14 sierpnia 2013

61.

CZĘŚĆ 3:

Obudziłam się obok smacznie śpiącego Zayn'a. Wyglądał tak słodko, że miałam ochotę się do niego przytulić. Bałam się jednak, że go tym obudzę, więc przysunęłam się tylko bliżej. Obserwowałam jego twarz. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie. Momentami widziałam jak się uśmiechał.
To tylko dodawało mu uroku. Zastanawiało mnie co może mu się śnić. Postanowiłam, że się go spytam jak wstanie. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, dalej mu się przyglądając. Dopiero po chwili zauważyłam, że jest odkryty. Potem moją uwagę przykuły dreszcze na jego ciele. Chwyciłam jego kołdrę i przykryłam jego ciało, po czym również weszłam pod pościel. Momentalnie zrobiło się tam ciepło. Położyłam głowę tuż nad jego ramieniem i przymknęłam powieki. Ponownie zasnęłam. Na nieszczęście musiał mi się przyśnić koszmar. Śniła mi się moja mama. Szłyśmy razem chodnikiem. Wyszłyśmy na przejście. Nic nie jechało. Mimo to przyspieszyłam, tak dla zabawy. Nagle usłyszałam trzask. Odwróciłam się. Moja mama leżała na ulicy w kałuży krwi. Chciałam znaleźć jakikolwiek samochód. Zauważyłam go, ale był już daleko za nami. Usiadłam przy rodzicielce i zalałam się łzami. Byłam bezsilna. Nie mogłam nawet zadzwonić po pogotowie. 
- Jessy, nie płacz - usłyszałam nagle. Podniosłam głowę. Ujrzałam Zayn'a. - Jestem przy tobie - poczułam jego dłonie na sobie. Płakałam dalej. - Jessy - popatrzyłam na niego. - Jessy, uspokój się. Jessy, nie płacz. Jessy - jego głos pieścił moje uszy. - Jessy, wstawaj. Jessy! - otworzyłam oczy. Zobaczyłam nade mną przestraszonego Mulata. 
- Nareszcie - szepnął. - Wszystko okej? 
- Tak - wybełkotałam. Przetarłam oczy. Były całe mokre. 
- Coś ci się śniło? Strasznie płakałaś. 
- Tak. To... To było straszne.
- Nie martw się - pocałował mnie w policzek. - To był tylko sen - przytulił mnie. Wtuliłam się w niego zamykając oczy. Westchnęłam. 
- Dziękuję.
- Za co? 
- Za to, że jesteś teraz tu przy mnie. 
- To raczej ja powinienem dziękować - uśmiechnęłam się. - Chodź na śniadanie. Chyba, że chcesz żebym ci je przyniósł? 
- Nie, nie. Już idę - kąciki jego ust delikatnie się podniosły. Wygramoliłam się z łóżka. Zayn także to zrobił. Kiedy staliśmy obok siebie, chwycił moją dłoń. Potem spojrzał na mnie jakby wyczekiwał mojej reakcji. Znowu miałam ochotę go pocałować, ale nie mogłam tego zrobić. 
- To idziemy? Zgłodniałam - spróbowałam wymusić uśmiech i zapomnieć o moim pragnieniu. 
- Tak, jasne - powiedział jakby wyrwany z zamyśleń. - Chodźmy - podszedł do drzwi dalej trzymając moją dłoń. Widziałam, że nie chciał mnie puszczać. Przepuścił mnie i ruszyliśmy w stronę kuchni. Będąc już na miejscu przygryzł dolną wargę i puścił moją dłoń. Odsunął mi krzesło. Usiadłam i mnie przysunął. Przede mną położył kanapki z nutellą. 
- Przepraszam, że takie skromne śniadanie, ale... 
- Skromne, ale pyszne. Nie musisz się nie wiadomo jak starać. Mi to wystarczy - posłałam mu ciepły uśmiech, a on go odwzajemnił. Uwielbiałam kiedy się uśmiechał. 
- Co ci się dziś śniło? - palnęłam.
- Dlaczego pytasz? - uśmiechnął się trochę łobuzersko.
- Bo słodko się uśmiechałeś przez sen - zachichotał. Dopiero potem do mnie dotarło co tak na prawdę powiedziałam. Po co ja dodałam słowo "słodko"?!, pomyślałam. Oblał mnie rumieniec. 
- Dziękuję za komplement. Odpowiadając na pytanie... - zamyślił się. - Na prawdę nie znasz odpowiedzi? - pokiwałam przecząco głową. Ponownie zachichotał. - Oczywiście ty.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Właśnie taka mi się śniłaś.
- Przestań już - przygryzłam nerwowo dolną wargę. Zaśmiał się i usiadł na krześle obok mnie. Patrzyłam na pusty talerz. Zayn chwycił mój podbródek i podniósł moją głowę, tym samym zmuszając mnie do popatrzenia mu w oczy. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę.
- Kocham cię - wyszeptał dopiero po chwili. Zesztywniałam. Pierwszy raz powiedział mi to wprost. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Zay...
- Wiem, że ty nie czujesz tego samego, ale to nic. Przyjaźń mi wystarczy - zamilkłam. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Mówiłeś, że jakbym cię pocałowała to by to nic nie znaczyło, tak? - palnęłam z innej beczki.
- W sumie to tak.
- Ale przecież pocałunek to tak jakby wyznanie miłości.
- Dla niektórych tak, ale ja wiem, że dziewczyna mnie kocha, kiedy powie mi to prosto w oczy.
- Dobrze - popatrzyłam w jego czekoladowe oczy. Nic nie znaczy?, pomyślałam, więc co mam do stracenia? Miałam wrażenie, że Zayn domyślił się o co mi chodzi. Uśmiechnął się i przybliżył moją twarz do swojej.
- Obiecujesz, że nie uciekniesz, że nie będziesz mnie przepraszać, płakać i obwiniać siebie? - spytał.
- Obiecuję.
- Super - wydawało mi się, że będzie tak jak poprzednim razem. Będziemy się do siebie przybliżać, a potem się pocałujemy. Byłam jednak w wielkim błędzie. Zayn był tak ucieszony, że przysunął się do mnie i złączył nasze usta. Nie chciałam żeby sobie pomyślał nie wiadomo co. Niestety to on był coraz bardziej namiętny, coraz bardziej mu się to podobało. Ja oczywiście mu uległam. Nagle usłyszałam pukanie. Chciałam odwrócić głowę, ale Zayn mi na to nie pozwolił. Usłyszałam kroki. Wystraszyłam się, ale chłopak w ogóle się tym nie przejmował, więc poszłam w jego ślady.
- Myślałem, że przemówiłem wam do rozsądku! - usłyszeliśmy. Zayn oderwał się ode mnie. Popatrzyłam na niego. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, był zdenerwowany. Odwróciłam głowę żeby zobaczyć kto przyszedł. Znowu on, pomyślałam. Po moim ciele przeszły ciarki.
- Przepraszam, ale kto pozwolił ci tu wejść? - odezwał się dopiero po chwili Zayn.
- Stwierdziłem, że skoro drzwi otwarte to wejdę.
- I myślisz, że możesz sobie tak wchodzić?!
- Nigdy ci to nie przeszkadzało - Malik zaczął tracić kontrolę nad sobą jednak Loczek był opanowany, jeszcze.
- Wyjdź - wycedził przez zęby Zayn.
- Ale ty ze mną.
- Nie ma mowy!
- Już się zaczyna. Widzisz? Mówiłem.
- O co ci chodzi?!
- Gdyby jej tu nie było to nie zaczął byś się tak wydzierać, prawda? Wyszedł byś ze mną - Mulat zamilkł. - No właśnie. Zaczynasz się zmieniać, Zayn. Przez nią.
- Nie zmieniam się!
- Właśnie widzę. Tak w ogóle to przyszedłem tu, żeby się ciebie spytać, czy idziesz z nami do miasta.
- Ale z nią - powiedział spokojniej.
- Nie ma mowy! - zaprotestował od razu.
- To zostaję.
- Zayn! Nie widzisz co ona z tobą robi?! Za chwilę zapomnisz o nas i będziesz cały czas przesiadywać z nią! Mógłbyś znaleźć sobie kogoś lepszego!
- To nie twoja sprawa z kim się zadaję!
- Nie chcę tylko żebyś popełnił ogromny błąd!
- Żadnego błędu nie popełniam! - siedziałam przez cały czas jak wryta i ich obserwowałam. Przeze mnie między przyjaciółmi zaszła kłótnia. Pojawiło się we mnie poczucie winy.
- Popełniasz! Nawet o tym nie wiesz! Ona jest największym błędem jakim mogłeś spotkać.
- I co zaczniesz ją teraz obrażać?
- Nie powinieneś zadawać się z takimi ludźmi!
- Takimi? To znaczy?!
- Beznadziejnymi, brzydkimi.
- Nie obrażaj jej, Styles!
- Przecież ona na nic nie zasługuje! Szczególnie na kogoś takiego jak ty! Nie pozwolę żeby mój przyjaciel męczył się z kimś takim - w tym momencie przebrała się miarka. Siedziałam cicho, ale nie mogłam już wytrzymać.
- Pilnuj swojego nosa - wycedziłam.
- Nie wtrącaj się! - odburknął mi loczek.
- Mam prawo coś powiedzieć! Nie będę siedzieć bezczynnie jak ktoś mnie obraża!
- Często to ci się zdarza, prawda?
- Zamknij się, okej?! Mam cię po uszy! Obrażasz mnie, a sam pewnie myślisz, że jesteś idealny?!
- Wcale tak nie myślę.
- Jesteś dziwny i widzę, że na prawdę sprawia ci przyjemność obrażanie kogoś.
- Tylko ciebie - powiedział patrząc na mnie lodowatym wzrokiem. - A tak w ogóle. Mogłabyś się zacząć ubierać w normalnych sklepach - uśmiechnął się złośliwie.
- Mam dość. Idę stąd - wybąkałam i poszłam po swoje ciuchy. Przebrałam się i przeczesałam włosy. Do ust wzięłam gumę i wyszłam.
- Jessy! Zaczekaj! - usłyszałam Zayn'a. Nie odwróciłam się. Szłam dalej. Zamierzałam wrócić do siebie i zamknąć się w moim pokoju. Szłam wkurzona obserwując ludzi.
- Hej. Podwieźć cię? - odwróciłam głowę. W samochodzie siedział Liam.
- Odwalcie wy się ode mnie! Co ja jestem?!
- Przepraszam. Nie chciałem...
- Spadaj! - poszłam dalej. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Przytulić się do swojej poduszki i popaść w głęboki sen. Miałam już tego wszystkiego dość.

Taki trochę dziwny i do tego krótki. Przepraszam ;c Jednak mam nadzieję, że pod tym opowiadaniem znajdzie się 5 komentarzy :) / Harriet xx 

8 komentarzy:

  1. OMG.. ZAJEBIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISTE <33 chce daalej ;]

    Andziaaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny <33333 Jestem ciekawa dlaczego Loczek się tak zachowuje, dlaczego jej nie lubi. Już niue mogę sie doczekać kolejnej części :D
    Iwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ♥Wspaniały♥ Czekam na next'a ;)
    Zuzaa

    OdpowiedzUsuń
  4. super nie mogę się doczekać następnej części



    olixdxx

    OdpowiedzUsuń
  5. super :* - Ola *.*

    OdpowiedzUsuń