Weszłam do domu. Obyło się bez spotkania znajomych. Wypakowałam zakupy i spojrzałam na zegarek. Nagle dostałam wiadomość.
Za godzinkę tam gdzie mieliśmy się spotkać wczoraj? xx
Zachichotałam.
Jasne xx
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przekąsiłam sobie coś i zaczęłam się zbierać. Zostało mi jeszcze trochę czasu, ale mimo to poszłam już do parku. Zdecydowanie wolałam siedzieć tam niż w domu. Uśmiechnięta od ucha do ucha wyszłam. Zajęłam tą samą ławkę co wczoraj. Założyłam nogę za nogę i wygodnie się rozsiadłam. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się słońcem próbując nie przejmować tym co ludzie o mnie myślą.
- Hej, Jenny! - usłyszałam znajomy mi głos. Niechętnie otworzyłam oczy.
- Cześć - wybełkotałam. Nie ucieszył mnie jego widok, ale nie chciałam być niegrzeczna.
- Przepraszam za Harry'ego. Nie wiem co mu odbiło - uśmiechnął się przepraszająco. Westchnęłam.
- Nic się nie stało, Zayn. Wszystko w porządku.
- To dobrze, bo martwiłem się, że przez niego nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić - odwrócił wzrok. Uśmiechnęłam się. Nie lubiłam ich towarzystwa, ale Zayn wydawał mi się na prawdę miły. - Mogę się dosiąść?
- Jasne - posłałam mu kolejny uśmiech, a on go odwzajemnił. Usiadł koło mnie. Był spięty. Bawił się nerwowo swoją koszulką.
- Hej. Co jest? - spytałam kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nic takiego po prostu...
- Tak?
- Bardzo mi...
- Jenny! - usłyszałam nagle. Odwróciłam głowę. Ujrzałam Chris'a. Podbiegł do nas. - Hej. Przepraszam za spóźnienie. Długo tu czekasz?
Spóźnienie? Jakie spóźnienie? Zerknęłam na zegarek. Okazało się, że spóźnił się jakieś 10 minut.
- Nie długo. Kilka minut - skłamałam. W ogóle nie zwrócił uwagi na Zayn'a siedzącego obok mnie. Wstałam na moment żeby się z nim przywitać. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Usiadłam ponownie.
- Przepraszam. Co mówiłeś? - zwróciłam się do Mulata.
- Nic. Zapomnij, nie było mnie tu. Muszę już iść. Pa - wstał i odszedł.
- Zayn...? - zniknął mi z oczu, a Chris jak gdyby nigdy nic usiadł koło mnie i ponownie mnie przytulił. Potem zaczął przepraszać za swoje zachowanie. Wybaczyłam mu śmiejąc się z niego. Potem poszliśmy na spacer i odprowadził mnie do domu.
- Może wejdziesz?
- Nie, dzięki. Muszę już lecieć.
- Och. No dobrze.
- Jesteś wielka, że mi wybaczyłaś!
- Nie ma sprawy - pocałowałam go w policzek. - Leć!
- Pa - uśmiechnął się serdecznie.
- Pa - odpowiedziałam mu i weszłam do domu. - Hej! - krzyknęłam.
- Cześć - usłyszałam z kuchni i tam właśnie poszłam. Mama szykowała pyszny obiad, przynajmniej tak mi się wydawało. Na mój widok uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech. Sprawdziłam co gotuje i udałam się do pokoju. Położyłam się i nawet nie wiedziałam kiedy, a zasnęłam. Obudziła mnie mama.
- Chodź na obiad - powiedziała kiedy otworzyłam oczy. Kiwnęłam twierdząco głową. Wyszła z pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Potrząsnęłam głową żeby się obudzić. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Potem dopiero mogłam iść. Zjadłam obiad i wyszłam na spacer. Lubiłam przechadzać się po mojej okolicy. Tak sobie chodząc obserwowałam wszystkich ludzi dookoła. Miałam iść do parku, ale zrezygnowałam. Mogłam tam spotkać moich adoratorów. Szłam dalej przed siebie. Nagle zauważyłam Zayn'a. Chciałam zawrócić, ale ciekawiło mnie to co ma mi do powiedzenia. Podeszłam bliżej. Stał oparty o ścianę.
- Hej - powiedziałam niepewnie. Podniósł głowę. Delikatnie się uśmiechnął.
- Cześć.
- Dlaczego poszedłeś wtedy w parku?
- Nie chciałem wam przeszkadzać.
- Och - zamilkliśmy na chwilę. - Zayn?
- Tak?
- Co chciałeś mi wtedy powiedzieć? - chłopak się skrzywił.
- Nic takiego - powiedział nadal na mnie nie patrząc.
- Zayn... Powiedz mi.
- Co ci tak na tym zależy?
- Bo widzę, że jesteś smutny i czymś się denerwujesz.
- Ja...Nie ważne.
- Zayn!
- Aż tak bardzo chcesz wiedzieć?
- Tak - westchnął ciężko.
- Podobasz mi się - zacisnął usta.
- To akurat wiem.
- Ale tak bardziej - patrzyliśmy teraz sobie w oczy. Chłopak przybliżał swoją głowę do mojej. Nasze usta dzieliły centymetry. Milimetry. Chciałam go pocałować, sama nie wiedziałam dlaczego. Jednak nie chciałam mu zrobić przykrości, bo ten pocałunek by nic nie znaczył. Dalej patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze usta praktycznie się stykały. Położyłam mu dłoń na piersi. Odsunął się odrobinę.
- Przepraszam - powiedziałam patrząc w ziemię. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam się tak zachować?! Zrobiłam mu nadzieję, a potem ją rozwiałam. Zachowałam się bezczelnie.
- Nie powinnam, przepraszam - popatrzyłam na niego i odeszłam. Zerknęłam za siebie żeby zobaczyć jak zareagował. Stał dalej w tym samym miejscu i patrzył na mnie. Mimo odległości jaka nas dzieliła można było zobaczyć w jego oczach smutek i szok. Przyśpieszyłam. Po chwili nie byłam w stanie go już zauważyć. Kiedy straciłam go z oczu zwolniłam. Miałam ochotę się rozpłakać. Obiecałam sobie, że nie złamię żadnemu chłopakowi serca. Teraz mogłam złamać czterem. Ta świadomość mnie przerażała.
- Zaczekaj! - usłyszałam nagle. Wiedziałam, że to Zayn, ale udawałam, że go nie słyszę. Znowu przyspieszyłam. Jednak on mnie dogonił. Złapał mnie za nadgarstek i lekko go ścisnął. Zatrzymałam się. Stanął do mnie przodem.
- Dlaczego odeszłaś? Co źle zrobiłem? Powiedz - powiedział zdyszany.
- To nie twoja wina, tylko moja - nie chciałam na niego patrzeć. Patrzyłam gdzieś na boki żeby tylko uniknąć jego wzroku.
- Twoja? - westchnęłam. - Dlaczego?
- Zayn, nie chcę cię zranić, ale niestety już to zrobiłam.
- Nie rozumiem.
- Czego tu nie rozumieć?! - podniosłam odrobinę głos. - Zrobiłam ci nadzieję, a potem ją zniszczyłam. Nie chciałam się z tobą całować, bo nie chciałam dawać ci nadziei na coś więcej. Lecz zrobiłam to za późno. Na za dużo ci pozwoliłam. Jestem beznadziejna.
- Hej. Nic się nie stało. Nie jesteś beznadziejna wręcz przeciwnie.
- Ale ja zachowałam się bezczelnie. Przepraszam - do moich oczu zaczęły napływać łzy.
- Wszystko jest okej.
- Nie prawda. Mówisz tak tylko żeby nie było mi przykro - westchnął ciężko. - No właśnie - łza spłynęła mi po policzku.
- Nic mi nie jest. Nie zrobiłaś mi nadziei. Zrobiłbyś ją gdybyś mi powiedziała, że mnie kochasz. Dopóki tego nie zrobisz wiem, że nie mam szans - otarłam łzę. - Tylko nie płacz, błagam. Nic się nie stało.
- Zraniłam cię - przytulił mnie.
- Ale nie na tyle żebym się zasmucał. Przestań już płakać - jego słowa podziałały przeciwnie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Głaskał mnie po plecach i prosił żebym przestała, ale nie potrafiłam. Cały czas go przepraszałam, a on mówił, że nic mu nie jest. Staliśmy tak przez dobre 20 minut.
- Chodź, może pójdziemy do mnie, co ty na to? - spytał tak nagle. Chciałam do niego pójść, musiałam mu to jakoś wszystko wynagrodzić.
- Tylko spytam mamy - napisałam szybko do niej sms-a. Zgodziła się od razu. Ruszyliśmy do niego do domu. Dalej pojedyncze łzy spływały po moich policzkach, a Mulat co chwilka je mi ocierał. Doszliśmy do jego domu. Otworzył mi drzwi, więc weszłam. Dom był ogromny i do tego piękny. Zaprowadził mnie do salonu. Usiałam na sofie.
- Zaraz przyjdę - zniknął za rogiem. Jednak po chwili wrócił z piciem. Dał mi szklankę z napojem i usiadł obok mnie. - Już dobrze? - kiwnęłam twierdząco głową.
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek. Siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy przez godzinę. Nagle moją uwagę przykuło szare niebo. Wszędzie zrobiło się momentalnie ciemno.
- Och.
- Co się stało? - spytał Zayn. Wskazałam palcem okno. - Będzie burza - zamyślił się. - Boisz się?
- Eeeee... troszkę - uśmiechnął się. Wyglądało to trochę jakby się ze mnie śmiał. Przekręciłam oczami.
- Nie przejmuj się. Ze mną nie musisz się bać - przytulił mnie. Zrzuciłam jego dłonie. Spiorunowałam go wzrokiem. - Nie śmiałem się z ciebie - powiedział udając obrażonego.
- Tak, jasne.
- Przepraszam - przytulił mnie. Westchnęłam. Zagrzmiało. Podskoczyłam ze strachu. Uśmiechnął się delikatnie, tym razem inaczej. Tak troskliwie. - Nie bój się - szepnął mi na ucho i musnął mój policzek. Zaczęło padać. Co chwila się błyskało i grzmiało. Wsłuchiwałam się w szmer deszczu. Zapadła między nami cisza. Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Zaczęło mi brakować jego głosu.
- Która godzina? - spytałam.
- Dwudziesta druga - odpowiedział półszeptem.
- Późno już. Powinnam iść - próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku.
- Zostań na noc.
- Zayn, nie mogę.
- Proszę, spytaj rodziców.
- Zayn...
- Błagam! - westchnęłam i chwyciłam telefon. Wybrałam numer do mamy. Ku mojemu zdziwieniu zgodziła się. Popatrzyłam na Mulata. Uśmiechał się szeroko.
- I?
- Mogę - pocałował mnie w policzek.
Około 24 zaczynałam robić się śpiąca. Zayn zaprowadził mnie do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Poszłam do jego pokoju. Czekał na mnie uśmiechnięty. Rzucił coś w moją stronę. Złapałam. Była to jego koszulka.
- Idź się przebierz. Przecież nie będziesz spała w tym - uśmiechnął się. Przewróciłam oczami i ponownie wróciłam do łazienki. Kiedy przyszłam do pokoju położyłam się obok niego. Kiedy zajęłam miejsce wstał i poszedł do łazienki. Na zewnątrz ciągle panowała burza. Schowałam głowę w poduszkę. Nagle poczułam miłą woń. Przytknęłam koszulkę do nosa. To ona tak pachniała. Podobnie jak pościel. Wtuliłam się ponownie w poduszkę. Nagle obok mnie pojawił się Zayn. Pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego nagim torsie. Przy nim czułam się bezpieczna. Rozmawialiśmy sobie około godzinę, a tematy nam się nie kończyły. O 1 zasnęłam, wtulona w Zayn'a. Nigdy jeszcze nie czułam się tak bezpiecznie.
Podoba się Wam? Fajne? Bo nie wiem ;c Proszę o komentarze :) 5 I NASTĘPNA :p / Harriet xx
PS Jeżeli chcecie mnie mieć w znajomych na facebook'u lub jeśli chcecie follow to po prostu mi napiszcie :) zrobię to z miłą chęcią <3
- Może wejdziesz?
- Nie, dzięki. Muszę już lecieć.
- Och. No dobrze.
- Jesteś wielka, że mi wybaczyłaś!
- Nie ma sprawy - pocałowałam go w policzek. - Leć!
- Pa - uśmiechnął się serdecznie.
- Pa - odpowiedziałam mu i weszłam do domu. - Hej! - krzyknęłam.
- Cześć - usłyszałam z kuchni i tam właśnie poszłam. Mama szykowała pyszny obiad, przynajmniej tak mi się wydawało. Na mój widok uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech. Sprawdziłam co gotuje i udałam się do pokoju. Położyłam się i nawet nie wiedziałam kiedy, a zasnęłam. Obudziła mnie mama.
- Chodź na obiad - powiedziała kiedy otworzyłam oczy. Kiwnęłam twierdząco głową. Wyszła z pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Potrząsnęłam głową żeby się obudzić. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Potem dopiero mogłam iść. Zjadłam obiad i wyszłam na spacer. Lubiłam przechadzać się po mojej okolicy. Tak sobie chodząc obserwowałam wszystkich ludzi dookoła. Miałam iść do parku, ale zrezygnowałam. Mogłam tam spotkać moich adoratorów. Szłam dalej przed siebie. Nagle zauważyłam Zayn'a. Chciałam zawrócić, ale ciekawiło mnie to co ma mi do powiedzenia. Podeszłam bliżej. Stał oparty o ścianę.
- Hej - powiedziałam niepewnie. Podniósł głowę. Delikatnie się uśmiechnął.
- Cześć.
- Dlaczego poszedłeś wtedy w parku?
- Nie chciałem wam przeszkadzać.
- Och - zamilkliśmy na chwilę. - Zayn?
- Tak?
- Co chciałeś mi wtedy powiedzieć? - chłopak się skrzywił.
- Nic takiego - powiedział nadal na mnie nie patrząc.
- Zayn... Powiedz mi.
- Co ci tak na tym zależy?
- Bo widzę, że jesteś smutny i czymś się denerwujesz.
- Ja...Nie ważne.
- Zayn!
- Aż tak bardzo chcesz wiedzieć?
- Tak - westchnął ciężko.
- Podobasz mi się - zacisnął usta.
- To akurat wiem.
- Ale tak bardziej - patrzyliśmy teraz sobie w oczy. Chłopak przybliżał swoją głowę do mojej. Nasze usta dzieliły centymetry. Milimetry. Chciałam go pocałować, sama nie wiedziałam dlaczego. Jednak nie chciałam mu zrobić przykrości, bo ten pocałunek by nic nie znaczył. Dalej patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze usta praktycznie się stykały. Położyłam mu dłoń na piersi. Odsunął się odrobinę.
- Przepraszam - powiedziałam patrząc w ziemię. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam się tak zachować?! Zrobiłam mu nadzieję, a potem ją rozwiałam. Zachowałam się bezczelnie.
- Nie powinnam, przepraszam - popatrzyłam na niego i odeszłam. Zerknęłam za siebie żeby zobaczyć jak zareagował. Stał dalej w tym samym miejscu i patrzył na mnie. Mimo odległości jaka nas dzieliła można było zobaczyć w jego oczach smutek i szok. Przyśpieszyłam. Po chwili nie byłam w stanie go już zauważyć. Kiedy straciłam go z oczu zwolniłam. Miałam ochotę się rozpłakać. Obiecałam sobie, że nie złamię żadnemu chłopakowi serca. Teraz mogłam złamać czterem. Ta świadomość mnie przerażała.
- Zaczekaj! - usłyszałam nagle. Wiedziałam, że to Zayn, ale udawałam, że go nie słyszę. Znowu przyspieszyłam. Jednak on mnie dogonił. Złapał mnie za nadgarstek i lekko go ścisnął. Zatrzymałam się. Stanął do mnie przodem.
- Dlaczego odeszłaś? Co źle zrobiłem? Powiedz - powiedział zdyszany.
- To nie twoja wina, tylko moja - nie chciałam na niego patrzeć. Patrzyłam gdzieś na boki żeby tylko uniknąć jego wzroku.
- Twoja? - westchnęłam. - Dlaczego?
- Zayn, nie chcę cię zranić, ale niestety już to zrobiłam.
- Nie rozumiem.
- Czego tu nie rozumieć?! - podniosłam odrobinę głos. - Zrobiłam ci nadzieję, a potem ją zniszczyłam. Nie chciałam się z tobą całować, bo nie chciałam dawać ci nadziei na coś więcej. Lecz zrobiłam to za późno. Na za dużo ci pozwoliłam. Jestem beznadziejna.
- Hej. Nic się nie stało. Nie jesteś beznadziejna wręcz przeciwnie.
- Ale ja zachowałam się bezczelnie. Przepraszam - do moich oczu zaczęły napływać łzy.
- Wszystko jest okej.
- Nie prawda. Mówisz tak tylko żeby nie było mi przykro - westchnął ciężko. - No właśnie - łza spłynęła mi po policzku.
- Nic mi nie jest. Nie zrobiłaś mi nadziei. Zrobiłbyś ją gdybyś mi powiedziała, że mnie kochasz. Dopóki tego nie zrobisz wiem, że nie mam szans - otarłam łzę. - Tylko nie płacz, błagam. Nic się nie stało.
- Zraniłam cię - przytulił mnie.
- Ale nie na tyle żebym się zasmucał. Przestań już płakać - jego słowa podziałały przeciwnie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Głaskał mnie po plecach i prosił żebym przestała, ale nie potrafiłam. Cały czas go przepraszałam, a on mówił, że nic mu nie jest. Staliśmy tak przez dobre 20 minut.
- Chodź, może pójdziemy do mnie, co ty na to? - spytał tak nagle. Chciałam do niego pójść, musiałam mu to jakoś wszystko wynagrodzić.
- Tylko spytam mamy - napisałam szybko do niej sms-a. Zgodziła się od razu. Ruszyliśmy do niego do domu. Dalej pojedyncze łzy spływały po moich policzkach, a Mulat co chwilka je mi ocierał. Doszliśmy do jego domu. Otworzył mi drzwi, więc weszłam. Dom był ogromny i do tego piękny. Zaprowadził mnie do salonu. Usiałam na sofie.
- Zaraz przyjdę - zniknął za rogiem. Jednak po chwili wrócił z piciem. Dał mi szklankę z napojem i usiadł obok mnie. - Już dobrze? - kiwnęłam twierdząco głową.
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek. Siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy przez godzinę. Nagle moją uwagę przykuło szare niebo. Wszędzie zrobiło się momentalnie ciemno.
- Och.
- Co się stało? - spytał Zayn. Wskazałam palcem okno. - Będzie burza - zamyślił się. - Boisz się?
- Eeeee... troszkę - uśmiechnął się. Wyglądało to trochę jakby się ze mnie śmiał. Przekręciłam oczami.
- Nie przejmuj się. Ze mną nie musisz się bać - przytulił mnie. Zrzuciłam jego dłonie. Spiorunowałam go wzrokiem. - Nie śmiałem się z ciebie - powiedział udając obrażonego.
- Przepraszam - przytulił mnie. Westchnęłam. Zagrzmiało. Podskoczyłam ze strachu. Uśmiechnął się delikatnie, tym razem inaczej. Tak troskliwie. - Nie bój się - szepnął mi na ucho i musnął mój policzek. Zaczęło padać. Co chwila się błyskało i grzmiało. Wsłuchiwałam się w szmer deszczu. Zapadła między nami cisza. Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Zaczęło mi brakować jego głosu.
- Która godzina? - spytałam.
- Dwudziesta druga - odpowiedział półszeptem.
- Późno już. Powinnam iść - próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku.
- Zostań na noc.
- Zayn, nie mogę.
- Proszę, spytaj rodziców.
- Zayn...
- Błagam! - westchnęłam i chwyciłam telefon. Wybrałam numer do mamy. Ku mojemu zdziwieniu zgodziła się. Popatrzyłam na Mulata. Uśmiechał się szeroko.
- I?
- Mogę - pocałował mnie w policzek.
Około 24 zaczynałam robić się śpiąca. Zayn zaprowadził mnie do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Poszłam do jego pokoju. Czekał na mnie uśmiechnięty. Rzucił coś w moją stronę. Złapałam. Była to jego koszulka.
- Idź się przebierz. Przecież nie będziesz spała w tym - uśmiechnął się. Przewróciłam oczami i ponownie wróciłam do łazienki. Kiedy przyszłam do pokoju położyłam się obok niego. Kiedy zajęłam miejsce wstał i poszedł do łazienki. Na zewnątrz ciągle panowała burza. Schowałam głowę w poduszkę. Nagle poczułam miłą woń. Przytknęłam koszulkę do nosa. To ona tak pachniała. Podobnie jak pościel. Wtuliłam się ponownie w poduszkę. Nagle obok mnie pojawił się Zayn. Pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego nagim torsie. Przy nim czułam się bezpieczna. Rozmawialiśmy sobie około godzinę, a tematy nam się nie kończyły. O 1 zasnęłam, wtulona w Zayn'a. Nigdy jeszcze nie czułam się tak bezpiecznie.
Podoba się Wam? Fajne? Bo nie wiem ;c Proszę o komentarze :) 5 I NASTĘPNA :p / Harriet xx
PS Jeżeli chcecie mnie mieć w znajomych na facebook'u lub jeśli chcecie follow to po prostu mi napiszcie :) zrobię to z miłą chęcią <3
Boże, jesteś genialna ♥.♥ Uwielbiam twoje imaginy <33333 Z niecierpliwością czekam na następną cześć :)
OdpowiedzUsuńIwka :-)
Ja chcę szybko kolejną część <33333
OdpowiedzUsuńSylwia
Super :D
OdpowiedzUsuńK. W.
WoW!!!!! Bardzo mi się podoba :-D
OdpowiedzUsuńZuzaa
PS. Mam pytanie: nie rezygnujesz z [T.I.], prawda? :)
Nie :D a wolisz takie ? :)
UsuńWolę [T.I] ^__^
OdpowiedzUsuńZuzaa
Dobrze :) wezmę to pod uwagę xx chcę żeby moje opowiadania podobały się Wam wszystkim :) Wy też decydujecie o tym jak są napisane i o kim :P
UsuńA w której osobie, jeśli mogę wiedzieć, wolisz? :)
W 1 os. :)
UsuńZuzaa
kiedy będzie następna część
OdpowiedzUsuńolixdxx
muszę się właśnie wziąć za pisanie. Nie wiem kiedy wstawie
Usuńfajne .. next .. :*
OdpowiedzUsuńOla *.*