31 października 2012
Wywiad :)
Oglądacie ??
Oglądacie może ? Tylko nie jestem pewna czy to jest na żywo ... http://www.antena3.com/directo/ Szkoda, że nie można ich zrozumieć przez to tłumaczenie :c / Harriet xx
29 października 2012
Nie podoba się ? ;c
27 października 2012
20.
Śniłam. Miałam piękny sen. Ja i Harry. Braliśmy ślub. Mieliśmy się już pocałować, ale się obudziłam, a raczej zerwałam z łóżka. Zadzwonił mój telefon. To musiał być Harry, bo jaki inny głupek dzwonił by do mnie o 4 nad ranem. I tak dzwonił godzinę później. Spojrzałam na ekran komórki. Zawiodłam się. Dzwonił Łukasz. Chciałam go zignorować ale cały czas dzwonił. W końcu odebrałam.
- Halo. - powiedziałam z niechęcią.
- Cześć, skarbie. - odpowiedział.
- Jakie znowu skarbie ?!
- No .. Moim skarbem jesteś. Nie prawda ?
- Niee . Przecież ze mną zerwałeś.
- Ale przemyślałem to wszystko i postanowiłem do ciebie wrócić.
- Zerwała z tobą ?
- Nie. Ja z nią. Ze względu na ciebie.
- Taa. Myślisz, że ci uwierzę ?!
- No.. tak. Przecież mnie kochasz.
- Skąd możesz to wiedzieć ?!
- A tak nie jest ? - właśnie teraz zaczęłam sobie wszystko przemyślać. Może faktycznie go kochałam. Ale Harry ... Nie mogłam darzyć ich obu tym uczuciem. To nie normalne.
- Nie wiem . - westchnęłam.
- Jak to ?!
- No bo wiesz ... Ty ... Dużo się zmieniło.
- Co takiego ?! A no tak ... Harry. Czyli z nim jednak chodzisz ?
- Tak. Z resztą nie potrafiłabym ci już zaufać przykro mi .
- Dobra jasne. Może jak nie będziecie już razem.
- Oby ta chwila nigdy nie nadeszła - szepnęłam.
- co ?
- Nie nic. Kończe bo chce się wyspać. Cześć.
- Pa, miśku. - westchnęłam i się rozłączyłam. Położyłam się spać. Teraz śniło mi się to samo tylko, że jak już prawie się pocałowaliśmy wbiegł Łukasz i powiedział, że jest przeciw. Jak wstałam nie mogłam uwierzyć. Wzięłam ślub z Łukaszem. Obróciłam się na bok i znowu zaczęłam myśleć. Niestety nie zajęło mi to długo, bo znów zadzwonił telefon. Harry. Od razu się uśmiechnęłam i odebrałam.
- Obiecałem. - powiedział, a ja się zaśmiałam.
- Tak wiem.
- Masz jakiś smutny głos.
- Nie prawda. Wszystko ok.
- To dobrze. Hmmm... Co powiesz na to żebyśmy się spotkali w Milk Shake City ?
- Jasne o której ?
- Za 3 godzinki ?
- Ok. Paa.
- Pa . - rozłączył się. Przeciągnęłam się i wygramoliłam z łóżka. Zeszłam na śniadanie. Tylko babcia krzątała się po domu, ale mnie nie zauważyła więc śniadanie zjadłam w ciszy. Potem poszłam się ogarnąć. Wyrobiłam się na czas. Miałam jeszcze 15 minut. Zdziwiło mnie, że wszyscy śpią, ale nie miałam czasu żeby o to zapytać. Napisałam im kartkę na której pisało:
Mamo, wyszłam z Harry'm. Nie wiem o której wrócę. Postaram się jak najszybciej. Nie martw się o mnie. Jakby co zadzwoń. Paa !
- Nie prawda.
- Prawda. Gdyby nie ja robiłbyś teraz to samo co oni.
- Przestań. Nie obwiniaj się.
- Harry... - westchnęłam. - Nie chcę żebyś się zmieniał. Ja wiem jacy oni są i wiem, że ty jesteś taki sam.
- Ale ..
- Ja kocham Cię takiego jakim jesteś, choćby wariatem.
- Naprawdę ?
- Tak. Nie zmieniaj się. I nie drzyj się na nich.
- Ok.
- Ja musze już iść.
- Naprawdę ?
- Tak. I tak wrócę za późno i będzie kazanie. No trudno. - zeszłam z łóżka. I zeszłam na dół, Hazz poszedł za mną.
- Odwiozę Cię.
- Jak chcesz możesz do mnie wpaść.
- Nie. Nie będę robić problemu.
- Jak chcesz . - zerknęłam wtedy przez przypadek przez ramię mojego chłopaka. Zobaczyłam Zayn'a. Stał i patrzył się ze złością na loczka. Miał u niego przewalone. Wtedy Niall go trzepnął w ramię i poszli. Harry odwiózł mnie do domu. Drzwi były zamknięte. Hazzy już nie było. Dzwoniłam i pukałam, ale nikogo nie było w domu. Było mi zimno, bo siedziałam nazewnątrzn. Zaczął padać deszcz, a oni dalej nie wracali. Wszyscy mieli wyłączone komórki albo nie mieli zasięgu. Zrobiło się ciemno. Patrzyłam na ludzi. Byłam cała mokra. Zauważyłam faceta w kominiarce. Cofnęłam się do tyłu i schowałam się. Serce waliło mi jak szalone. Chciałam zadzwonić do Harrego, ale to nie miało sensu. Zerknęłam czy już poszedł. On wręcz przeciwnie. Krążył wokół domu mojej babci. Tak jakby na kogoś czekał lub na coś. Nagle zadzwonił jego telefon. Starałam się wyłapać jak najwięcej, to nie było takie trudne.
- Cześć Zayn. - kiedy facet wymówił to imię, wszystko zaczęło mi się wydawać nie dorzeczne. Chyba, że mulat chciał się na mnie odegrać za zabranie im prawdziwego przyjaciela? Słuchałam dalej. - Nie wiem stoję przed jakimś domem . - coś powiedział, ale nie zrozumiałam. Chyba to była nazwa ulicy bo na końcu podał numer. - Kojarzysz ? ... Ok. ... Dobra to czekam. - rozłączył się. Kojarzył nazwę i numer ulicy. To musiał być jeden z członków 1D. Mężczyzna cały czas stał i czekał na niego. Zdjął kominiarkę. Przypatrzyłam się mu. Niestety nie kojarzyłam twarzy. Po 10 minutach ktoś przyszedł. To był raczej chłopak. Wyglądał na dużo młodszego. - Cześć. - powiedział facet który miał kominiarkę.
- Cześć. Wiem kto tu mieszka.
- Kto ?
- Dziewczyna kolegi.
- Zayn - pomyślałam. Chciałam wyjść z ukrycia, ale nie byłam jeszcze pewna czy to on. Chociaż głos miał podobny.
- Jest w domu ?
- Prawdopodobnie. Odwiózł ją do domu kilka godzin temu.
- Hmm ... Czyli nie ma sensu ?
- Nie raczej nie. Z resztą nie zrobił bym jej tego.
- Ok. - nastała cisza. To był na pewno on. Nagle kichnęłam. Serce znowu mi waliło.
- Ktoś tam jest. - powiedział facet.
- Pójdę zobaczyć kto. - powiedział mulat. Słyszałam zbliżające się kroki. Usiadłam żeby było bardziej wiarygodne, że na kogoś czekam, a nie ich podsłuchuje. Był coraz bliżej. Wzięłam głęboki oddech.- Co ty tu robisz ?! - powiedział jak mnie zobaczył.
- Czekam. - odpowiedziałam z pewnością
- Na kogo ?
- Na rodziców.
- Cała mokra jesteś.
- Brawo.
- Kto to ?! - krzykną mężczyzna .
- To ona. - odpowiedział Zayn
- Yhym.
- Ja mogła bym zapytać o to samo. - powiedziałam do mulata.
- Znajomy. - odpowiedział.
- A co chcieliście zrobić ?
- Nic.
- Taa.
- No mówię poważnie.
- I tak ci nie wierzę.
- Będziesz tu tak siedzieć ?
- Nie mam wyboru.
- To chodź do nas.
- Po co ?! Wygodnie mi tu .
- Przestań chodź. - kichnęłam drugi raz. - Chora będziesz.
- No i ?!
- Chodź . - znowu kichnęłam.
- No dobra. - podał mi rękę, ale ja odrzuciłam pomoc. Jakoś Zayn nie był moim ulubionym. Wstałam i poszłam za nim.
- To ona. - powiedział mulat do jego znajomego.
- Cześć. - podał mi rękę.
- Spadaj. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę ulicy.
- Miła ... - powiedział ze sarkazmem.
- Mam być miła dla kogoś kto prawdopodobnie chciał się włamać do mojego domu ?!
- Nie mam pytań. - rzucił.
- Zayn ? - powiedziałam. Było mi zimno.
- Dobra ja spadam. Zaprowadzę ją do nas do domu.- powiedział mulat.
- Zayn !
- Już . Cześć. - znajomy tylko kiwnął głową. Po 20 minutach byliśmy u nich. Nie weszliśmy jeszcze całkiem do domu, a ja już kichnęłam. - Na zdrowie. - powiedział mulat. Nie odpowiedziałam. Nie byłam w humorze.
- Kogo tym razem przyprowadziłeś ? - zawołał Louis z salonu.
- Dziewczynę która siedziała pod domem i czekała na rodziców. - odpowiedział.
- Jakiś ty opiekuńczy. - zadrwił sobie.
- Ona tak raczej nie myśli. - spojrzał na mnie. Tylko wzruszyłam ramionami. Weszliśmy do salonu gdzie chłopaki oglądali film. - Nie przywitacie się ? - wszyscy zerknęli w naszą stronę. Otworzyli szeroko oczy. Harry wstał i podbiegł do mnie.
- Jesteś cała mokra ! Czego nie zadzwoniłaś ?! Przywiózł bym Cię tutaj. - od razu zaczął się czepiać. Wzruszyłam ramionami.-Chodź na górę.
- Nie drażnij jej ! Jest zła . - zaśmiał się.
- Zależy na kogo ! - powiedziałam. Loczek spojrzał na mnie pytająco. - Pytania do Zayn'a. - poszliśmy do jego pokoju. Poszperał w szafie i dał mi jakieś ciuchy. Popatrzyłam na niego.
- No co ?! Nie będziesz chodzić w tych mokrych ciuchach !
- Ohh.. Ok. Ale to jest za duże !
- Trudno. Idź się przebrać do łazienki i wysusz włosy.
- Ok. - zrobiłam to co kazał. Nie wyglądałam źle. Ciuchy też nie były aż takie duże.
- Nie jest źle. - powiedział jak mnie zobaczył. - Chodź na dół.
- Co oglądacie ? Toy Story ? - zaśmiałam się.
- Nie. Komedię romantyczną.
- O to fajnie. - zeszliśmy. Harry kazał mi usiąść. On stał.
- Ide po coś do jedzenia. - powiedział Niall.
- Posuń się. - powiedział Harry do Lou i usiadł koło mnie. Kiedy blondyn wrócił spojrzał z pogardą na Loczka i usiadł na oparciu. Wtuliłam się w Harrego i zasnęłam. Rano obudziłam się obok niego. Wyglądał tak słodko jak spał. Spojrzałam na zegarek. Była 8 rano. Wystraszyłam się, bo nie wiedziałam gdzie jest komórka. Wyszłam z łóżka starając się nie obudzić Hazz.
- Gdzie się wybierasz ? - zapytał. Jednak mi się nie udało.
- Gdzie moja komórka ? - zapytałam.
- Na komodzie. - faktycznie tam była. 5 nieodebranych połączeń od mamy, 4 od taty i 5 od babci. Ale musieli być wystraszeni.
- Przychodzą do domu mnie nie ma, dzwonią - nie odbieram - pomyślałam.
- Co jest ? - zapytał loczek.
- 14 nieodebranych połączeń.
- Musisz zadzwonić prawda ?
- Tak.
- Dzwoń. - szybko wybrałam numer do mamy i zadzwoniłam.
- Gdzie ty jesteś ?! - wrzasnęła.
- Przepraszam.
- Miałaś wrócić jak najwcześniej !
- Wróciłam, ale was nie było !
- To trzeba było czekać !
- Czekałam, ale się nie doczekałam. - kichnęłam.
- Chora jesteś ?
- Cała mokra wczoraj byłam. I jeszcze zmarzłam. Jak myślisz ?!
- Gdzie jesteś ?!
- U chłopaków.
- Tata zaraz po ciebie przyjedzie .
- Po co ?! Ja nie chcę.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Ale ja nie chcę !
- Nie ma, że nie chcesz ! Za 10 minut będzie.
- To niech będzie. Poczeka sobie, bo ja nie mam zamiaru wracać !
- Zamknij się ! Jak nie będziesz za 15 minut w domu to ..
- To co ?!
- Wracamy do Polski natychmiast !
- Ja nie wrócę ! Nie mam zamiaru wychodzić z tego domu !
- Zamknij się ! Za 15 minut mam cię widzieć w domu !
- To się zawiedziesz !
- Przestań !
- Nara ! - powiedziałam i się rozłączyłam. - Nie powinna byłam dzwonić. - westchnęłam.
- Noo .. co ona ci powiedziała ? - zapytał Harry .
- Jak nie będę za 15 minut w domu to wracamy do Polski. Jak nie wrócę do domu to nie wrócę do Polski proste.
- Myślisz, że nie sięgnie po jakieś inne rozwiązania ?
- Mam nadzieję, że nie . Ale była mocno wkurzona. Tylko, że to wszystko jej wina !
- Uspokój się . Chodź tu. - przyciągnął mnie do siebie. Przytuliłam go mocno i faktycznie zaczęłam się bać.
- Ona może coś wymyślić . - pomyślałam. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Łza spłynęła mi po policzku. Nie chciałam opuszczać Harrego. -Nawet jakbym wróciła na czas do domu i tak wrócimy do Polski, bo powie, że przez niego mi odbija. - myślałam dalej. - Ona chyba nie rozumie co to znaczy być zakochanym.- druga łza mi spłynęła.
- Nie płacz - powiedział.
- Chciałabym.
- Ale czego się martwisz ? - podzieliłam się z nim moimi myślami. - Nie przejmuj się. Ona taka nie jest. Nie zrobiła by ci tego.
- Nie jestem tego taka pewna.
- Ej spodziewaliśmy się kogoś ? - krzyknął Lou z dołu.
- Tata przyjechał . - powiedziałam cicho.
- Idź .
- Ale przecież ... Patrz jak ja wyglądam ! i jeszcze mam na sobie twoje ciuchy.
- To leć do łazienki i się przebieraj.
- Ale na pewno ?
- Tak . Idź . - szybko poszłam i zrobiłam to co mówił. Zajęło mi to 5 minut. - Leć.
- Ale ja nie chce ! - powiedziałam do loczka. - Chce tu zostać !
- Idź, szybko ! I tak jesteś już spóźniona.
- Wiesz, że ryzykujesz tym, że już nigdy się nie zobaczymy ?
- Zobaczymy . Pa - pocałował mnie w policzek i wyprowadził przed dom.
- Pa - odpowiedziałam i poszłam w stronę taty, który również był zły.
- Wsiadaj ! - krzyknął do mnie. Zrobiłam to co kazał. Jechaliśmy w ciszy. Mama czekała na nas. Wzięłam głęboki oddech. Byłam gotowa na kłótnię. Ogromną kłótnię.
- Dałam ci 15 minut, a nie 30 !
- 20 minut zajęła droga w tą i z powrotem. - usprawiedliwiał nas tata.
- A te 10 minut ?!
- Musiałam się ogarnąć . - powiedziałam.
- To nie mogłaś wcześniej ?! Miałaś 10 minut !
- Nie wyrobiłam się.
- Do domu ! - krzyknęła. Szybko weszłam do środka. Zmierzałam w stronę schodów, kiedy mama krzyknęła. - Gdzie się wybierasz ?! Wracaj ! Musimy pogadać ! - teraz przestałam się bać.
- O czym ?!
- Dlaczego nie wróciłaś do domu ?!
- Ile miałam na was czekać niby ?! Trzeba było siedzieć i czekać na mnie !
- I to niby nasza wina ?!
- Kogo niby innego ?! Myślisz, że chciałam tam iść ?! Zostałam zmuszona przez samą siebie ! Nie chciałam być chora !
- Ah tak ?! Więc to twoje usprawiedliwienie ?! Dlaczego nie odbierałaś telefonu ?!
- Bo spałam ! Nie słyszałam !
- To dlaczego wcześniej nie zadzwoniłaś ?!
- Bo się do was dodzwoniłam ! Trzeba było siedzieć w miejscu gdzie jest zasięg !
- Czyli to nasza wina ?!
- TAK ! To wszystko wasza wina !
- Nie pyskuj ! Do pokoju i pakuj rzeczy !
- Co ?!
- Wracamy do Polski !
- To wracajcie ! Ja tu zostaję !
- Jedziesz z nami ! Daje ci 15 minut na spakowanie się i wracamy !
- Nawet z przyjaciółmi się nie mogę pożegnać ?!
- Nie ma mowy ! Odbija ci przez nich ! Przez niego !
- A byłaś taka szczęśliwa, że mam chłopaka !
- Byłam ! Już nie jestem !
- Jakbym Zayn'a słyszała !
- Do pokoju ! - popatrzyłam na nią i pobiegłam na górę. Rozpłakałam się. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Harrego.
- Halo ?
- Harry ... - powiedziałam przez łzy.
- Co się stało ?!
- Mówiłam, że ryzykujesz.
- Co takiego !?
- Już się nie zobaczymy. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Spokojnie. Dlaczego niby nie ?
- Wracam do Polski.
- Powiedz, że możesz się pożegnać...
- Niestety.
- To ja przyjadę !
- Nie radzę .
- Twoja mama mnie lubi to ...
- Ona cię nienawidzi .
- Naprawdę ?
- Tak. To wszystko przeze mnie .
- Nie prawda ! Nawet tak nie myśl.
- Spakowana ?! Masz jeszcze 5 minut.
- Muszę kończyć.
- Nie !
- Przykro mi. Pa. - rozłączyłam się. Zaczęłam się pakować. Bałam się, że Harry zrobi coś głupiego. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół.
- Ryczałaś ?! - krzyknęła mama.
- Może.
- To przestań ! - zadzwonił dzwonek do drzwi. Bezmyślnie pobiegłam otworzyć drzwi. Zamurowało mnie.
- Po co przyszedłeś ? - zapytałam Harrego.
- Ja bez ciebie nie przeżyje ! - odpowiedział.
- Będziesz musiał .
- Nie ! - krzyknął .
- Cicho .
- Kto to ?! - zapytała mama.
- To po tobie. - powiedziałam.Mama przyszła.
- A ty co tu robisz ?! - czepiała się się go. - Nie masz prawa tu przychodzić !
- Dlaczego ? - odpowiedział jej ze spokojem. Mama zamilkła. Nie miała powodu. Harry uśmiechnął się cwaniacko. - No właśnie ...
- Idź stąd !
- Nie . Przyszedłem się pożegnać... albo nie ... przyszedłem zabrać moją dziewczynę.
- Nie masz prawa ! Nie pozwolę ci na to !
- Dlaczego nie ?!
- Przez ciebie wczoraj nie wróciła do domu.
- Przez Zayn'a. - wtrąciłam.
- Hmm ... Ale niech pani zauważy. Przez ze mnie jest zdrowa. - był naprawdę nie zły. Mama nie wiedziała co odpowiedzieć.- Więc .. ?
- Nie !
- Ja jej krzywdy nie zrobię .
- Nie jestem tego taka pewna !
- Dlaczego ?
- Zadajesz za dużo pytań !
- To pani nie ma odpowiedzi .
- Dobra ! Bierz ją sobie ! Po co mi taki smarkacz w domu ?! I tak cały czas by tylko ryczała i narzekała, że jej życie jest do dupy ! Jest twoja ! - znowu uśmiechną się cwaniacko.
- Dziękuję . - uśmiechnęłam się, mimo że mama nazwała mnie smarkaczem i tak źle o mnie mówiła. Pobiegłam po walizki.
- A ty gdzie ?! - krzyknął tata.
- Do miejsca gdzie będzie mi dobrze ! - poszłam do drzwi . - Ja jestem gotowa . - uśmiechnęłam się.
- A idź ! Nie musisz wracać ! - zaczęła się drzeć .
- Dziękuję . - odpowiedziałam. Harry wziął moje bagaże i poszliśmy do samochodu. Byłam szczęśliwa.
Hmm... Chciałyście szczęśliwy... Przepraszam nie mogłam się powstrzymać. Jeszcze nie skończyłam. Dodam 7 część. Mam nadzieję, że ostatnią. Szczerze ... ? Początek mi się nie podoba. Potem jakoś ujdzie :D Co sądzicie ? Piszcie w komentarzach :) / Harriet xx
25 października 2012
Skąd biorę wenę ? ;p
24 października 2012
Sorry ;/
20 października 2012
Rysunki
Chcecie ? :D
18 października 2012
5 naj ? :o
Maybe dedyki ? :)
19.
Część 5:
Obudziłam się o 12. Kiedy zobaczyłam godzinę wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Nie patrzyłam na to co ubieram, szybko zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry śpiochu. - Zagadnęła mama . - Fajna bluza skąd masz ? - W tym momencie popatrzyłam na to co mam na sobie. Przez przypadek założyłam bluzę Harrego. Nie chciałam jej pobrudzić żeby mieć po nim pamiątkę.
- Ojejku- powiedziałam cicho. - Zrób mi coś na śniadanie, ja zaraz wracam. - szybko poszłam na górę, zdjęłam bluzę i założyłam coś innego. Zeszłam na dół i zjadłam to co mi mama zrobiła. Umyłam zęby i poszłam do pokoju przygotować się na spotkanie z Harry'm. Zajęło mi to 3 godziny. Dostałam SMS-a.
"Może jednak po ciebie przyjade ? xx"
Szybko na niego odpisałam :
"Dlaczego ? Myślisz, że się zgubię ? :D "
Nie minęło 30 sekund i dostałam odpowiedź :
"Tak ! Proszę cię. Przyjadę . :)"
Uśmiechnęłam się i napisałam:
"No skoro tak bardzo chcesz ... "
Po tym jak to wysłałam nie dostałam już odpowiedzi.
- To nic - pomyślałam- nie będę o tym myśleć. Mam jeszcze trochę czasu. Co by tu zrobić ? - myślałam co mogłam robić. Mogłam się spodziewać Harrego wcześniej albo punktualnie. Zeszłam na dół.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziała mama.- Wychodzisz gdzieś ?
- Yhym.
- Gdzie ?
- Z Harry'm.
- Więc jednak ?
- Może .
- Powodzenia. - uśmiechnęłam się, zgodnie z przesądem nie dziękowałam.- Co będziecie robić ?
- Nie wiem. Mieliśmy iść do parku, ale wątpię w to.
- Planuje coś więcej ?
- Nie wiem.- miałam już dość pogaduszki z mamą więc poszłam do salonu.
- Hej. - przywitali mnie wszyscy.
- Jak tam ? Ładnie wyglądasz- powiedział tata.
- Dobrze, dzięki. - w tym momencie przybiegł do mnie brat o którym przez to całe zamieszanie zapomniałam. Siedział tak cicho... - Hej mały.
- Pamiętasz, że masz brata ? - zaśmiał się tata.
- Oczywiście, że tak. - Bartek mnie przytulił i pobiegł do babci. Wysadziła go na okno. W domu zawsze tak siedział. Dzieciak patrzył przez okno, a ja rozmawiałam z rodziną.
- Dawno tego nie robiliśmy- pomyślałam.
- Babciu! Samochód ! - zawołał nagle maluch. Popatrzyłam szybko na zegarek. Była 3:55 po południu . Strasznie szybko zleciał mi czas na rozmowie.
- Uhuhu ! Jaka wyścigówa. -zaśmiała się babcia. Teraz byłam pewna, że to Harry. Pobiegłam po torebkę i krzyknęłam:
- Wychodzę! Pa ! - nie słyszałam czy odpowiedzieli. Wyszłam. Nagle serce zaczęło mi strasznie walić, a ręce pocić. Podeszłam do niego.
- Masz jeszcze pięć minut ! - zaczęłam.
- To nic. - uśmiechnął się.
- Mam szczęście, że brat w oknie siedział, bo bym nic z tego nie wiedziała. - popatrzyliśmy w stronę okna. Loczek się uśmiechnął. Wtedy do niego doszłam. Jakoś mi się nie śpieszyło.
- Hej. - pocałował mnie w policzek. Odpowiedziałam. - Wsiadasz ?
- Tak, tak. - popatrzyłam jeszcze raz okno. Firanka była odsunięta i zauważyłam jak wszyscy się cieszą.
- Podglądacze - zaśmiałam się, Hazza ze mną . Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Patrzyłam na niego i ciekawiło mnie co on jeszcze wymyślił.
- Coś nie tak ? - zapytał .
- Nie, nie.
- To co się tak przyglądasz ?
- Myślę.
- O czym ?
- A tak sobie . - zarumieniłam się. Uśmiechnął się. Dojechaliśmy. Ku mojemu zdziwieniu przed ich dom.
- Czyli tylko park- pomyślałam. -Romantyczne. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyszłam z samochodu. Zauważyłam resztę chłopaków w ogrodzie. Nie byłam w stanie powiedzieć co robią. Popatrzyłam się na nich i uśmiechnęłam się znowu.
- Idziemy ? - zapytał Harry.
- Tak.- odpowiedziałam. Widziałam, że też był zdenerwowany, ale nie tak jak ja. Chciał czegoś więcej niż tylko koło mnie iść.
- To jak tam u ciebie ? - zaczął rozmowę.
- Dobrze. A u ciebie ?
- Też. Dobrze, że przyjechałaś. - zaczęłam rozmyślać nad tym co powiedział. Miałam jeszcze 2 tygodnie i miałam wracać do Polski. Mama nie pozwoliła by mi tu zostać.
- Niestety na nie długo .
- Kiedy wracasz ?
- Za 2 tygodnie.
- Tak szybko?
- Yhym.
- Szkoda. Ale będziemy w kontakcie, prawda ?
- Myślę, że tak, ale nie zawsze będę mogła odpisać. Rozumiesz ... Nauka. - westchnęłam i przypomniałam sobie wszystkie dni w szkole.
- Rozumiem . - atmosfera zrobiła się smutna. Wyobrażałam sobie to trochę inaczej. Postanowiłam rozluźnić sytuację.
- Nie przejmujmy się tym. Mamy jeszcze dwa tygodnie.
- Prawda. Usiądziemy ? - pokazał na ławkę w parku.
- Jasne. - zrobiliśmy to co powiedział. Zawiał chłodny wiatr. Harry znowu narzucił na mnie swoją marynarkę. - Tym razem ci oddam.
- Nie musisz.
- Jak to nie ?! Nie będę zabierać ci ciuchów. - zaśmiałam się. - Mam dużo swoich.
- Skoro ci nie potrzeba.. - uśmiechnął się. Powoli się do niego przysunęłam i położyłam głowę na jego ramieniu. Stwierdziłam, że nie zrobiłam źle, ponieważ on objął mnie swoim ramieniem. - Opowiesz mi o swoim życiu ?
- Nie chcesz tego słuchać .
- Wręcz przeciwnie. Opowiedz. Proszę. - zaczęłam mu opowiadać wydawało mi się, że naprawde go to interesuje. Mówiłam o dobrych i złych chwilach. O zerwaniach. O tym co przeżywałam. Niby to nic takiego, ale dla mnie to było za dużo. Nie radziłam sobie z tym. Powiedziałam mu też o ostatniej wiadomości od Łukasza.
- To by było na tyle. - powiedziałam jak skończyłam.
- Interesujące życie. Nie martw się. - pogłaskał mnie po ramieniu. - Wszystko się ułoży.
- Myślałam tak zawsze jak się zakochałam. Za każdym razem było jeszcze gorzej. Ale teraz chyba będzie przeciwnie.
- Zakochałaś się ?
- Tak .
- W kim ?
- Chciałbyś wszystko wiedzieć.
- Jasne, że tak. - zaśmialiśmy się. - Ja też się zakochałem.
- W kim ? - popatrzyłam na niego .
- Jak myślisz ?
- Skąd mam wiedzieć ? - teraz on przysunął się do mnie. Byliśmy bardzo blisko siebie.
- W tobie. - szepnął mi do ucha. Serce zaczęło mi walić jeszcze mocniej. Nie wiedziałam tylko czy mogę mu ufać. Postanowiłam zaryzykować. - Teraz ty mi zdradź. - odsunął się troszkę ode mnie. Popatrzyłam w jego piękne oczy. Nie mogłam się powstrzymać. Pocałowałam go.
- Taka odpowiedź wystarczy? - zapytałam kiedy się od siebie oderwaliśmy. On tylko przyciągnął mnie do siebie i zaczął bardziej namiętnie całować. Kiedy skończyliśmy odpowiedział:
- Tak. - znowu oparłam się na jego ramieniu.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Nie martw się.
- Ale czym ?
- Brakiem prywatności i tym, że życie nie ma sensu. Napewno ma.
- Ma. - Siedzieliśmy tak jeszcze chwilkę. - Chyba muszę już iść. Robi się ciemno.
- Odwiozę cię.
- Okej. - wstaliśmy i wróciliśmy do samochodu. Byliśmy już pod domem mojej babci i nagle zapytałam - Wejdziesz ?
- Dzisiaj już się nie boisz ?
- Nie. - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem czy wypada.
- Nie gadaj głupot. Chodź.
- No dobrze. - wyszliśmy z auta. Poszliśmy prosto do drzwi. Weszliśmy. Wszyscy zwrócili wzrok na nas.
- Dobry wieczór - powiedział Harry.
- Dobry wieczór. - odpowiedzieli.
- Ty jesteś Harry prawda ? - zapytała mama. Bałam się, że mnie ośmieszy, więc chciałam jak najszybciej zaciągnąć loczka do pokoju.
- Tak.
- Miło poznać. -przedstawiła się i podali sobie dłonie. Widziałam, że jest troszkę skrępowany.
- To może my już pójdziemy do pokoju. - zapytałam niby Styles'a, ale to kierowało się także do mamy.
- Do zobaczenia. - powiedziała mama i poszliśmy. Odetchnęłam z ulgą, bo uniknęłam upokorzenia. Weszliśmy do sypialni. Usiedliśmy na łóżku .
- Miła jest twoja mama. - powiedział Hazza.
- Cieszę się, że ją lubisz.
- Widzisz... Reakcja nie była aż taka zła. - zaśmialiśmy się.
- Masz marynarkę. - zdjęłam ją z siebie, Harry ją wziął, rzucił na podłogę i zaczął znowu mnie namiętnie całować. To było słodkie z jego strony. Bałam się tylko, że ktoś wejdzie do pokoju i nas zobaczy. Kiedy przestaliśmy leżeliśmy przytuleni do siebie. Mój chłopak popatrzył na zegarek.
- Muszę już iść.
- Naprawdę ?
- Tak.
- Odezwiesz się jeszcze ?
- Oczywiście. - wstał i ubrał marynarkę. Ja też wstałam żeby go odprowadzić. Zeszliśmy na dół. - Dobranoc. - powiedział Harry. Oczywiście wszyscy mu odpowiedzieli. Wyszliśmy. Czułam, że wszyscy patrzą przez okno.
- Znowu nas podglądają ? - zapytałam, a Loczek się zaśmiał.
- Nie wiem. Pa - pocałował mnie. - Dobranoc. - wsiadł do samochodu.
- Dobranoc. Jedź ostrożnie! - odjechał. Wróciłam do domu i poszłam prosto do pokoju. Nie chciałam zbędnych pytań. Położyłam się. Dostałam SMS-a:
"Śpij dobrze. :* "
Był od Harrego. Z tego co słyszałam lubił dzwonić do swoich dziewczyn o 3 w nocy. Tego się obawiałam, bo chciałam się wyspać. Po rozmyślaniach usnęłam. Mimo wczesnej godziny.
Nie powiem.. Podoba mi się. Nie jest zły. Wy co sądzicie ? ;) Napisać jeszcze taki koniec ? Krótki będzie, tak na podsumowanie co się działo. Czy byli razem itd. Chcecie ? / Harriet xx
Nadchodzi 5 ! :D
17 października 2012
Te czy te ?
15 października 2012
Nie lubicie imaginów ?
13 października 2012
18.
Zanim weszłam do "swojego" pokoju mama mnie zawołała:
- I jak wyjaśniłaś tą rzecz ?
- Ta..
- O! Wróciłaś ? - tata był zdziwiony widząc mnie w salonie.
- Liam mnie przywiózł .
- Powiesz o co chodziło ? - mama nie dawała za wygraną .
- To nie wasza sprawa .
- Liam cię odwiózł ? A nie Harry ? - tata zaczynał się robić podejrzliwy. Dlaczego wszyscy myślą, że mnie i Harrego coś łączy ? W zasadzie jakby był w domu to on by mnie na pewno odwiózł.
- Harrego nie ma w domu.
- To gdzie jest ? - nagle babcia wtargnęła do rozmowy.
- Nie ważne.
- To to była ta rzecz ?
- Tak , mamo .
- Powiesz coś więcej ?
- Ide do pokoju. - już nikt więcej nie zadawał mi pytań, bo i tak bym nie odpowiedziała. Włożyłam słuchawki do uszów i włączyłam "Moments" mojego ulubionego zespołu, który w każdej chwili mógł stracić jednego członka. Stwierdziłam, że dawno nie wchodziłam na twitter'a i facebook'a. Co zastałam ? Setki wiadomości typu : " Dlaczego nie powiedziałaś, że masz nowego chłopaka ? " , " Bardzo mi przykro z powodu Harrego", " Nie zazdroszcze " i wiele innych . Kiedy wszystko przeleciałam postanowiłam zajrzeć na pocztę. Tylko jedna wiadomość, ale za to od kogo ? Mój były raczył się odezwać:
Cześć,
Widzę, że znalazłaś sobie nowego chłopaka ? Szkoda, że takiego nie wiernego. Masz mi oddać moją bluzę. Zostawiłem ją u ciebie jak byłem ostatnim razem. Naprawdę nie mam ochoty żeby ktoś taki jak ty ją u siebie trzymał. I wyobraź sobie, że twoja przyjaciółka sprawuje się o wiele jako dziewczyna niż ty. ODDAJ BLUZĘ !
- Co ty tu robisz? - zaczął Styles
- Jak myślisz ?
- Wiesz dlaczego tu jestem ?
- Tak. Chłopaki wszystko mi powiedzieli.
- To dobrze. Ale po co przyszłaś ?
- Po pierwsze miałeś mi się z czegoś wytłumaczyć, po drugie muszę ci coś powiedzieć, a po trzecie ... - wzięłam głęboki oddech. Niby nie chciałam mu powiedzieć, że go kocham, ale wypowiedzenie tych słów od osoby którą ledwo znałam wymagało odwagi. - stęskniłam się za tobą .
- Ja za tobą też. To może od razu przejdźmy do rzeczy. - i zaczął mi tłumaczyć dlaczego nie napisał co się stało i tak dalej. - Teraz chyba ty mi miałaś coś powiedzieć ?
- A tak . Nie wiem co mam robić .. znaczy jak do tego podejść .
- O co chodzi ?
- Ty jesteś przyzwyczajony do plotek, bo jesteś sławny ..
- Co oni znowu wymyślili ?
- Pozwolisz ... ?
- Przepraszam.
- Wszędzie w mediach gadają, że mnie zdradziłeś, i że jesteśmy razem.
- Wiedziałem, że tak będzie.
- Co ty robisz w takich momentach ?
- Nic. Na to nie da się nic poradzić . Zaczepiają cię ?
- Nie, ale boje się, że za niedługo tak będzie.
- Nie martw się. Coś na to poradzimy.
- Mamy jeszcze 5 minut.
- No niestety.
- Kogo to była wina ?
- Ale że co ?
- No w wypadku.
- Gościu we mnie wjechał. Samochód poszedł do kasacji.
- To czemu ty tu siedzisz skoro to jego wina ?
- Nie wiem . Czekam na rozprawę.
- Nie pójdziesz siedzieć. To nie twoja wina .
- Miejmy nadzieję. Nie chce cię widywać co tydzień tylko codziennie. - chciałam coś powiedzieć, ale przyszedł policjant. Wstaliśmy. Harry pożegnał mnie tak jak wtedy przed moim domem. Loczek poszedł do swojej celi, a ja do babci i taty. Wróciliśmy do domu.
- I po co tam byliście ? - zapytała mama .
- Szczerze to nie wiem . - odpowiedział jej tata .
- U Styles'a mamo. - musiałam im to wytłumaczyć. Nigdy nie lubili jak ich okłamywałam.
- U kogo ? - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- U Harrego.
- Ale co on tam robi ? - zapytała mama .
- Siedzi, miał wypadek, nic nikomu się nie stało, jest nie winny. Za nie długo rozprawa .
- Ojeju. Przykro mi . - Babcia chciała mnie pocieszyć.
- Ide do pokoju .
- Pa - odpowiedzieli, a ja poszłam na górę. Miałam zamiar spędzić tam cały czas aż do rozprawy.
***4 dni później***
DZIEŃ ROZPRAWY
Wstałam o 6 rano. Światło wpadające przez okno mnie obudziło. Popatrzyłam na telefon. Ten sam SMS, przychodził codziennie. " Czekam na bluzę ! " . Łukasz nie miał zamiaru sobie dać spokoju. Ignorowałam go, ale kiedy widziałam jego imię łza kręciła mi się w oku. Nie mogłam o nim zapomnieć, mimo wszelkich starań. Popatrzyłam przez chwilę na nasze zdjęcie, a potem na zdjęcie całującego mnie w policzek Harrego. Wyszłam z łóżka, wzięłam jego bluzę i weszłam z powrotem do łóżka. Przytuliłam się do niej i zasnęłam. Obudziłam się 2 godziny później. Tym razem była to wina SMS-a. Znowu nieznany numer.
" Cześć. Rozprawa jest o 4. Przyjdziesz ?
Louis "
Skąd on miał mój numer? Nieważne. Miałam iść ? Potem przyszedł 2 SMS.
" Harry był by szczęśliwy ;) "
-Jeżeli Harry miał być szczęśliwy to pójdę- pomyślałam. Miałam 8 godzin. Nie wiedziałam gdzie jest sąd. Napisałam więc do Lou.
" A przyjedziecie po mnie ? "
Po chwili dostałam odpowiedź:
" Jasne będziemy o 3:30. "
No to miałam 7,5 godziny. Wygrzebałam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki. Wszyscy jeszcze spali. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju. Zajrzałam do szafy. Nie wiedziałam w co się ubrać. Zanim się obejrzałam straciłam na tym aż godzinę. Słyszałam jak ktoś chodzi po kuchni. W końcu wybrałam to : http://www.ubiore.pl/style/99859/?action=save . Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, a włosy rozpuściłam. Wyglądałam całkiem przyzwoicie. Zostało mi jeszcze 5 godzin .. Zeszłam na dół.
- Hej.
- O cześć. Ładnie wyglądasz. Gdzieś wychodzisz ? - zagadnęła mama.
- Na rozprawę. - odpowiedziałam nalewając sobie soku.
- Idziesz ? - zapytał tata.
- Pasowałoby.
- Co będziesz robić do tego czasu ? - zapytała babcia.
- Nie mam pojęcia. Pomyślę jeszcze, albo ... - wpadłam na pomysł.- Zaraz wracam. - pobiegłam na górę i napisałam do Lou:
" Ej, może przyjedziesz po mnie wcześniej ? Nie chce mi się siedzieć w domu. "
Po co miałam siedzieć w domu jak mogłam posiedzieć w ich ogromnym domu. Po chwili dostałam odpowiedź :
" Jasne. To będę za 20 minut. "
No to już miałam co robić. Zeszłam na dół.
- Ja jadę do chłopaków. Wrócę ok. 7.
- Okej - odpowiedziała mi mama. Usiadłam jeszcze chwilkę przed telewizorem. Po 15 minutach stwierdziłam że wyjdę na zewnątrz.
- Pa ! - krzyknęłam i wyszłam. Nie minęły 2 minuty i Lou przyjechał. Był punktualny. Weszłam do samochodu:
- Na pewno chcesz tam jechać ? - zapytał.
- Tak.
- Jedziesz ze mną ?
- Gdzie ?
- Harry mówił żeby mu przywieźć ciuchy.
- Mogę pojechać.
- To spoko. - dojechaliśmy
- O której mamy u niego być ?
- Około 2 godziny przed rozprawą.
- Okej. - weszliśmy do ich domu. Najwyraźniej oni się Harry'm tak nie przejmowali. Biegali po całym domu i się wygłupiali .
- To nie to samo bez Harrego. - rzucił Louis. Popatrzyłam na niego. On się nim najbardziej przejmował. Podeszłam bliżej i usiadłam na sofie obok Lou.
- Martwisz się o niego ? - zapytałam.
- Tak ..
- Nie przejmuj się, ja też. Tylko ja chyba trochę inaczej.
- Dlaczego ?
- Nie ważne.
- O cześć ! - dopiero teraz chłopaki mnie zauważyli.
- Hej. - Louis włączył telewizor. Przyłączyłam się do oglądania. Nim się obejrzałam wszyscy to robili. I tak spędziliśmy ten czas kiedy czekaliśmy na rozprawę .
- Idziesz ? - Lou się odezwał.
- Hmm ? A tak ! - zapomniałam, że miałam jechać do Harrego.
- Wybierz mu jakieś przyzwoite ciuchy .
- Ja ? - nie mogłam uwierzyć .
- Taa . Jego pokój to ten trzeci od schodów. - szybko pobiegłam na górę. Przeszukałam jego szafę i wybrałam najlepsze moim zdaniem ciuchy.
- Już.
- Dobra to chodź. - wyszłam z Louis'em i pojechaliśmy pod sąd. Szłam za nim krok w krok, to on wiedział gdzie mamy iść. Kiedy Harry nas zobaczył wstał. Podałam mu ubrania.
- Dzięki .
- Nie ma za co . - odpowiedziałam.
- Nie spodziewałem się ciebie. - uśmiechnął się .
- Ty się mnie nigdy nie spodziewasz . - zaśmiałam się.
- Masz rację. Idę się przebrać zaraz wracam. - odszedł .
- Kochasz go prawda ? - zapytał Lou nagle.
- Co ?!
- Kochasz go . - tym razem to nie było pytanie.
- Skąd możesz to wiedzieć ?
- On ciebie też. To widać .
- Naprawdę ?
- Tak. - Harry wrócił. Przyjrzałam mu się . Wyglądał cudownie .
- O czym rozmawialiście ? - zapytał loczek.
- O niczym takim .
- Okej. - kochałam jego uśmiech. Z każdą chwilą czułam do niego coraz więcej. Usiedliśmy i czekaliśmy na chłopaków i rozprawę. Chłopaki przyjechali . Rozprawa się zaczęła. Usiadłam z chłopakami w jednym rzędzie. Widziałam, że każdy z chłopaków był znudzony. Ja wręcz przeciwnie. Patrzyłam cały czas na Hazzę.
Rozprawa trwała około 2 godziny. Wygrał Harry, tak jak myślałam. Szczęśliwi wyszliśmy z sądu i wróciliśmy do domu chłopaków. Stwierdziłam, że muszę wracać do domu, co pomyślałam to powiedziałam.
- Odwiozę cię . - zaproponował Harry.
- Okej. - wyszliśmy i pojechaliśmy. Koło mojego domu chłopak również wyszedł z samochodu. Widocznie chciał pogadać.
- Mówiłam ci, że wygrasz.
- Miałaś rację . - znowu się uśmiechnął. Kochałam to.
- Muszę już iść. Zaprosiłabym cię, ale ..
- Nie no nie będę robił kłopotów.
- Nie robiłbyś . Boję się reakcji rodziców.
- Nie pytam dlaczego. - tym razem ja się uśmiechnęłam. - Tak rzadko się uśmiechasz. Dlaczego ?
- Gdybyś przeżył to co ja też byś się nie uśmiechał.
- Nie mogło być aż tak źle.
- Ale było.
- Przykro mi .
- Przepraszam. Muszę już iść.
- Naprawde ?
- Tak.
- Szkoda. Nie nacieszyłem się tobą.
- Hah. Innym razem .
- Ale ja chce teraz.
- Nie wiem do czego zmierzasz.
- Przyjdź jutro o 4 do tego parku obok naszego domu.
- Okej.
- Dzięki. - w tym momencie przysunął się do mnie i mnie pocałował . - Nie zgubisz się ?
- Nie. Obiecuje.- spojrzałam w jego przepiękne oczy .
- Będę czekać.
- Dotrzymasz obietnicy ?
- Jasne- zaśmialiśmy się. - Pa . -przytulił mnie
- Pa - odwzajemniłam uścisk. Wróciłam do domu. Byłam zmęczona więc wzięłam szybki prysznic, założyłam piżamę i położyłam się spać.
- Zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu- pomyślałam i zasnęłam.
Nie jestem zadowolona z tej części, ale nie jest źle. A wam jak się podoba ? ;) Komentujcie. Przepraszam, że takie długie. Może napiszę kolejną część. Jak chcecie . / Harriet xx
10 października 2012
17. Dedyk
Dla Marzeny
Siedziałaś w pokoju i próbowałaś się uczyć. Co ci to utrudniało ? Krzyki chłopaków z One Direction. Mieszkałaś z nimi tylko dlatego, że Louis był twoim bratem, a wasza
mama wyjechała na kilka miesięcy do Niemiec załatwić jakieś sprawy, ojciec opuścił was jak miałaś 10 lat. Tak więc musiałaś się z nimi użerać prawie, że codziennie.
- Chłopaki zamknijcie się !!! - Jak zawsze nic to nie pomogło. Nie wytrzmałaś i wyszłaś z pokoju.
- Co wy robicie ?! Ja się uczyć próbuję !
- Gramy w butelkę. Chcesz się przyłączyć ? - Harry mi odpowiedział.
- Nie dzięki. ZAMKNIECIE SIĘ.?
- Zayn. Oto twoje zadanie.... - Nie usłyszałaś co powiedział twój braciszek, bo weszłaś do pokoju. Po chwili usłyszałaś jak ktoś wchodził po schodach. Pytanie musiało dotyczyć mnie - pomyślałaś.
- Puk puk. - Zayn najwyraźniej robił sobie żarty.
- Czego ?!
- Nie bądź taka ostra. - Powiedział otwierając drzwi.
- Słucham. Po co przyszedłeś ? - Usłyszałaś ciche śmiechy chłopaków zza drzwi. Tylko westchnęłaś. - Co ci kazali zrobić ?
- Więc ...
- No ?
- Mam spełnić swoje jedno marzenie.
- A po co ja ci jestem ?
- Po to. - Przybliżył cię do siebie i delikatnie pocałował.
- Zayn teraz ty kręcisz ! - Zawołał Lou.
- Już ide .
- Czekaj. - Zwróciłaś się do niego.
- Hmm ?
- To było twoje marzenie ?
- Yhym. O .. Jeżeli tego nie chciałaś, przepraszam.
- Nie musisz. Masz jeszcze jakieś marzenie ?
- Być twoim chłopakiem... Ale o tym mogę pomarzyć .
- BAM . Twoje marzenie się spełniło.
- Słucham ?
- Kocham cię głuptasie. - Podeszłaś do niego i go przytuliłaś.
- Ja ciebie też. - Po czym znalazłaś czas na grę i poszłaś z Mulatem na dół żeby pograć z chłopakami. Śmialiście się cały czas. Zawsze jak wypadało na ciebie albo na Malika kazali wam się pocałować. Kilka lat poźniej Zayn ci się oświadczył, zostaliście małżeństwem i macie przepiękne dzieci.
Proszę bardzo. Myślę, że się podoba ;) / Harriet xx
9 października 2012
Halo ? :D
16.
-Juuuupiii !!!! - wydzierałam się.
Wreszcie przyszedł list z mojego wymarzonego collegu w Londynie i nie mogłam w to uwierzyć, ale dostałam się ! Miałam wyjechać już za tydzień i rozpocząć tam naukę.
-Co tak krzyczysz ? Wygrałaś w totka ? - spytała moja mama w fartuszku kuchennym i ze ścierką w dłoni.
-Nie, lepiej ! Dostałam się na tą uczelnię w Londynie, o której ci tyle opowiadałam, wyjeżdżam już za tydzień !
Mama się uśmiechnęła i powiedziała tylko :
-Wiem, zawsze wiedziałam że spełnisz wszystkie swoje marzenia kochanie.
-----
Tydzień później .
-----
Wysiadłam z taksówki i popędziłam z walizką do mojego akademika gdzie po kilkunastu minutach już rozpakowywałam się w moim ślicznym jednoosobowym pokoiku. Gdy skończyłam było już popołudnie, a musiałam jeszcze znaleźć sobie jakąś pracę, bo moje kieszonkowe raczej nie było zbyt wysokie. Wiedziałam, że nie będzie to łatwe gdyż mogłam pracować tylko popołudniami kiedy już skończę zajęcia. Biegałam tak więc całe popołudnie, zwiedziłam chyba wszystkie kawiarnie i restauracje w pobliżu i nigdzie nie szukali kelnerki. Już powoli traciłam nadzieję, bo została mi ostatnia kawiarnia, ale postanowiłam nie tracić nadziei. Weszłam do środka i po rozmowie z właścicielem osiągnęłam pełnię szczęścia : Dostałam tę pracę ! Miałam zaczynać od jutra.
-----
Dzień później .
-----
Właśnie skończyłam pierwszy dzień zajęć, więc popędziłam do mojej nowej pracy, przecież nie chciałam się spóźnić pierwszego dnia. Na szczęście udało mi się zdążyć na moją zmianę. Na początku szło mi całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że mieliśmy na serio sporo klientów. Odbierałam zamówienia i przynosiłam jedzenie niby nic trudnego a jednak byłam wykończona mimo, że to dopiero połowa mojej zmiany. Właśnie wszedł kolejny klient, więc z uroczym uśmiechem na twarzy podążyłam by odebrać jego zamówienie czyli sok z marchwi. Po chwili już niosłam go do jego stolika i nagle potknęłam się. W jednej chwili pomarańczowy napój wylądował na jego ślicznej białej bluzce w paski. "O mój boże co ja zrobiłam !? Idiotka ! Stracę tą pracę przez moją niezdarność !"
-Oh przepraszam, tak mi przykro ! - rzuciłam się na chłopaka z serwetkami by choć trochę wyczyścić jego bluzkę i złagodzić tę straszną sytuację.
- Nic się nie stało, każdemu się może zdarzyć, nie przejmuj się - uśmiechnął się brunet.
Dopiero teraz zauważyłam jaki jest przystojny.
-Ależ stało się to może się nie sprać, a ja mogę stracić pracę po pierwszym dniu ! - powiedziałam cała zapłakana.
-Nie płacz, bluzka się spierze, a nawet jak nie to mam sporo podobnych, a twój szef nie musi się o niczym dowiedzieć- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy najwyraźniej rozbawiony moim atakiem bezradności i płaczu.
-Dziękuję, że nie jesteś na mnie zły ani nie wrzeszczysz, a szczególnie za to, że nie pójdziesz na skargę do szefa- uśmiechnęłam się przez łzy.
-Ale nic za darmo-powiedział uśmiechają się jeszcze szerzej chociaż nie wiem jak to możliwe.
-Dobrze, mogę zapłacić ....
-Nie chcę żadnych pieniędzy ! Sądzę, że twój numer telefonu będzie wystarczającym wynagrodzeniem za tą bluzkę- mrugnął z figlarnym uśmieszkiem.
-Dobrze skoro za to mam nie wylecieć z pracy to czemu nie ? - wzięłam długopis i napisałam mu na kartce swój numer. -A teraz nie obraź się, ale muszę wracać do pracy - powiedziałam odwracając się.
-A ten mój sok z marchwi to co ? Liczę, że go dostanę.
-Oh zapomniałabym już się robi - uśmiechnęłam się i poszłam .
-----
Po powrocie do domu.
-----
Ledwo weszłam do domu mój telefon zadzwonił. Mimo, że byłam bardzo zmęczona postanowiłam odebrać.
-Halo?
-Cześć. Tutaj chłopak od soku z marchwi. Pamiętasz mnie jeszcze ?
-Jak bym mogła zapomnieć ? Hej.
-Tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś się wybrać ze mną na spacer?
-Teraz? Jestem już zmęczona ...
-Ja też. To bądź w Hyde Parku za pół godziny. Do zobaczenia.
-Ale... - nie było dane mi dokończyć bo chłopak bezczelnie się rozłączył.
-----
Pół godziny później.
-----
Zaraz przy wejściu do Parku zobaczyłam przystojnego bruneta. Był ubrany w kolejną bluzkę w paski oraz czerwone spodnie. Prezentował się całkiem seksownie w tym komplecie.
-Cześć- powiedziałam.
-Cześć, nie przedstawiłaś mi się - powiedział oskarżycielskim tonem.
-Nie pytałeś jak mam na imię, ale jak cię to tak interesuję to Ala.
-Ładnie, a nie zapytasz o moje imię ?
-Nie miałam tego w planach, ale skoro tak chcesz mi je wyjawić to proszę bardzo- uśmiechnęłam się.
-Marzę o tym. Mam na imię Louis, dla znajomych Lou - uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wtedy w kawiarni. Odpowiedziałam mu tym samym.
-Chyba mieliśmy spacerować. Prawda ?
-Racja jak patrzę w twoje oczy to zapominam o wszystkim co się dzieje.
Roześmiałam się, on również i poszliśmy. Chodziliśmy tak chyba z 2 godziny, cudownie nam się rozmawiało. Dowiedziałam się że Lou należy do zespołu One Direction i wielu innych ciekawych rzeczy o nim.
-Chyba już muszę iść, jutro będę wykończona na zajęciach - powiedziałam.
-No tak ja też chyba muszę jutro rano mam próbę z chłopakami.
Chciałam się juz pożegnać, ale nagle brunet chwycił mnie za nadgarstki, przyciągnął do siebie i pocałował. Jak już oderwaliśmy się od siebie ja stałam cała czerwona a on z wielkim uśmiechem na twarzy i powiedział tylko:
-To cześć i mam nadzieję, że do jutra.
I poszedł. Ja tylko odprowadziłam go wzrokiem i również odeszłam w swoją stronę.
Na następny dzień spotkaliśmy i Louis oświadczył mi, że jesteśmy parą. Po 2 latach Lou mi się oświadczył i zostaliśmy małżeństwem. Potem wychowaliśmy dwójkę dzieci chłopca Chris'a i dziewczynkę Emmę. A potem została nam już tylko wspólna starość i wspólna śmierć.
Podoba się ? bo mi bardzo ;) Piszcie co o nim myślicie. / Harriet xx
8 października 2012
15.
Mijało 10, potem 20 minut, a jego dalej nie było. Nie mógł tego zrobić drugi raz ! Byłam wściekła. Zaczęło się rozbić ciemno. Teraz naprawdę się bałam. Harry naopowiadał mi o tych typach ... Każdy krok wywoływał u mnie strach. Co chwilę dzwoniła do mnie mama. Zawsze miałam nadzieję, że to Hazza. Minęła godzina.Straciłam nadzieję. Nie przyjedzie. Miał mnie daleko gdzieś. Usiadłam na chodniku. Byłam zmęczona i było mi zimno. Trzymałam telefon w ręce i czekałam aż zadzwoni. Minęła kolejna godzina. Komórka zadzwoniła. To był Harry:
- Gdzie ty jesteś ?!
- Spokojnie. Nie mam za dużo czasu.
- Ile ja mam czekać ?!
- Liam już po ciebie jedzie.
- Liam ?!
- Tak. Siedzę na komisariacie .
- Co się stało ?!
- Nie ważne Liam ci opowie albo ja jak wrócę.
- Ale ..
- Nie ma żadnego ale. Liam powinien zaraz być nie ruszaj się z tamtąd. - rozłączył się . Jemu to się same kłopoty przytrafiają . Nic innego mi nie zostało jak czekać na Liam'a. Harry będzie musiał wytłumaczyć się z kolejnej rzeczy. Chyba, że chłopaki go wyręczą. Co on przeskrobał ? Jechał po pijanemu czy jak ?! Postanowiłam wstać żeby Liam mógł mnie zauważyć. Minęło 5 minut jakiś samochód się zatrzymał. Stanęłam jak wryta, bo nie wiedziałam czy to Liam czy może jakiś bandyta. Drzwi od strony pasażera się otworzyły. Głos kierowcy przemówił :
- Wsiadasz, czy zamierzasz tak stać ?- To był Liam, byłam już tego pewna. Wsiadłam do samochodu.-Wszystko okej ?
- Taa.
- To gdzie cię odwieźć ?
- Do domu .
- Podasz adres ? - Podałam mu adres. Byłam strasznie wystraszona. Nie mogłam się opanować. Chwilami słyszałam jak trząsł mi się głos. Po 20 minutach dojechaliśmy. Stwierdziłam że byłam bardzo daleko od domu. To było ok. 3,5 km. Podziękowałam mu za podwózkę i wysiadłam z samochodu. Zamknęłam drzwi, pojechał. Zapomniałam się go zapytać co się stało Harremu. Trudno. Innym razem. Weszłam do domu. Kolejny dzień zmarnowany. Ahh . Następne pewnie będą takie same. Dostałam sms-a od Harrego. " Założę się, że Liam ci nic nie powiedział. Nie dzwoń do mnie. Może spotkamy się za pare tygodni. Dobranoc xx" . Co to było ?! Gdzie on jest ?! Jak dziadkowie mają samochód to prosze jutro tatę żeby mnie do nich zawiózł. Muszę wiedzieć co się tam stało.
***Na następny dzień ***
Wstałam w miarę szczęśliwa. Poczułam smakowity zapach, zapewne dochodził z kuchni. Pewnie dlatego byłam taka szczęśliwa. Co jak co, ale jeść to ja kochałam, najbardziej to co babcia zrobi. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. Na stole leżały naleśniki z czekoladą. Pycha.
- Jak humor ? - spytała babcia jak mnie zauważyła.
- W miarę . Naleśniki ?
- Z czekoladą .
- Czuję . - zaśmiałyśmy się z babcią. - A właśnie macie może samochód?
- Tak . Mamy. Dlaczego pytasz ?
- Muszę pojechać w jedno miejsce . Możemy go z tatą pożyczyć o ile się zgodzi ?
- Jasne.
- Super. - wtedy wszyscy zeszli do kuchni. Usiedliśmy przy stole. Postanowiłam zapytać tatę- Tato .
- Tak ?
- Podwiózłbyś mnie dzisiaj w takie jedno miejsce ?
- Zgubisz się!
- Nie pokarze ci jak się jedzie zostawisz mnie i ja do ciebie zadzwonie i po mnie przyjedziesz. Bardzo prosze.
- Dokąd ?
- Do znajomych.
- Jak ci się układa z Harrym ? - wtargnęła mama do rozmowy. Z Harrym ? Skąd ona .. Dobra widziała, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Musiałam zrobić zakłopotaną minę. - Głośno o was w mediach.
- Słucham ?!
- Włącz telewizor ! - Szybko pobiegłam i zrobiłam to co mi kazano. Przelatywałam po kanałach. Który bym nie włączyła wszędzie było " Harry Styles ma nową dziewczynę!" , " Dziewczyna czy koleżanka?" albo " Fanki Harrego zazdrosne o jego nową dziewczynę!". Wszędzie było zdjęcie jak Harry całuje mnie w policzek przed domem. Załamana usiadłam na sofie. Co ja miałam robić ?! Wstałam, opamiętałam się i poszłam do kuchni. Babcia włączyła radio.
- I? - zaczęła mama
- Ja z nim nie jestem .
- Nie ?!
- Nie . Nie wiem co się z nim dzieje, nie mam pojęcia .
- Cii . Mówią o was w radiu. - babcia wszystkich uciszyła. " Harry Styles jest bardzo zmienny. Pare godzin po tym jak odprowadził swoją dziewczynę do domu został zauważony całujący się z inną. Nie które media donoszą, że zaprosił ją do domu, a na następny wyrzucił. Oj Harry, Harry. Czy ona ci wybaczy ?!"
- Dlatego nie jesteście razem ?
- Nie ! My nigdy nie byliśmy razem ! I nie będziemy ! Jesteśmy tylko znajomymi.
- Naprawdę ?
- Tak . Tato chodź .
- Już ?
- Tak. Muszę jak najszybciej to wszystko wytłumaczyć.
- "to" czyli ?
- Nieważne. Babciu gdzie ...
- Na półce obok lusterka .
- Dzięki. Tato .
- Już idę. - wyszliśmy. Wyjaśniłam tacie jak ma jechać. Dojechaliśmy. - Zapamiętałeś drogę ?
- Myślę, że tak. Długo cię nie będzie ?
- Może kilka godzin albo krócej. Pa
- Pa . - Tata pojechał, a ja podeszłam pod drzwi. Zapukałam. Otworzył Niall.
- Cześć. Mogę w czymś ci pomóc ?
- Hej . Chciałam coś wyjaśnić, tak dla własnej pewności .
- Wchodź. Chłopaki mamy gościa . - i w tej chwili zebrali się wszyscy oprócz Harrego. Dziwnie to wyglądało.
- Cześć - powiedzieli chórem.
- Hej.
- Siadaj - pokazał Lou ręką na sofę.
- To co chciałaś wytłumaczyć ? - zapytał Niall
- Gdzie jest Harry ? - wszyscy zamilkli. - No ? Pytam się gdzie on jest ?! Wysyła mi sms-y, żebym do niego nie dzwoniła, że zobaczymy się za kilka tygodni . Gdzie on jest ?!
- On ... - zaczął Zayn
- Jest tak jakby w więzieniu ... - dokończył Liam
- Co ?! Co on znowu zrobił ?!
- Miał wypadek, nikomu nic się nie stało i nikt nie trafił do szpitala, ale nie wiadomo kogo to wina. Obydwa samochody są zniszczone. Rozprawa jest za tydzień i do tej pory Harry będzie w więzieniu. Potem zdecyduje już tylko sąd.
- Jeszcze tego brakowało. - załamałam się . Odkąd przyleciałam do Londynu Harry ma same kłopoty. Chyba wrócę do domu. - Mówił coś zanim wyjechał ?
- Tylko, że mu się bardzo śpieszy, bo po ciebie jedzie i bardzo się o ciebie boi . - odpowiedział Louis
- I wszystko przeze mnie. Jak zawsze.
- To nie twoja wina . - Pocieszał mnie Zayn
- Nie wcale. Dzwonie po tatę i stąd jadę.
- Ja cię mogę odwieźć. - zaproponował Liam.
- Dobra może być. Cześć - wyszliśmy. Po 10 minutach byłam w domu, a Harry w więzieniu. Moje życie znowu traci sens. Po raz kolejny.
Dobra jest 3 część. Jak się podoba ? Znowu trochę beznadziejny. Komentujcie czy wam się podoba i czy chcecie kolejną część. / Harriet xx
7 października 2012
14.
Liam: http://25.media.tumblr.com/tumblr_mbho6hxWkb1rhuxi8o5_500.gif
/ Harriet xx
13.
Niall: http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbgerw98p31rvchu3o2_250.gif
Ty: Ślicznie !
Niall: http://media.tumblr.com/tumblr_m36g8utZKY1r7ifqv.gif
/ Harriet xx
12.
Zayn: Co tu się dzieje ?!
Ty: Harry zaczął !
Harry: http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbgivwQnQ01rvchu3o1_500.gif
Zayn: http://25.media.tumblr.com/tumblr_mbgj3iRcub1rvchu3o2_250.gif
/Harriet xx
11.
/ Harriet xx
10.
Louis: http://25.media.tumblr.com/tumblr_mbivjrU2ej1rgacm4o1_500.gif
/ Harriet xx
6 października 2012
Czekam na komentarze ! :P
9.
Włącz to : http://www.youtube.com/watch?v=E10G0uOXj04
Czekałam i czekałam. W końcu zasnęłam. Rano obudziłam się z nadzieją że na ekranie komórki zobaczę napis " Nowa wiadomość " niestety nic takiego nie było . Obietnice gwiazd . Wiedziałam ze to musiało być za piękne jak na moje życie. Wczoraj wróciłam taka szczęśliwa a dzisiaj schodzę przybita. Może jeszcze napisze .. w co wątpię. Co chwila spoglądałam na komórkę. I nic. Babci zaproponowała wyjście na shake. Nie byłam pewna . W końcu mogłam tam spotkać chłopaka który nie dotrzymał obietnicy . Ale .... mogłam go zobaczyć , całą piątkę. Zgodziłam się. ubrałam się w to : http://www.ubiore.pl/style/99216/ .
Kiedy wyszliśmy najgorsze rzeczy zaczęły mi przychodzić do głowy : może te "typy" go zgarnęły ? może miał wypadek ? może to nie jego wina że nie odpisał ? Rozmyślałam o tym całą drogę. W końcu doszliśmy i znowu : zamówienie i stolik . Czy tak będzie codziennie ?! Tylko jedna rzecz się zmieniła nie było ich , sms-a tez nie . Martwiłam się. Nagle do baru wszedł Zayn , było po nim widać ze jest czymś poważnie zdenerwowany , podszedł do mnie :
- Możemy porozmawiać ?
- Jasne - odeszłam od stolika
- Nie widziałaś Harrego ? - Moje przypuszczenia były prawdziwe ? Teraz naprawdę się wystraszyłam.
- Nie , ostatnio wczoraj . Coś się stało ?
- Nie wrócił na noc do domu. Martwimy się o niego. - Naprawdę wyglądał na zmartwionego. Co mogło się stać Harremu ? Gdzie on jest ?
- Może zahaczył o jakąś imprezę ? Przecież znasz Harrego.
- Może ... Ale nie słyszałem nic o żadnej imprezie. - W tym momencie zadzwonił telefon Zayn'a - Halo ... Jakie ? ... Czyli miała racje ... Dobra ... No ... Cześć.
- I ? Znalazł się ?
- Tak. Wrócił do domu z ...
- Z... ?
- Ogromnym kacem .
- Aha .. - Coś mi nie pasowało . Chyba kłamał . Musiałam się dowiedzieć !
- Dobra , to ja już lecę. Cześć.
- Pa. - Wróciłam do stolika. Co przede mną ukrywał i czemu nie chciał powiedzieć ? Postanowiłam to sprawdzić. - Mamo muszę już iść . - Wpadłam na pomysł, że pojade taksówką za Zayn'em , o ile go złapie.
- Gdzie ?
- Pójdę się przejść. - Wyszłam, zobaczyłam auto Mulata , wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy za nim jechać. Kilka metrów przed domem kazałam się zatrzymać żeby mnie nie zauważył kiedy wszedł do domu postanowiłam wyjść z samochodu i zajrzeć przez okno. Zakradłam się pomału, zerknęłam i.. Zobaczyłam coś strasznego.. Myślałam, że coś nas łączy. Myliłam się . W tym momencie chłopaki mnie zauważyli. Szybko podbiegłam do taksówki i kazałam odwieść mnie do domu. Chciałabym zapomnieć o tym co widziałam, o tej dziewczynie i o tym że prawdopodobnie była dziewczyną Harrego . Wiem dlaczego Zayn nie chciał mi nic powiedzieć. Weszłam jak najszybciej do domu . Do pokoju wbiegłam bez słowa i dałam się się ponieść emocjom. Nie wiedziałam dlaczego się tym tak przejmuje. Prawie w ogóle go nie znałam, mimo to zranił moje uczucia. Leżałam w łóżku i płakałam przez ponad godzinę. Nie byłam w stanie nic zrobić. Moje życie znów straciło sens. Mój telefon kilka razy dzwonił. Nie wiedziałam kto to, bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, więc nawet nie patrzyłam na ekran komórki. W końcu po paru godzinach zasnęłam. Rano, gdy się obudziłam odruchowo zerknęłam na telefon. Było tam 30 nieodebranych połączeń, oczywiście od Harrego. Nie miałam ochoty oddzwaniać. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie, trochę się ogarnęłam, założyłam słuchawki i wyszłam. Nie patrzyłam na nikogo i nie wiedziałam gdzie idę, nie znałam Londynu. Miałam wejść już w jakąś ulicę, kiedy zobaczyłam ten dom . Zawróciłam. Znowu szłam przed siebie. Nagle usłyszałam, że ktoś krzyczy " Proszę daj mi zostać ! Bardzo Cię proszę ! Dam ci wszystko czego chcesz ! " . Była to dziewczyna, a głos dochodził z ich ulicy. Dziewczyna musiała naprawdę głośno krzyczeć skoro słyszałam ją przez słuchawki. Postanowiłam zobaczyć co się dzieje. Wyłączyłam muzykę. Zobaczyłam Harrego i tą dziewczynę z którą wczoraj się obściskiwał. Podeszłam bliżej żeby usłyszeć o czym rozmawiają.
- Nie zostaniesz, byłem pijany i nie wiedziałem co robię . Nawet cię nie znam !
- Ale Harry tak bardzo cię proszę , przecież się znamy .
- Może ty mnie tak, ale ja ciebie nie . Z resztą kocham kogo innego! Idź już.- Zachował się jak skończony idiota, ale zrobił to dlatego, że kochał inną. Przez moment miałam minimalną nadzieję, ale chciałam ją jak najszybciej rozwiać. Jak widziałam, że dziewczyna idzie z płaczem w moją stronę ruszyłam i ja. Nie chciałam żeby zobaczyła, że ich obserwowałam, więc ruszyłam przed siebie. Znowu włączyłam muzykę. W pewnym momencie zauważyłam, że nie wiem gdzie jestem . Rozglądałam się, ale na nic się to nie zdało. Nie kojarzyłam żadnego miejsca.. Nic. Modliłam się tylko o to żeby nie zaszło słońce, żebym znalazła drogę powrotną. Nie chciałam wpaść w nie powołane ręce. Miałam nadzieję, że znajdę tą ulicę gdzie znajdował się ich dom. Niestety moje poszukiwania wyszły na marne. Zgubiłam się jeszcze bardziej. Nie zapytałam nikogo o drogę, bo mój angielski nie był za dobry. Szukałam drogi przez dobre dwie godziny. Zgłodniałam, więc postanowiłam, że pójdę do jakiegoś baru. Zjadałam coś i wróciłam do szukania drogi. Kolejne godziny zmarnowane. Zadzwonił telefon :
- Kochanie gdzie ty jesteś ?! - to była mama . że też nie wpadłam na pomysł żeby do niej zadzwonić.
- Mamo jak dobrze, że dzwonisz ..
- Gdzie jesteś ?
- Nie mam pojęcia. Zgubiłam się .
- Potrafisz opisać to miejsce ? - zaczęłam opisywać mamie gdzie się znajduję , lecz nikt nie wiedział gdzie to jest. Musiałam zdać się na siebie. Zadzwonił znowu telefon. Nieznany numer. Kto to mógł być ? Bałam się odebrać , ale w końcu się odważyłam.
- Cześć . - Harry , dzwonił jak na zawołanie.
- Hej. Miło, że raczyłeś się odezwać . - mimo tego, że cieszyłam się z telefonu dalej miałam mu za złe to co zrobił.
- Bardzo cię przepraszam. Nie miałem czasu.
- Aha .. więc będziesz jeszcze kłamać ?! Nie no przepraszam. Nie moja wina, że poszedłeś na imprezę, upiłeś się i zaprosiłeś jakąś laskę do domu ! - byłam wkurzona i zapomniałam o tym w jakiej znajduję się sytuacji. Dlaczego on mnie okłamywał ?
- Daj mi wszystko wytłumaczyć ..
- Co masz mi tłumaczyć?! To, że złamałeś obietnicę ?! Tutaj nie ma się z czego tłumaczyć ! - w tym momencie coś zakuło mnie w sercu . On mnie naprawdę uraził . Kochałam go .
- Przepraszam . Proszę spotkajmy się . Powiedz gdzie jesteś to po ciebie przyjadę .
- Nie powiem ci gdzie jestem, bo sama tego nie wiem . - miałam ochotę się rozpłakać . byłam sama w ogromnym mieście.
- Opisz miejsce to po ciebie przyjadę . - opisałam wszystko co widziałam , miałam nadzieję, że mnie znajdzie w końcu on tu mieszka. - Wiem gdzie jesteś, zaraz po ciebie przyjadę. Nigdzie nie idź. Wszystko ci wyjaśnię. Postaram się być jak najszybciej.
- Egh .. szybko . zaczynam się bać .
Po długim męczeniu tej części napisałam ją .. Nie wyszła mi trochę, ale się starałam . Komentujcie bardzo was proszę , bo nie wiem czy mam pisać dalej jak mam tylko jeden komentarz, twierdzę, że imagin jest do bani. / Harriet xx