2 czerwca 2013

50.

Część 24:

Była to (i.t.p). Tak bardzo się ucieszyłam, że ją widzę. W ogóle przez to zamieszanie o niej zapomniałam, a także o tym, że się z nią pokłóciłam... przez Harry'ego. Jak ja mogłam to puścić w niepamięć?! Jak mogło mi jej nie brakować? Nie rozumiałam tego. Kiedy wzbiliśmy się w powietrze postanowiłam do niej podejść i pogadać. Akurat było koło niej wolne miejsce.
- Dzień dobry, mogę się przysiąść - zapytałam jej z uśmiechem.
- Oczywiście - odpowiedziała nie patrząc nawet na mnie. Dopiero po chwili odwróciła głowę. Jak zdała sobie sprawę z tego, że to ja, zniesmaczyła się i odwróciła szybko wzrok.
- (i.t.p) - westchnęłam. - Przepraszam, posłuchaj...
- Nie chcę cię słuchać - powiedziała sucho. - Myślałam, że mogę ci ufać.
- Ale to jego wina. To on mnie pocałował. Nie ja jego.
- Ja twierdzę, że jest inaczej. Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Mogę ci opowiedzieć wszystko od początku?
- Nie bardzo chcę tego słuchać.
- Błagam cię. Nie chcę stracić naszej przyjaźni.
- No dobra - westchnęła ciężko. Było wyraźnie widać, że ją to nie interesuje. Zaczęłam opowiadać jej wszystko od momentu kiedy zobaczyłam Harry'ego z tamtą dziewczyną przy jeziorze, a skończyłam na wczorajszym dniu. I tak mi minął cały lot. Początkowo mi nie dowierzała, ale udało mi się ją przekonać. Odzyskałam swoją przyjaciółkę. Przysięgłyśmy sobie, że nigdy nie będziemy kłamać i nie będziemy się kłócić póki wszystkiego nie wyjaśnimy. Pożegnałyśmy się, a ja z mamą pojechałyśmy do domu. Oczywiście gdy tylko odniosłyśmy walizki do domu, pobiegłam do chłopaków. Każdy przywitał mnie całusami i uściskami, oprócz Harry'ego no i Niall'a, który jeszcze nie dojechał. Zdziwił mnie fakt, że loczek nie przebywał z chłopakami, więc postanowiłam zapytać co z nim. Odpowiedzieli mi, że siedzi u siebie w pokoju odkąd wrócił. Nikt z nich nie wiedział, dlaczego. Postanowiłam go odwiedzić. Zapukałam do jego pokoju. Odpowiedziało mi ciche, zachrypnięte "proszę". Odchyliłam lekko drzwi, rozejrzałam się. Otworzyłam je szerzej kiedy wydawało mi się, że wszystko jest w porządku i weszłam. Harry siedział skulony na łóżku i wpatrywał się w moje zdjęcie, a z jego oczu ciekły łzy. Zesztywniałam. To było takie smutne. Mówił żebym się nim nie przejmowała, że sobie poradzi, a tym czasem co? Podeszłam do niego cicho i go przytuliłam.
- Nie płacz - szepnęłam. Wtedy dopiero spostrzegł, że to ja. Otarł szybko oczy, chrząknął i usiadł normalnie.
- Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony.
- Moja mama powiedziała, że wraca i ja mogłam jechać z nią albo zostać. Stwierdziłam jednak, że bardzo się za wami stęskniłam, więc pojechałam.
- Aha - zamilkł. Nastąpiła niezręczna cisza.
- To ja już pójdę - zaczęłam starając się by mój głos się nie załamał. - Widzę, że nie cieszy cię mój widok, więc nie będę ci przeszkadzać - wstałam pomału. W oczach miałam już praktycznie łzy, ale cały czas myślałam sobie: "Nie płacz! Bądź silna!". Nie pomagało to zbytnio. - Cześć - zmierzałam w stronę drzwi. Chłopak podciągnął nosem i nawet nie próbował mnie zatrzymać. Zasmuciło mnie to. Poszłam do chłopaków, którzy zarzucili mnie pytaniami typu: co z nim jest?, wiesz dlaczego nie wychodzi?, co mu się stało?. Nie odpowiedziałam na żadne z tych pytań. Poszłam prosto do salonu i usiadłam na sofie. Nagle usłyszałam: Buenos días! Uśmiechnęłam się. Niall, pomyślałam. Po chwili usłyszałam chłopaków.
- Stary, no nareszcie!
- Czego cię tyle nie było?! Tęskniliśmy!
- Już nigdy nie uciekaj na tak długo!
Oni nie byli z pewnością normalni. Po chwili poinformowali go, że ja też tu jestem. Blondyn jednak się dopytywał gdzie Harry, bo ma coś dla niego. Odpowiedzieli mu to samo co mi. Mijając mnie, Niall pobiegł prosto do pokoju loczka. Nadsłuchiwałam co się dzieje, cisza. Niedługo potem wyszedł. Zasypali go takimi samymi pytaniami. Widocznie lubili się powtarzać. Blondyn zapewnił ich, że wszystko z nim jest w porządku. Po chwili jednak zjawił się u mojego boku.
- Coś ty mu zrobiła? - spytał bardzo cicho, że ledwie usłyszałam.
- Chciał wiedzieć jaką decyzję podjęłam, więc... Co ja poradzę? - odpowiedziałam.
- Może trzeba było delikatniej?
- Zrobiłam to najdelikatniej jak mogłam.
- Ale i tak go to dotknęło. Mogłaś mu nie mówić.
- Obiecałam mu!
- Siedź cicho, dobra?
- Nie, bo zaczynasz mnie wkurzać!
- (t.i) - powiedział srogo.
- Co?! Mogłam mu nie mówić. Dobra! Ale to on miał być pierwszy poinformowany o moim wyborze - mówiłam już trochę ciszej. - Obiecałam, że to jemu pierwsze powiem, a kiedy tobie mówiłam, że wybrałam ciebie to jeszcze nie wiedziałam nic. Nie wiedziałam, że wybiorę ciebie. Nie powiedziałam ci tego wcześniej, bo nie chciałam tego między nami zniszczyć. Tymczasem ja miałam plan. Miałam spędzić z tobą tydzień, a potem z Harry'm i to miało mi ułatwić mój wybór, ale ja uległam tobie. Może powinnam spędzić ten tydzień z tobą, a później z nim. Może łatwiej bym mogła dokonać wyboru, ale będąc z tobą nie potrafiłam wybrać nikogo innego, ale teraz... Teraz do mnie dociera, że ja z tobą nie wytrzymam. Ty się tylko kłócisz, za wszystko obwiniasz mnie.
- Ale ...
- Nie! Ja teraz mówię - przekręcił oczami. - Kocham cię, ale nie wiem jak ja zniosę twoje wygłupy i kłótnie o nic. Jesteś po prostu dziecinny. Może inaczej. Tak się zachowujesz. Spoważniej trochę! Odróżnij ważne sprawy od tych mniej ważnych. I nie czepiaj się o byle co. Daj mi żyć. To, że jesteś moim chłopakiem nie znaczy, że masz mnie kontrolować. Od tego mam rodzinę. Ewentualnie możesz mi pomagać jak sobie nie radzę, ale nie wydzieraj się na mnie np. jak wrócę pijana do domu. To przecież nic takiego.
- Wow. Od Harry'ego przeszło do mnie. No ciekawe, ciekawe - westchnęłam wkurzona. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że to ci przeszkadza. Obiecuję, że się poprawie. Przepraszam.
- Jeszcze jedno... Pozwól, że ja będę załatwiać swoje sprawy. Nie rób tego za mnie. I nie bądź zazdrosny. Jeżeli będę kochać innego to ci to powiem. To samo zrobię jak cię zdradzę itp.
- No miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie - uśmiechnął się. - Ale dobrze. Obiecuję. Będę już grzeczny - przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Wow. Jaka kłótnia - usłyszeliśmy za sobą. Stali tam: Louis, Zayn i Liam.
- Już wszystko ok? - spytał mulat.
- Tak, tak - przytaknęłam.
- To dobrze.
- Ludzie mamy cały dzień przed sobą! To co robimy?! - krzyknął Lou.
- Ja idę spać - powiedział Niall.
- Ja też - rzuciłam i ruszyłam do pokoju.
- Oj no weźcie! - krzyknął jak wychodziliśmy. Szłam sobie spokojnie za blondynem do swojego pokoju. Od pokoju Niall'a dzieliły mnie dwa pomieszczenia. Minęłam praktycznie sypialnie mojego chłopaka i szłam dalej. Nagle on pociągnął mnie za nadgarstek i znaleźliśmy się w jego pokoju. Zaczęła się seria pocałunków. Chłopakowi wyraźnie tego brakowało. Wiedziałam, że chce czegoś więcej, ale ja nie pozwoliłam by do tego doszło. Leżeliśmy na łóżku i obdarowywaliśmy się nawzajem pocałunkami, kiedy usłyszeliśmy...

Taka sobie, a wy, co sądzicie? Super, fajna, ujdzie, beznadziejna? Oceniajcie :) jeżeli za krótka to przepraszam, ale pisałam na szybko. Wczoraj były u mnie kuzynki, więc nie byłam w stanie napisać. Dopiero o 24 pojechały i zaczęłam coś tam pisać, ale skończyłam dopiero dzisiaj. Przepraszam za opóźnienie i czekam na wasze opinie. / Harriet xx

5 komentarzy:

  1. Część genialna <33333 i wcale NIE jest beznadziejna :) Czekam na next'a :D
    Iwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super część :D
    K. W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Superr <3 *.*

    Andziaa <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo *_____*
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  5. C♥d♥ =D
    Zuzaa

    OdpowiedzUsuń