do pokoju Britney. Wydarła się na mnie, że nie pukam. Przeprosiłam ją za to i położyłam jedzenie z piciem na biurku. Wyszłam z pokoju, a kiedy chciałam zamknąć drzwi usłyszałam jej głos. 
- Przynieś jeszcze jakieś ciastka - powiedziała. 
- Dobra - wybąkałam i poszłam poszukać coś słodkiego do jedzenia. Znalazłam i zaniosłam jej. Zazwyczaj nie patrzyłam na to, kto jest u niej i tym razem było tak samo. Oznajmiła mi, że jak będzie coś chciała to mnie zawoła i wyszłam. Wróciłam do mojego pokoju i zaczęłam się uczyć.
Minęła godzina i znowu mnie wołała. Poszłam tam, zaniosłam jej to co chciała i wróciłam do pokoju. Nagle rozbrzmiała głośna muzyka. Wszyscy się śmiali. Mimo to usiłowałam się uczyć. Wzięłam książkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam przerabiać temat i nagle zasnęłam.
Usłyszałam mój budzik. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i wyłączyłam go. Wyjęłam z szafy ciuchy i ubrałam się w nie. Potem poszłam do łazienki. Stanęłam przed lusterkiem i sama się siebie wystraszyłam. Ktoś ze znajomych mojej siostrzyczki, ewentualnie ona, porysowali mnie. Miałam narysowane wąsy i jakieś okulary. Załamałam się. Próbowałam to zmyć, ale pisak był wodoodporny. Chwyciłam żel mamy i ponowiłam próbę. Po 30 minutach udało się. Umyłam się, a potem uczesałam włosy. Wróciłam do pokoju i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam jakieś drobne i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 8. Wzięłam trochę więcej pieniędzy, spakowałam swoją torbę, założyłam ją i wybiegłam z domu. 
Wpadłam do klasy. 
- Dzień dobry - wyszeptałam. 
- Dlaczego się spóźniłaś? - spytała pani Moon, moja nauczycielka od matematyki.
- Ja.. Miałam... Problem z siostrą - wybąkałam. 
- Znowu jej nie posłuchałaś? - zadrwił sobie jeden z moich kolegów. 
- Cisza! Ty, siadaj - powiedziała, a ja zrobiłam co kazała. Usiadłam w ławce z moją koleżanką. 
Po lekcjach powędrowałam do domu. Od razu poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie obiad. Usiadłam obok mamy. Dostałam swoją porcję i zabrałam się do jedzenia. 
- Dzisiaj przychodzą do mnie dziewczyny - oznajmiła moja siostrzyczka. 
- Ale ja muszę się uczyć - jęknęłam. 
- Dobrze - odpowiedziała Britney, mama. Wstałam od stołu i odeszłam. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam obok łóżka i zaczęłam myśleć o moim życiu. Było straszne. Nikogo nie obchodziłam, byłam nikim. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wzięłam głęboki oddech. Zabrałam się za naukę póki jeszcze nikogo nie było. Minęła godzina i w domu rozległy się krzyki i pogaduszki na cały głos. Zacznie się, pomyślałam i próbowałam się skupić na nauce. 
- (t.i)! - usłyszałam ją. Wstałam i ruszyłam w stronę jej pokoju. 
- Tak? - popatrzyłam na nią. 
- Przynieś nam coś do picia.
- Strasznie chce nam się pić - powiedziała jedna z jej koleżanek. 
- Jasne - wybąkałam i poszłam po napoje. Po chwili wróciłam z nimi. 
- Dobra idź już - wygoniła mnie. Wyszłam i poszłam się uczyć. Było gorzej niż wczoraj. Wołała mnie co pół godziny. Po chyba piątym razie kiedy byłam przy drzwiach zatrzymałam się, bo słyszałam rozmowę. 
- Britney, daj jej spokój - powiedział jakiś chłopak. Nie wiedziałam, że jest tam ktoś płci przeciwnej. 
- Nie ma nic innego do roboty! - odpowiedziała mu. 
- Ona musi się uczyć. 
- Po co? I tak każdy ma to gdzieś. 
- Może jej na tym zależy? 
- Wątpię. Gdyby tak było to by tu nie przychodziła - prychnęła. 
- Ale ty jej karzesz. Ona nie ma wyboru.
- Trudno. (t.i)! - weszłam do pokoju. Szukałam wzrokiem chłopaka, który chciał mnie uwolnić od rozkazów. Siedział, opierając się o jej łóżko. Uśmiechnął się do mnie, speszyło mnie to. 
- Co chciałaś? - spytałam Britney. Zaczęła wymieniać rzeczy, które miałam dla niej zrobić. Zerknęłam jeszcze raz na niego. Obserwował mnie. Odwróciłam szybko wzrok. Dziewczyna skończyła swoje gadanie. 
- Już się robi - mruknęłam i zrobiłam krok do przodu.
- Czekaj - zatrzymała mnie. 
- Tak? 
- Przeszkadza ci to, że cały czas cię po coś wysyłam? - spiorunowała mnie wzrokiem. 
- Nie - uśmiechnęłam się. - Dla mojej kochanej siostrzyczki zrobię wszystko - powiedziałam sarkastycznie. 
- No widzisz, Lou? - zwróciła się do chłopaka. 
- Tak - szepnął zamyślony. 
- Idź już - wypchnęła mnie za drzwi. Poszłam szukać rzeczy, które księżniczka chciała dostać. Kiedy skończyłam poszukiwania, zaniosłam je Britney. Wróciłam do nauki. Po chwili jednak zgłodniałam. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Po drodze wpadłam na Lou. 
- Przepraszam - szepnęłam i go wyminęłam. 
- Poczekaj - złapał mnie za nadgarstek. 
- Tak? - odwróciłam się do niego. 
- Dlaczego się jej nie sprzeciwisz? - spytał. 
- Czemu niby mam to robić? Nie przeszkadza mi to - wymusiłam uśmiech. 
- Wiem, że kłamiesz. Uwierz mi... słabo ci to wychodzi. 
- Dzięki - westchnęłam. - Ona jest ulubieńcem rodziców. Jeżeli tylko powiem jej "nie" od razu jest afera i ja dostaje szlaban. 
- To nie sprawiedliwe! - podniósł głos. Wzruszyłam ramionami. - Musisz jej pokazać, że nie może tobą pomiatać. 
- Jak już wspomniałam... Grozi mi to szlabanem. Co i tak nic nie zmienia - ostatnie zdanie wyszeptałam najciszej jak mogłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Louis się zaśmiał, a ja zarumieniłam. 
- Idź coś zjeść. 
- Właśnie miałam to robić, tylko mnie zatrzymałeś. 
- Przepraszam - uśmiechnął się. - Wynagrodzę ci to. 
- Niby jak? 
- Gdzie masz kuchnie? 
Doszliśmy do pomieszczenia. Chłopak zrobił mi pyszną przekąskę. 
- Smakowało? - kiwnęłam twierdząco głową. 
- Dzięki. 
Wstałam od stołu. Miałam zamiar iść do pokoju, ale Lou zatarasował mi drogę. 
- Tak bez pożegnania? - zrobił smutną minę. Prychnęłam. Bardzo go polubiłam, ale przyjaźnił się z moją siostrą, więc nie dawałam tego po sobie poznać. Nie była by z tego zadowolona, ale on nie odpuszczał. Nie miałam pojęcia dlaczego mnie tak zatrzymuje. Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle on złożył na moich ustach pocałunek. Odwzajemniłam go. Po chwili odsunął się ode mnie, nadal patrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Oparłam głowę na jego torsie. 
- Imponujesz mi, wiesz? - szepnął. 
- Teraz tak. 
- LOU?! - oderwaliśmy się od siebie. W drzwiach stała Britney. Podeszła do nas. Odepchnęła mnie i stanęła przed Louis'em. - Co to było?! - wrzasnęła. 
- Nic takiego - powiedział spokojnie. 
- Nic takiego?! Nic takiego?! Całowaliście się! 
- No tak. 
- Nie wierze... Przecież... - nie wiedziała co powiedzieć. - Mówiłeś dziewczynom, że mnie kochasz! 
- Nie prawda. Pewnie znowu chciały cię nabrać. 
- Jak to znowu? 
- Znajdź sobie prawdziwe przyjaciółki - poklepał ją po ramieniu. Z jej oka wypłynęła łza. 
- Przynieś mi chusteczkę - zwróciła się do mnie. 
- Sama sobie ją przynieś - odpowiedział za mnie Lou. - Przestań jej rozkazywać! Ona nie jest twoją służącą, księżniczko. Sama możesz robić wszystkie rzeczy. Nikt nie ma zamiaru ci usługiwać. I wiesz co? Każdy ma cię już dość. Dorosła byś! Zachowujesz się jakbyś miała 4 lata. Jesteś rozkapryszonym dzieckiem! - Britney się rozpłakała. Zrobiło mi się jej szkoda. Lou przesadził. Wprawdzie podzielałam jego zdanie, ale nie byłam w stanie jej tego powiedzieć, a on mógł zrobić to łagodniej. - Nie dziw się, że nie masz przyjaciół! Z takim charakterem nikogo nie znajdziesz!
- Louis, przestań - szepnęłam. 
- Ale przecież... 
- Idź stąd.
- Ja... 
- Idź - wypchnęłam go i wróciłam do Britney. Przytuliłam ją i dałam jej chusteczkę. 
- To prawda? - wyszeptała. - Na prawdę taka jestem? 
- Tak, ale to nic... 
- Pomóż mi się zmienić - przytuliła mnie. Westchnęłam. 
- Dobrze... Idź już spać - kiwnęła twierdząco głową. 
- Przepraszam cię - uśmiechnęłam się do niej. Powędrowałam do jej pokoju i wyprosiłam wszystkie jej koleżanki. Został tylko Lou. Poprosiłam go żeby poszedł do mojego pokoju. Britney poszła do swojego pokoju, a ja do Louis'a. 
- Przesadziłeś - szepnęłam zamykając drzwi. 
- Ale to prawda. 
- To nic. Nie powinieneś jej tego tak przekazać. Mogłeś to zrobić delikatniej.
Usiadłam obok niego na łóżku. 
- Ona cię kocha... 
- Co takiego? 
- To co powiedziałam. Kocha cię - westchnęłam. 
- Nie wierze, ale przecież ona... Nie mówiła mi o tym. 
- Też bym ci nie powiedziała - odpadłam na łóżko. 
- Kochasz mnie? - położył się obok mnie. Podparł się na ręce żeby mógł na mnie patrzeć. Zakryłam twarz dłońmi. 
- Może - szepnęłam. - W każdym razie nie zrobię jej tego. 
- Znam kogoś, w kim zakocha się od razu - zdjęłam ręce i popatrzyłam na niego. Uśmiechał się szeroko. - Zaufaj mi - szepnął mi na ucho i pocałował w policzek. 
- Dobrze - ziewnęłam. Zachichotał. 
- Idź spać - kiwnęłam twierdząco głową i przesunęłam się wyżej. - Dobranoc - pocałował mnie w czoło i wyszedł. 
- Wszystko będzie dobrze - szepnęłam do siebie. 
***
Siedziałam w szkole i rozmawiałam ze znajomymi, których jakimś cudem miałam. Powinnam iść do domu, ale miło nam się rozmawiało. 
- Dzień dobry - ktoś szepnął do mojego ucha. Odwróciłam głowę i ujrzałam Louis'a. Uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy.
- Gdzie? - spytałam zdziwiona. 
- Do domu. Musisz się uczyć. 
- Akurat jutro jest sobota - zaśmiałam się. 
- Ale musisz się uczyć! - zaprotestował. 
- Dobra. To pa - pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z Louis'em. Chłopak objął mnie w talii. Przed szkołą stał wysoki chłopak z lokami. Uśmiechnął się do nas. Był bardzo pociągający. 
- To jest Harry - powiedział Lou. 
- Cześć - zwrócił się do mnie. Miał lekką chrypę. Szeroko się uśmiechnął. 
- Hej - odpowiedziałam. Wsiedliśmy do jakiegoś samochodu. Za kierownicą siadł Louis. Pojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy całą trójką do środka. Lou chwycił mnie za rękę, jakby chciał pokazać, że jestem tylko jego. Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy razem. 
- Dzień dobry - powiedzieli chłopaki jak zobaczyli moich rodziców. 
- Masz chłopaka? - spytali zdziwieni. Kiwnęłam twierdząco głową. Wzruszyli ramionami. Zrobiło mi się przykro. Pewnie jakbym była Britney to by się przejęli. Lou mnie przytulił. Widocznie zauważył, że jestem smutna. Poszliśmy szukać mojej siostry. Louis przedstawił jej Harry'ego. Nie była szczęśliwa kiedy zobaczyła mnie i Lou razem. Niestety nie mogłam nic na to poradzić. Tak po prostu wyszło. Miałam nadzieję, że plan z Harry'm wypali. 
***
Szykowałam się z Britney na podwójną randkę. Ja i Louis, ona i Harry. Na szczęście wszystko się udało, ale
ja i tak jestem w jej cieniu. Tak zostanie pewnie już na zawsze. Dobrze, że mam Lou. Gdyby nie on, sięgnęłabym dna. Dobrze, że wszystko skończyło się w miarę dobrze i obydwie jesteśmy szczęśliwe.



Ze względu na to, że długo niczego nie było, napisałam taki trochę dłuższy :) mam nadzieję, że się podoba ^^ Czekam na komentarze ;* / Harriet xx 

19 października 2013

Dziękuję i przepraszam

Na wstępie dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim opowiadaniem <3 ja myślałam, że będzie tam tylko jeden. Byłam zaskoczona jak zobaczyłam ich aż tyle! Na prawdę się cieszę, że są jeszcze jakieś osoby, które czytają mojego bloga i o nim nie zapomniały. Dziękuje Wam, że jesteście i mam nadzieję, że będziecie jeszcze. Nie zdajecie sobie sprawy z tego jakie to dla mnie ważne i jakie daje mi to szczęście. Przepraszam za to, że nie dodawałam nic przez dłuższy czas. Jednakże mój blog był, jest i będzie. Póki nie stracę talentu ;) dodawać będę zawsze. Jeżeli ktoś chce, mogę mu wysyłać "powiadomienia" o nowym opowiadaniu lub nowej części. Jeżeli chcecie piszcie na mój e-mail/facebook/twitter. To tyle z mojej strony. Dziękuję Wam jeszcze raz. / Harriet xx

PS Odnowiłam mojego starego bloga, zapraszam :) http://thebestntheworst.blogspot.com/

12 października 2013

66.

WŁĄCZ TO :)!
Włożyłam do walizki moje ulubione buty po czym ją zasunęłam.
- Musisz wyjeżdżać? - spytał zasmuconym głosem. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. 
- Przyjechałam tutaj na wakacje. Za dwa dni zaczyna się rok szkolny. Nie mam wyboru, przepraszam.
- Wiesz, że będę tęsknić?
- Myślisz, że ja nie? Niall... Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam - przytuliłam się do niego. - Zawsze będę o tobie pamiętać. 
- Ale przyjedziesz za rok, prawda? - spytał nie pewnie. 
- Zobaczymy - uśmiechnęłam się do niego. Zerknęłam na zegarek. - Odwieziesz mnie? - chwyciłam za walizkę i torbę. 
- Jasne - kąciki jego ust podniosły się. Wziął ode mnie walizkę i wyszliśmy. 
Dotarliśmy na miejsce. Niall otworzył mi drzwi i poszedł do bagażnika po walizkę. Odprowadził mnie tak blisko jak mógł. 
- Tu musimy się rozstać - szepnęłam powstrzymując się od płaczu. 
- Nie chcę - przytulił mnie. - Nie puszczę cię. 
- Niall... 
- Nie! - podniósł głos. Westchnęłam i mocno się w niego wtuliłam. Usłyszałam, że mój samolot zaraz odlatuje. 
- Muszę iść - podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Na jego twarzy widniały łzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Wrócę - szepnęłam i pocałowałam jego policzek. - Obiecuję. Pa - uśmiechnęłam się delikatnie. Wyswobodziłam się z jego objęć i odeszłam. Odwrócił
am się żeby jeszcze raz na niego spojrzeć.  Ujrzałam ponownie jego zapłakaną twarz. "Kocham cię" szepnął pod nosem. Skąd wiedziałam, że to? Poznałam po ruchach jego ust. Przygryzłam dolną wargę i odwróciłam głowę. Spojrzałam przed siebie.
- Ja ciebie też - szepnęłam i weszłam do samolotu po czym zajęłam swoje miejsce. Znalazłam swoje słuchawki, założyłam je i włączyłam muzykę. Po moim policzku spłynęło kilka łez. Wytarłam je i oparłam się wygodnie o fotel po czym zasnęłam. 
Obudziłam się jak wylądowaliśmy. Wyszłam z samolotu i poszłam po mój bagaż. Na lotnisku czekali na mnie moi rodzice z bratem. Mama z tatą przybiegli do mnie i mnie przytulili, oczywiście jeszcze przy tym wycałowali. Zaczęli pytać jak było itp. Odpowiedziałam im, że dobrze, ale zaczęli wypytywać o szczegóły. W tym czasie dotarł do nas mój kochany starszy brat. Wcale mu się nie spieszyło. Popatrzył na mnie, przekręcił głowę, wyprostował ją i się do mnie uśmiechnął. 
- Dajcie jej odetchnąć. Dopiero co przyjechała. Opowie wam później - zwrócił się do rodziców i objął mnie ramieniem. - Chodźmy już - wziął moją walizkę i poszliśmy w stronę samochodu. Całą drogę wszyscy milczeliśmy. Kiedy nareszcie dojechaliśmy, wyszłam z auta i poszłam w stronę domu. Drzwi były zamknięte. Mój brat rzucił mi klucze. Weszłam do środka i pobiegłam do swojego pokoju, zamykając się w nim. Usiadłam na łóżku i wybrałam numer do Niall'a. 
- Cześć księżniczko - usłyszałam jego głos. - Dotarłaś już? 
- Tak - szepnęłam. 
- Jak minęła podróż?
- Tęsknię - wypaliłam. Po moim policzku ponownie spłynęło kilka łez. 
- Ja też. Tylko... Nic na to nie poradzimy. 
- Chcę... cię z powrotem - wybąkałam przez łzy. 
- Nie płacz. Zobaczymy się jeszcze. Obiecuję. 
- K... - usłyszałam pukanie do drzwi. - Sekunda - zatkałam palcem mikrofon. - Proszę - do pokoju wparował mój brat. Zamknął drzwi i oparł się o nie. Uśmiechnął się cwaniacko. 
- Zakochana - zaszydził sobie ze mnie. Pokazałam mu środkowy palec. Popatrzył na mnie spode łba. 
- Wyjdź - szepnęłam. Usiadł koło mnie. 
- Co masz mi do powiedzenia? 
- Kto to? - usłyszałam głos Niall'a. 
- M... - Nick (brat) wyrwał mi telefon. 
- (t.i) musi już kończyć. Cześć - rozłączył się. 
- DEBILU! - wrzasnęłam i go kopnęłam. - Oddaj mój telefon! - schował go sobie do kieszeni. 
- Kto to? - odpowiedział spokojnie. 
- Nie twoja sprawa. Oddaj telefon! - kiwnął przecząco głową. 
- Jak powiesz kto. 
- Chyba śnisz! - popatrzył na mnie znacząco. - Oddaj mi ten telefon, proszę - szepnęłam. Nie miałam siły na sprzeczkę. Podał mi komórkę. Wzięłam ją i weszłam pod kołdrę. On dołączył do mnie. Podparł się na ramieniu i spojrzał na mnie. 
- Słucham - uśmiechnął się. Westchnęłam. 
- Ma na imię Niall. 
- Jak się poznaliście? 
- Spytałam go o drogę i mi pomógł. Zaprzyjaźniliśmy się. To, że go kocham dotarło do mnie dopiero jak już się pożegnaliśmy. 
- Tęsknisz za nim? - kiwnęłam twierdząco głową. Przypomniały mi się wszystkie nasze chwile spędzone razem. Rozpłakałam się. Nick mnie przytulił. 
- Jeżeli kocha to wróci. 
- Wiem - szepnęłam i się w niego wtuliłam. Zawsze na niego narzekałam i narzekać będę, ale jest dobrym bratem. Jak trzeba to pomoże. 
- Radzę ci wziąć prysznic i położyć się spać. Jutro będzie lepiej - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Chwilę po tym zrobiłam to co mówił. 
Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam mojego braciszka. Rozejrzałam się. Byłam u niego w pokoju i leżałam w jego łóżku. 
- Nic nie wiedziałem o tym, że lunatykujesz - zachichotał. Przewróciłam oczami. Posłał mi szeroki uśmiech. Przeciągnęłam się i wróciłam do siebie do pokoju. Ubrałam się w czarną bluzę, jasne spodnie, czarne trampki i do tego czapkę. Przeczesałam jeszcze raz włosy i poszłam do kuchni na śniadanie. Zastałam tam już całą rodzinkę. Mama uparcie mnie prosiła żebym zdjęła czapkę, ale i tak tego nie zrobiłam. Ponownie byłam wypytywana o wakacje, ale Nick mnie wybronił. Mówiąc, że wszystko mu opowiedziałam i nie działo się nic takiego. Byłam mu za to wdzięczna. 
Oglądałam telewizor. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zauważyłam idącego w stronę wejścia mojego brata. 
- (t.i)! - usłyszałam jego głos. Przyszedł do salonu. - Do ciebie - puścił mi oczko. Nie wiedziałam kto to może być. Leniwie wyszłam z łóżka i poszłam w stronę drzwi. Zobaczyłam w nich Niall'a. Zamurowało mnie. 
- Hej - szepnął. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. - Bardzo tęskniłem i pomyślałem, że może... - rzuciłam mu się w ramiona. Minął już miesiąc odkąd wyjechałam. 
- Tak za tobą tęskniłam. 
- Ja za tobą też - przytulił mnie mocniej. - Kocham cię - wyszeptał patrząc mi w oczy.
- Ja ciebie też - pocałowałam go. 
- Takie powitanie sobie wyobrażałem - uśmiechnął się. 
- Wchodź - pociągnęłam go za sobą i poszliśmy do mojego pokoju. - Opowiadaj co u ciebie - powiedziałam kiedy usiedliśmy na łóżku. 
- U mnie po staremu, a u ciebie? 
- Też. Dalej nie wierzę, że przyjechałeś tutaj tylko dla mnie. 
- Dla ciebie wszystko, księżniczko - pocałował mnie w czoło. - Kupiłem sobie niedaleko taki fajny, duży dom.
- Czekaj, czekaj. Tutaj? W Polsce? - kiwną twierdząco głową. - A co z tamtym w Londynie? 
- Też jest mój - uśmiechnął się. - Ale w najbliższym czasie będzie stał pusty. Zostaję tutaj. Z tobą.
- Niall... 
- Ja też cię kocham - przysunęłam się do niego, a on mnie objął. - Nigdy cię już nie zostawię.

Nick :) 

Po miesięcznej przerwie wstawiłam. Na szybko pisany, więc nie wiem czy dobry :/ ale mimo to może jakieś komentarze się pojawią? / Harriet xx

15 września 2013

65.

Część 7:

Zasnęłam około 3 nad ranem. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Podniosłam rękę i z zamkniętymi oczami szukałam komórki. Znalazłam ją i sprawdziłam o co chodzi.
Przyjdź do nas. Mamy sprawę. Louis :)
Mruknęłam i odłożyłam telefon. Przypomniałam sobie jaki dziś dzień - moje urodziny. Ziewnęłam i wyszłam z łózka. Poszłam do kuchni gdzie na stole zastałam przepyszne śniadanie, naleśniki z dżemem.
- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam i aż podskoczyłam. Za mną stali moi rodzice. Wymusiłam uśmiech.
- Zdrowia! Szczęścia! Przystojnego chłopaka! - krzyczał tata, przekrzywiłam usta.
- Nie chcę chłopaka.
- I marzeń spełnienia - dokończyła mama.
- Dzięki - mruknęłam. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- A tu prezent - podała mi paczuszkę. Uśmiechnęłam się.
- Ale przyjęcia nie chcę - powiedziałam.
- Jasne. Otwieraj - skakała z radości. Zrobiłam to co mówiła. W środku znajdował się złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serca.
- Jest... Śliczny - szepnęłam. Był na prawdę cudowny. Podziękowałam mamie. Od taty dostałam złotą bransoletkę. Mama opowiedziała mi historię tych rzeczy. Podobno naszyjnik był przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie, zawsze na 18 urodziny. Bransoletka miała taką samą historię. Tyle, że tata ją dostał ze względu na to iż był jedynakiem. Podziękowałam im jeszcze raz i wróciłam do pokoju się przebrać. Bałam się spotkania z chłopakami, ale musiałam tam iść. Zerknęłam przez okno. Było zimno, pochmurno i padał deszcz. Skończyło się to dobre. Ubrałam się w to. Zamierzałam wybrać się do nich dopiero po południu. Siadłam na łóżku i sprawdziłam wszystkie konta. Potem ogarnęłam swój pokój. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Błagałam żeby to nie był żaden z nich. 
- Jenny! Masz gości! - zawołała moja mama. Westchnęłam i poszłam do salonu. Zastałam tam moją rodzinę z prezentami. Odetchnęłam z ulgą, ale nie cieszyłam się z wizyty. Wszyscy krzyknęli "wszystkiego najlepszego". Podeszli do mnie i dali mi prezenty. Podziękowałam i odniosłam podarunki do pokoju, potem wróciłam. Rozmawialiśmy, byłam kilka razy pytana czy mam już chłopaka itp. Nie cierpiałam tego. Nie lubię jak ktoś włazi w moje życie. Umiem sama zdecydować kiedy będę gotowa na chłopaka. 
Zjedliśmy razem obiad. Podziękowałam jeszcze raz zanim wyszli i wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozpakowywać prezenty. 
Prezenty Jenny :) 
Uśmiechnęłam się i poodkładałam je na miejsce. 
- Czas wybrać się do chłopaków - mruknęłam. Założyłam naszyjnik, bransoletkę, zegarek i pasek. Westchnęłam i wyszłam z domu. Przeszłam już kawałek i nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie mam iść. Zadzwoniłam na numer z którego dostałam SMS-a. Odebrał Louis. Podał mi adres domu, do którego miałam się udać. Zmierzyłam w tamtą stronę. Oglądnęłam dom. Był ogromny i cudowny. Podziwiałam go przez chwilę dopiero potem zapukałam do drzwi. Otworzył mi zdenerwowany Niall. 
- Wejdź - odpowiedział szeptem. W środku było jeszcze ładniej niż na zewnątrz. Ruszyłam za blondynem. - Przyszła - usiadł obok chłopaków. Stanęłam jak wryta. Harry bawił się nerwowo koszulką, Louis błądził wzrokiem po pomieszczeniu, Zayn patrzył w podłogę, Liam coś powtarzał pod nosem, a Niall siedział i mnie obserwował. Jeden z nich chrząknął, ale nie potrafiłam powiedzieć kto. Wszyscy popatrzyli na mnie. Poczułam się trochę skrępowana. Potem wymienili się spojrzeniami i wstali. Podeszli do mnie. 
- Musisz o czymś wiedzieć - szepnął Mulat. 
- Zrozumieliśmy, że... - przerwał blondyn. 
- Tak... tak na... na prawdę - próbował powiedzieć coś Harry. 
- Każdy z nas cię kocha - dokończył za niego Liam. 
- Wybieraj, którego kochasz najbardziej - rzucił prosto z mostu Louis. 
- Że, że co?! Słucham?! - krzyknęłam. Byli zdezorientowani, a mi przypomniał się mój sen. Zaśmiałam się nerwowo. - To żart, prawda? - zdziwili się jeszcze bardziej. - Prawda? 
- Jasne, że nie! - odpowiedział mi Lou. Zamarłam. 
- A-ale... Nie wybiorę. Nie jesteście rzeczami - wzruszyli ramionami. Mulat chciał coś powiedzieć, ale weszłam mu w słowo. - Ja nie chcę wybierać - przelustrowałam ich wzrokiem. - Cześć - udałam się w stronę wyjścia. Nie zatrzymywali mnie. Wróciłam zdenerwowana do domu. Powędrowałam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili do mnie dotarło, że jestem pełnoletnia. 19 lat oznacza dla mnie pełnoletniość. Usłyszałam dzwonek. Moja mama poprosiła żebym otworzyła. Zrobiłam to. Ujrzałam znowu ich. Wprosili się do mnie i błagali o decyzję, ale ja nie potrafiłam. Prosiłam ich żeby dali mi spokój, ale na marne. Pobiegłam do pokoju zostawiając ich z tyłu. Jednak po chwili znaleźli się przy mnie. Ponowili błagania. 
- NIE! - krzyknęłam. Wyszłam na spacer. Zastanawiałam się co tak na prawdę mnie zdenerwowało. Prawdopodobnie to, że mogła się powtórzyć scena ze snu. Szłam przed siebie. Mój sen stawał się coraz bardziej realistyczny. Przed sobą ujrzałam Chris'a i Becky, oczywiście całujących się. Podeszłam do nich. 
- Zostawisz mnie? - szepnęłam do niego. Odsunął się od niej i popatrzył na mnie. 
- Nigdy - powiedział nieco zdziwiony. - Skąd ten pomysł? 
- Kochasz ją. Ona jest najważniejsza - zamilkłam. 
- Tak, ale...
- Nie masz dla mnie czasu. Nie widzisz, że nasza przyjaźń się rozpadła? - spytałam ze łzami w oczach. - Zostawiłeś mnie dla tego nic nie wartego babska! 
- Przepraszam - opuścił głowę. Coś do mnie dotarło. Mianowicie, to że nie jestem tutaj mile widziana. 
- Wyjeżdżam - głośno pomyślałam. 
- CO?! - krzyknął Chris. 
- Tak. To najlepsze wyjście. Zostawię was samych. Ułożycie sobie życie z kim innym. Nie zawszę muszę być najważniejsza. 
- Nie rób tego - przytulił mnie. Odepchnęłam go lekko. 
- Żegnaj - szepnęłam i pobiegłam do domu. Zastałam tam chłopaków. Nie wiarygodne, że cały czas czekają na moją decyzję. Poszłam do mojego pokoju. Spakowałam wszystkie moje najważniejsze i ulubione rzeczy. Wróciłam do rodziców. 
- Jestem już dorosła - zaczęłam. - Wyprowadzam się. Wyjeżdżam. 
- Tak szybko? - zdziwiła się moja mama. 
- Tak. Znajdę pracę, męża, dom. Będę was odwiedzać. Obiecuję. 
- Dasz radę? - kiwnęłam twierdząco głową. 
- Po prostu mam już dość. Przepraszam - przytulili mnie. 
- Uważaj na siebie.
Poszłam do chłopaków i powiedziałam im to samo co Chris'owi. 
- Tak będzie lepiej. Cześć - szepnęłam i wyszłam z domu. Miałam wrażenie, że pobiegną za mną, ale tak nie było. Stali i patrzyli na mnie. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Wyjechałam do Francji. Po drodze szukałam jakiegoś mieszkania. Miałam trochę swoich oszczędności, więc nie było problemu. Podczas lotu uświadomiłam sobie, że kochałam, a tak na prawdę kocham mojego przyjaciela. Był dla mnie kimś więcej. To zabolało kiedy zaczął mnie zaniedbywać. Starałam się jednak o tym nie myśleć. 
Jestem we Francji już miesiąc. Nadal utrzymuję kontakt z moimi przyjaciółmi i rodziną. Za nie długo mam zamiar ich odwiedzić i przedstawić im mojego chłopaka - Josh'a. Podobno Zayn, Louis i Liam znaleźli sobie dziewczyny i już tak za mną nie szaleją. Ulżyło mi kiedy dowiedziałam się o tym. Nareszcie wszyscy możemy prowadzić szczęśliwe życie. Tyle, że osobno. Zapomniałabym! Chris zerwał z Becky i próbuje zdobyć mnie. Przykro mi, ale jestem zajęta. Pewne rzeczy dotarły do niego za późno. Jednak ja nie żałuję żadnego mojego czynu. Jestem z siebie DUMNA. 


Panie i Panowie! To już koniec :) szczerze... Co sądzicie o całym tym opowiadaniu? Mam nadzieję, że zobaczę dużo komentarzy :) / Harriet xx 

9 września 2013

64.

CZĘŚĆ 6:

- Przykro mi - usiadł koło mnie Harry. - Będzie dobrze, zobaczysz - przytulił mnie. Impreza trwała w najlepsze, a on siedział tutaj ze mną. Byłam mu za to wdzięczna. W sumie nie tylko za to, ale za wszystko co dziś zrobił. U Malik'a pod domem mógł mnie po prostu odepchnąć, ale nie zrobił tego. Przytulił mnie do siebie i nie pytając o co chodzi zabrał mnie do siebie.
- Nie przeszkadza ci ta muzyka? - spytał.
- Nie, nie - skłamałam. Jednak on chyba mi nie uwierzył.
- Poczekaj chwilkę - mruknął i wyszedł z pomieszczenia. Wrócił po około pół godziny. W domu było zupełnie cicho.
- Tak lepiej? - kiwnęłam twierdząco głową. Wyciągnęłam w jego stronę ręce chcąc żeby mnie przytulił. Usiadł koło mnie i delikatnie mnie uścisnął.
- Dziękuję - szepnęłam i wtuliłam się w niego. Słyszałam jak westchnął. - Wszystko okej?
- Miałem cię nienawidzić...
- A tym czasem?
- Lubię cię - wyszeptał nie pewnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Bardzo się cieszę - pocałowałam go w policzek. Zaproponował mi żebym została na noc, ale nie chciałam pytać się mamy. Nie wiedziała kim jest Harry. Nie zgodziłaby się. Szczególnie dlatego, że przyniosłam o nim do domu złą opinię. No trudno. Loczek odprowadził mnie do domu. Weszłam do środka. Oczywiście zapomniałam o tym, że płakałam i jestem cała rozmazana. Mama zasypała mnie pytaniami. Po prostu powiedziałam jej, że nie chcę o tym rozmawiać. Przeprosiłam i poszłam do pokoju. Usiadłam na swoim łóżku. Po chwili dostałam sms-a. 
Jesteś cudowna. 
Po chwili dostałam następnego.
Przepraszam. Jestem tchórzem. Nie potrafiłem Ci tego powiedzieć prosto w oczy. Przepraszam. 
Westchnęłam. 
- No nie - mruknęłam. Położyłam się, ale po chwili wstałam i poszłam się umyć. Czysta i przebrana w piżamę położyłam się. 
Dobranoc, piękna xx
Dostałam kolejnego sms-a od Harry'ego. Westchnęłam i odłożyłam komórkę. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

*SEN JENNY*

Obudziłam się cała zapłakana. Było już jasno. Przetarłam oczy i poprawiłam swoją poduszkę. Patrzyłam w sufit. Nie wiem co bym zrobiła gdyby tak było na prawdę. Nie mogę mieć ich wszystkich pięciu, a Chris?Chris o mnie zapomni... Będzie wolał tą swoją laskę niż mnie. Zapomni. Ponownie się rozpłakałam. 
- Kochanie, śniadanie na stole! - usłyszałam moją mamę. 
- NIEEEE! - jęknęłam i zakryłam głowę. Zamierzałam dziś nie wychodzić z łóżka. 
- Jenny - szepnęła moja matka. 
- NIE! Zostaję w łóżku - krzyknęłam. Słyszałam jak westchnęła. Odkryła mnie. 
- Co się dzieje? 
- Nic - mruknęłam. Przekrzywiła głowę. - Miałam zły sen. To wszystko.
- Jasne - prychnęła. - Przynieść ci tu śniadanie - kiwnęłam głową, a ona zniknęła za drzwiami. Po 10 minutach wróciła z tacką na której było kakao i kanapki z serem białym. Podziękowałam jej grzecznie. Podała mi jedzenie i wyszła. Ja pomału zjadłam moje śniadanie. Wzięłam telefon i go wyłączyłam. Odetchnęłam z ulgą.
- W końcu dzień dla siebie - mruknęłam. Odłożyłam tackę i wtuliłam się w poduszkę. Przymknęłam powieki. W sekundzie zasnęłam. Tym razem śniło mi się coś bardziej przyjemnego, Chris zrywający ze swoją dziewczyną. Niby to nic miłego, ale wiedziałam, że poświęcałby wtedy więcej czasu mnie. Obudziło mnie szturchanie. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam mamę.
- Do ciebie - pokazała telefon.
- Kto? - szepnęłam.
- Zayn - zakryłam głowę poduszką. - Chyba nie chce rozmawiać - powiedziała. - Do widzenia - usłyszałam jak wychodzi. Zdjęłam poduszkę i westchnęłam. Sprawdziłam godzinę. Zbliżała się piąta. Zaraz będzie obiad, pomyślałam. I faktycznie. Nie długo po tym zostałam zawołana na jedzenie. Wyszłam leniwie z łóżka i narzuciłam na siebie bluzę. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Mama położyła przede mną talerz z posiłkiem.
- Ubierz się dziecko - mruknęła. Pokiwałam przecząco głową.
- Dzisiaj nie robię nic. Dzisiaj chcę być sama - przewróciła oczami i usiadła na przeciwko. Zjadłam pierwsza, odeszłam od stołu i wróciłam do łóżka. Zamknęłam oczy i zamierzałam ponownie zasnąć. Już mi się coś śniło kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wystraszył mnie. Kiedy mój oddech wrócił do normy ponownie przymknęłam powieki. Jednak tym razem ktoś pukał do moich drzwi.
- Czy tak trudno prosić o dzień samotności?! - wrzasnęłam.
- Przepraszam - usłyszałam znajomy mi męski głos. Podniosłam się. Zobaczyłam Harry'ego. - Martwiłem się.
- Sorry - szepnęłam. Zaczęłam szukać gumy, bałam się, że zabiję go moim oddechem. W końcu nie myłam jeszcze zębów. Zrobiłam mu miejsce na łóżku. Usiadł.
- Bałem się, że coś ci się stało.
- Wszystko w porządku. Po prostu chciałam sobie zrobić wolny dzień od wszystkiego.
- Okej - uśmiechnęłam się. - Chcesz żebym sobie poszedł?
- Nie. Jak już jesteś to zostań.
- Dobrze - uśmiechnął się. - Wiesz co? - objął moją twarz dłońmi. Przełknęłam ślinę. - Jesteś śliczna, cudowna - patrzył mi prosto w oczy.
- Nie zakochałeś się we mnie, prawda? - opuściłam głowę.
- A co jeśli tak?
- To popełniasz wielki błąd - podniosłam wzrok. - Prędzej czy później złamałabym ci serce.
- Nie żartuj sobie - prychnął. - Kocham cię - chciał mnie pocałować. Odwróciłam głowę.
- Wiesz co? Jednak powinieneś już pójść.
- Powiedziałem coś źle?
- Nie, tylko... Chcę być sama.
- Dobrze. To... Pa - powiedział i wyszedł. Opadłam na poduszki. Wzięłam głęboki wdech.
- NIE! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Chwilę potem pojawiła się moja mama. Spytała co się dzieje. Nie chciałam z nią o tym rozmawiać. Kiedy usłyszała odpowiedź z moich ust, wyszła. Kilka godzin później poczułam ból głowy. Westchnęłam. Stwierdziłam, że powinnam wyjść na spacer. Chwyciłam ciuchy i ubrałam się w nie. Włosy związałam w koka, umyłam zęby i wyszłam. Uwielbiałam świeże powietrze.
Szłam przed siebie i rozglądałam się dookoła. Oczywiście musiałam w kogoś wejść. Kiedy zobaczyłam kto to był zlustrowałam go wzrokiem i ominęłam go.
- Pogadajmy - powiedział z nadzieją.
- Nie mamy o czym.
- Proszę - oddalałam się od niego. Jednak on podszedł do mnie. Pociągnął mnie i odwrócił do siebie. Tak jak wtedy kiedy mnie pocałował. Z całej siły uderzyłam go w policzek.
- Nie dotykaj mnie - syknęłam.
- Przepraszam. To nie jest tak jak myślisz.
- Sądzę, że to właśnie tak.
- Głupio wyszło... Pogadamy?
- Głupi to jesteś ty - odeszłam zostawiając go samego. Zaczęło padać. Weszłam do przypadkowego baru. Spotkałam w nim Chris'a. Podeszłam do niego i się przywitałam. Zaprosiłam go do domu. Powiedział, że nie może. Umówił się z Becky. Ona najważniejsza... Poczekałam aż przestanie trochę padać i wyszłam. Wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Zerknęłam do kalendarza. Jutro, tj. 25.06, wypadały moje urodziny.
- Super - mruknęłam. Zawsze co roku było tak samo. Dostawałam prezenty od rodziny. Rodzice urządzali mini przyjęcie dla najbliższych. Wątpię by w tym roku było inaczej. Usiadłam na łóżku i próbowałam zasnąć. Niestety nie udawało mi się to. Nie dziwne, przecież przespałam cały dzień. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam "buszować" po internecie.

JEJKU! Masakra. 1. Strasznie długo czekałyście. 2. Krótki. 3. Beznadziejny. 4. Filmik nie wyszedł ;c Przepraszam Was bardzo za te rzeczy. Po prostu ZERO weny, do tego brak czasu :/ Jednak liczę na te 6 komentarzy :)) / Harriet xx 

3 września 2013

Szkoła. Przykro mi ;c

Słuchajcie:

  1. Nie będę tak często dodawać części i ogólnie opowiadań, ponieważ nadeszła szkoła. Bardzo Was przepraszam za to, ale po prostu czuję, że będzie dużo nauki. Już mam z resztą zadania pozadawane i za tydzień mam kartkówkę. Nie wiem jak to zrobię. Z resztą chcę się wziąć do nauki. Możliwe, że to jest ostatni post na jakieś... może i dwa tygodnie. Nie wiem. Boję się, że będę mogła dodawać tylko w jakieś wolne dni (nie chodzi mi o weekend). Przepraszam jeszcze raz, 2 gimnazjum to nic miłego :/ Przepraszam, przepraszam, przepraszam. 
  2. Jak u Was po pierwszym dniu w szkole? :P Do których poszłyście klas? :) 
  3. Nie myślcie, że nie będę czytać Waszych komentarzy. Wręcz przeciwnie. Na pewno znajdę czas na sprawdzenie bloga. Może i na napisanie odrobiny kolejnej części, ale w takim tempie pojawiła by się ona dopiero za kilka dni/tygodni. 
  4. Następną część już piszę. Mam trochę, ale bardzo nie dużo. Przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
/ Harriet xx 

29 sierpnia 2013

QUIZ cz. 2


  1. Jakie jest Twoje hobby?
  2. Twój ulubiony film? 
  3. Twoja ulubiona książka?
  4. Twoja ulubiona piosenka?
  5. Twoje największe marzenie?
  6. Twój ulubiony przedmiot?
  7. Co chciałbyś/chciałabyś robić w przyszłości?
  8. W jakim języku potrafisz mówić? 
  9. Jakiego rodzaju muzyki słuchasz?
  10. Opiszesz swój wygląd? :)) 
Teraz mam dla Was odpowiedź na 10 pytanie z 1 części (Dlaczego i za co kochasz One Direction?).
Więc...
Kocham ich za ich talent, za to jacy są. Mam nadzieję, że sława nigdy nie uderzy im do głowy i będą tymi chłopakami z X-Factora. To jest dla mnie trudne :/ nie umiem powiedzieć za co ich uwielbiam. Za co jeszcze... Ach tak! Za to, że pomagają mi uwierzyć w siebie i podnoszą moją samoocenę. Nie wiem dlaczego tak trudno mi to powiedzieć. Nie umiem opisać tego uczucia. Podsumowując... Nie umiem wyobrazić sobie bez nich życia. Bez ich głosów, ich wygłupów, ich muzyki. Jestem wdzięczna Simon'owi, że złączył ich w zespół. Niczego piękniejszego nie mógł zrobić. Uwielbiam go za to. 
To chyba było by na tyle :)) Czekam na Wasze odpowiedzi :)) / Harriet xx


28 sierpnia 2013

63.

CZĘŚĆ 5:

Wzięłam słuchawki i wyszłam na taras. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i usiadłam na podłodze. Słuchawki włożyłam do uszu i włączyłam muzykę. Podparłam się ramionami i zamknęłam oczy. Kolejny słoneczny dzień. 
- Idę, pa! - krzyknęła moja mama. 
- Pa! - odpowiedziałam jej i rozkoszowałam się słońcem. Miałam ochotę gdzieś wyjść. Szukałam w myślach osoby, z którą mogłabym wyjść. Zayn - mam go już trochę dość, myślałam. Harry - dalej mnie nie cierpi, Niall - nie mam do niego numeru, z tego powodu odpada też Liam i Louis. Główkowałam z kim jeszcze się przyjaźnię.
- Chris - mruknęłam z uśmiechem. Wybrałam jego numer. Umówiliśmy się na 12. Popędziłam do swojego pokoju i ubrałam się w to. Chwilkę poczekałam i wyszłam. Po drodze spotkałam spotkałam Zayn'a, Harry'ego i Niall'a. Mulat i blondyn uśmiechnęli się do mnie słodko, a loczek nie był pewny co ma zrobić. Prychnęłam i powiedziałam, że się spieszę. Potem poszłam w dalszą drogę. Rozbawiona trochę zachowaniem Harry'ego szłam dalej. Nagle poczułam na swoim nadgarstku dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Chris'a.
- Jak długo za mną idziesz? - spytałam trochę podirytowana.
- Prawie od początku - uśmiechnął się złośliwie. - Opowiesz mi coś o tych chłopakach? - poruszył zabawnie brwiami.
- Chciałbyś wszystko wiedzieć - wystawiłam mu język.
- Powinienem - zaśmiałam się.
- Znam się z nimi już od kilku dni... - zaczęłam i wzięłam go pod rękę. Ruszyliśmy przed siebie. Opowiadałam mu o wszystkim co się działo w ciągu ostatnich dni. Mój przyjaciel zabrał mnie do Nando's. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam trójkę rozbawionych chłopaków, których nie dawno spotkałam. Chociaż... Może to było dawno? Sama nie wiem. Kiedy weszliśmy do baru popatrzyli się na nas. Nadal trzymałam Chris'a. Zajęliśmy z moim przyjacielem miejsce.
- Przynieść ci coś? - spytał. Kiwnęłam głową. Nie musiałam mówić coś. Znał mnie na tyle dobrze, że wiedział co lubię. Ledwo odszedł od stołu, a zaraz koło mnie pojawił się Zayn.
- To twój chłopak? - spytał prosto z mostu.
- NIE! - krzyknęłam głośno, chyba za głośno, ponieważ wszyscy się na mnie popatrzyli. Włącznie z moim przyjacielem. Zarumieniłam się.
- Udowodnij... - powiedział Mulat patrząc w stół.
- Jak?
- Pocałuj mnie - wyszczerzył się. Popatrzyłam na niego wilkiem. - Żartuję. Pójdziesz ze mną na imprezę? - zawahałam się przez chwilę.
- Muszę z tobą? - jęknęłam. Kiwnął twierdząco głową. - No dobrze.
- Super - pocałował mnie w policzek. - Będę o siódmej.
- Dziś? - otworzyłam szeroko oczy.
- No - uśmiechnął się. - Do zobaczenia.
Powiodłam za nim wzrokiem. Kiedy siadał przeniosłam wzrok na Harry'ego.
Przeszywał mnie wzrokiem. Speszyło mnie to i odwróciłam wzrok. Chwilę potem pojawił się przy mnie Chris z jedzeniem. Uśmiechnęłam się do niego w ramach podziękowania. Jadłam i co chwila zerkałam na loczka. Cały czas na mnie patrzył. Mój przyjaciel poszedł do ubikacji, zostałam sama. Zauważyłam, że Harry żegna się z kumplami. Chwilę potem był już nie daleko drzwi. Chciałam do niego podejść, ale coś mnie powstrzymywało. Byłam jakby przyklejona do krzesła. Do budynku weszła wysoka, chuda blondynka. Przyglądnęła się Harry'emu i przygryzła dolną wargę. Coś do niego powiedziała, a on przekręcił oczami i wyszedł. Szukała kogoś wzrokiem. Na chwilę zatrzymała na mnie, ale jej uwagę przykuł kto inny. Mianowicie wychodzący z ubikacji Chris. Podeszła do niego i rzuciła mu się na szyję. On uśmiechnął się i ją pocałował. Wzdrygnęłam. Nie mogłam uwierzyć w to, że tą dwójkę może coś łączyć. Ta dziewczyna nie wyglądała mi za miło. Podeszli do mnie.
- Jessy, to moja dziewczyna, Becky - dziewczyna rzuciła mi wrogie spojrzenie. Zesztywniałam. Chłopak musnął jej policzek. Poczułam... zazdrość? To chyba dobre określenie. Mój wzrok przeniósł się na Malik'a. Obaj z Niall'em mnie obserwowali. Jakby wyczekiwali mojej reakcji na to wszystko. Oderwałam od nich wzrok dopiero kiedy zdałam sobie sprawę, że para już siedzi. Rozmawialiśmy, a czas mi się niesamowicie dłużył. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła szósta. Zayn do mnie podszedł. Położył mi dłonie na ramionach.
- Mam cię za godzinę odebrać - szepnął mi do ucha. - A co powiesz na to żebym odwiózł cię teraz do domu, poczekałbym na ciebie, pojechalibyśmy do mnie, a potem na imprezę.
Tylko tak mogłam się uratować od tej dwójki.
- Muszę już iść - powiedziałam do nich.
- Gdzie idziecie? - spytał Chris.
- Idziecie? - powtórzyłam. Chłopak pokazał wzrokiem na Mulata. - Nie, nie. Ja idę sama.
- Okej, a gdzie?
- Do domu. Jak cię nie było zadzwoniła do mnie mama, że mam być przed szóstą.
- Aha. To pa - rzucił uśmiechając się.
- Cześć - popatrzyłam na Zayn'a. Patrzył na mnie zdezorientowany. Przekręciłam oczami i chwyciłam za komórkę. Wychodząc z baru pisałam do Mulata sms-a. Napisałam mu, że jak wyjdę to ma odczekać chwilę i zrobić to samo. Wyszłam, odeszłam trochę od Nando's i oparłam się o ścianę. Stałam tam około 10 minut i nareszcie wyszedł. Podszedł do mnie i mnie przytulił. Zaśmiałam się i poszliśmy.
- O której to się zaczyna? - spytałam przekraczając próg domu.
- O ósmej - odpowiedział. Stanęłam przed nim.
- Mogę wiedzieć, co ty chciałeś ze mną robić przez godzinę?
- Zabrać cię na spacer - uśmiechnął się ciepło. Kiwnęłam głową.
- Chodź.
- Nigdy u ciebie nie byłem, wiesz?
- Tak, wiem - zaśmiałam się i poszłam przodem. Zayn pociągnął mnie za rękę, odwrócił w swoją stronę i pocałował. Patrzyłam na niego nie wiedząc o co chodzi.
- Przepraszam - przygryzł wargę. Stanęłam na palcach i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. Malik zaczął go pogłębiać. Bałam się, że ktoś może nas tu zauważyć. Przenieśliśmy się do mojego pokoju nie przerywając pocałunku. Nagle znaleźliśmy się na łóżku. Zayn się trochę zapędził. Liczył na coś więcej, tak mi się wydawało. Próbował zdjąć ze mnie koszulkę, ale chwyciłam go za ręce i je odepchnęłam. Stwierdziłam, że to nie był dobry pomysł z tym całowaniem. Nie mogłam uwierzyć, że mu pozwoliłam na aż tak wiele. Szkoda, że to do mnie dotarło trochę za późno. Oderwałam się od Mulata. Sama nie wiem jak to zrobiłam. Popatrzyłam w jego oczy. Było w nich widać nadzieję na coś więcej i do tego ten ogień. Co ja najlepszego zrobiłam?!, pomyślałam.
- Wiesz... - zaczął.
- Wiem. Powinnam się ubierać - próbowałam wygramolić się spod niego. O dziwo mnie wypuścił. - Zaczekaj tu - podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań. Wybrałam to. Poszłam do łazienki się przebrać. Kiedy już to zrobiłam wyprostowałam włosy. Podczas malowania myślałam o tym co zrobiłam. Niby mówił, że pocałunki nic dla niego nie znaczą... ale kto wie? Może tylko tak mówił, bo nie chciał żebym się nad sobą użalała? Lecz najgorsze w tym wszystkim jest to, że zaczynam coś do niego czuć. Jest dla mnie jak przyjaciel, ale może się mylę? Może tylko sobie tak wmawiam? Tak na prawdę nie wiem jak to jest prawdziwie kochać. Miałam kilku chłopaków, ale tylko ze względu na to, że im się podobałam. Nie chciałam żeby było im przykro. Dlaczego tak ważni są dla mnie inni i ich uczucia? Nie rozumiem tego. Siedziałam sobie i wpatrywałam się w swoje odbicie. Żałowałam tego jaka jestem, ale na to nie mogłam nic poradzić. Dla większości jest to zaleta, ale nie dla mnie. Niestety. Wstałam i wymusiłam uśmiech. Wyglądał strasznie sztucznie. Poszukałam w telefonie czegoś śmiesznego. Kiedy już to znalazłam zachichotałam i starałam się żeby ten uśmiech został na mojej twarzy. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę pokoju. Na widok Zayn'a serce zaczęło bić mi szybciej. Dopiero teraz to zauważyłam. Przeklnęłam w myślach i podeszłam do niego.
- Idziemy? - spytałam nie pewnie. Popatrzył na mnie. Wpatrywałam się w jego czekoladowe oczy.
- Jasne - uśmiechnął się i wziął mnie za rękę. Wyswobodziłam się z jego uścisku. - Coś nie tak? - zdziwił się.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Przedtem ci to nie przeszkadzało. Wszystko w porządku?
- Tak, tylko... Pomyśl co sądzą o nas inni? Wyglądamy jak para.
- To chyba dobrze - przybliżył się do mnie.
- Właśnie, że nie. Zrozum, że ja cię nie kocham.
- Właśnie mi to udowodniłaś - uśmiechnął się cwaniacko.
- Mówiłeś, że to nic nie znaczy! - podniosłam głos.
- No normalny pocałunek nie... ale taki to co innego - zesztywniałam. SUPER, pomyślałam. Jeszcze tego brakowało!
- Ja nic do ciebie nie czuję, Zayn.
- Jesteś tego pewna?
- Jestem - wypowiedziałam te słowa z wielkim trudem.
- Wmawiaj sobie. Teraz chodź - poszedł przodem. Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam.
Siedziałam i czekałam na Malik'a. Bawiłam się swoimi włosami. Nagle zadzwonił jego telefon. Zerknęłam na ekran jego komórki.
Mój skarb, Perrie
Zobaczyłam. Zbladłam. Nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby Zayn miał dziewczynę? Otworzyłam internet i wpisałam "Zayn i Perrie". Wyświetliły mi się setki zdjęć. Na jednym się całowali, na innym trzymali za ręce, a jeszcze na innych się przytulali. Zrobiło mi się przykro. Najbardziej dobiła mnie wiadomość, że prawdopodobnie biorę udział w zdradzie. Ale Zayn taki nie jest... Tak mi się wydawało. Wędrowałam wzrokiem po pokoju. Nad biurkiem zobaczyłam ich zdjęcie. Podeszłam tam i zdjęłam je. Data wskazywała, że było zrobione nie dawno. Siadłam z nim na łóżku i mu się przyglądałam.
- Wiesz... - kiedy usłyszałam jego głos, schowałam zdjęcie. - Impreza jest u Harry'ego. Nie zmienia to twojej decyzji prawda? - mówił zmierzając w moją stronę i zapinając pasek. Westchnęłam.
- Nie. Zayn? - popatrzyłam na niego.
- Tak? - uśmiechnął się.
- Zdradziłbyś dziewczynę?
- Co to za pytanie?
- Takie tam. To jak?
- Pewnie, że nie.
- A kto to jest? - podeszłam do niego, dając mu zdjęcie.
- Perrie - powiedział patrząc na zdjęcie.
- Wyglądacie na szczęśliwych - mruknęłam.
- Nie mogę mieć dziewczyny?
- Ależ możesz. Kto ci broni? Ale...
- Zazdrosna jesteś? - przerwał mi.
- NIE! - krzyknęłam. - Ale po pierwsze okłamałeś mnie, po drugie... Jesteś świnią!
- Mogę robić co chcę!
- Ale nie zdradzać dziewczynę, która cię kocha!
- To ty mnie całujesz! Nie ja ciebie!
- Nie wcale! A kto mi mówił, że mnie kocha? Kto chciał mnie pocałować?
- To się nie liczy.
- Nie cierpię cię! Wychodzę - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Zaczekaj! - krzyknął Zayn. Mimo to ja szłam dalej. Otworzyłam drzwi, a przed nimi zobaczyłam Harry'ego. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę. Mimowolnie łza spłynęła po moim policzku. Chciał coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam. Przytuliłam się do niego i czekałam na jego reakcję.

Jejku. Przepraszam, że tak strasznie długo to pisałam. Przykro mi, że tak długo czekałyście. Po prostu nie miałam pomysłów. Nic, zero. Przepraszam Was, ale mam nadzieję, że Wam się podoba. / Harriet xx

6 komentarzy i następna :)