28 czerwca 2013

No to..

Z kim chcecie imagina?
Jaki ma być?
Opowiadanie czy jednoczęściowy?
To chyba wszystko :) napiszcie odpowiedzi do tych pytań i będzie imagin :D / Harriet xx

hehehheh :D jaki Lou :3 

24 czerwca 2013

54.

Część 28:

Odwróciłam się i ujrzałam James'a. Miał bardzo podobny głos do Zayn'a.
- Dasz ty mi święty spokój?! - krzyknęłam do niego. Pokręcił przecząco głową. - Spadaj - odeszłam od niego. Zauważyłam jak z naprzeciwka szedł Louis, a za nim Liam i Zayn.
- Hej, mała - zagadnął i mnie przytulił. - Jak tam?
- Dobrze - odpowiedziałam. Po chwili przytuliła mnie reszta.
- Jak się bawisz? - spytał Zayn.
- Trochę przeszkadza mi w tym twój kolega - próbowałam mówić tak aby mnie usłyszał.
- Kto?
- James.
- Co on tu robi?
- Harry go zaprosił?
- Możliwe. Pójdę go poszukać.
- Dobra - rzuciłam, a on odszedł razem z Liam'em i Lou. Za niedługo dołączył do mnie Harry.
- Co tam? - zapytał.
- Nic. Zaprosiłeś James'a?
- Kogo?
- James'a.
- Nie znam gościa.
- To pewnie się wprosił.
- Chwila! To ten co się z nim całowałaś?!
- Ja się z nim nie całowałam. Niall tak myślał.
- No tak - zakończyliśmy temat. Loczek nie odstępował ode mnie na krok. Kilka razy zapraszał mnie do tańca, ale odmawiałam. Nie wiem dlaczego wszyscy sądzili, że będę się dobrze bawić. Jak mogłam to robić skoro mój chłopak był w szpitalu? Nie zrozumiem tego nigdy. Przeprosiłam Harry'ego na chwilkę i poszłam do łazienki. Nagle zrobiło mi się nie dobrze i rozbolała mnie głowa. Wzięłam kilka głębszych oddechów. Kiedy miałam wrażenie, że już jest lepiej wróciłam do loczka. Pytał czy nic mi nie jest i jak się czuję. Twierdził, że źle wyglądam, ale ja go zapewniałam, że wszystko w porządku. Impreza trwała do 3 nad ranem. Oczywiście przez cały ten czas rozmawiałam z moim adoratorem. Kiedy już wszyscy zaczęli pomału wychodzić zaproponowałam, że zostanę i pomogę mu posprzątać. Zaprzeczał i mówił, że nie trzeba, ale nie mogłam go zostawić z tym sama. W końcu wyszło na to, że zostaję. Wyprosiliśmy ostatnich gości i zabraliśmy się do sprzątania. Kiedy skończyliśmy była 4. Na pożegnanie cmoknęłam go w policzek i wsiadłam do samochodu. On oczywiście się upierał, że mnie odwiezie, ale wydawało mi się, że jest po kilku drinkach. Ruszyłam. Było jeszcze ciemno. Ciemność ogarniała wszystko, ledwo co widziałam. Po chwili dostałam telefon.
Tutaj włączcie to :)
Dzwonił Zayn.
- (t.i) - szepnął.
- Słucham?
- Dzwonili ze szpitala.
- Co z nim?
- Nie żyje.
- Co?! - krzyknęłam i puściłam kierownicę. Łzy spływały mi po policzkach, a ja straciłam panowanie nad samochodem. Uderzyłam w coś i ujrzałam nie przenikalną ciemność. Nie było widać nic. Czułam jak coś mnie uderza, a w telefonie słyszałam Zayn'a krzyczącego moje imię. Zrobiło się jeszcze bardziej ciemno, co wydawało mi się niemożliwe. Nie słyszałam już nic.

***HARRY***

Położyłem się do łóżka i dostałem zaraz telefon od Zayn'a. Nie wiedziałem po co dzwoni.
- Czego?! - krzyknąłem zmęczony.
- Niall nie żyje.
- (t.i) wie?
- Wie, ale...
- Jakie, ale?
- Dawno pojechała?
- Dopiero co. Dlaczego pytasz?
- Chyba miała wypadek - stanąłem na równe nogi. Wsiadłem w samochód i ruszyłem w stronę jej domu. Po drodze spostrzegłem jej auto przygniecione drzewem. Wypadłem z pojazdu i pobiegłem w stronę jej samochodu. Zerknąłem przez okno do środka. Leżała zgnieciona i cała we krwi. Chwyciłem za telefon i
zadzwoniłem po pogotowie. Zaraz przyjechali. Nie mogli jej wyciągnąć, zadzwonili po straż. Wyjęli ją i zawieźli do szpitala. Pojechałem za nimi.
Czekałem kilka godzin. Wreszcie wyszedł lekarz.
- Co z nią?! - spytałem. Mężczyzna pokiwał przecząco głową. Po chwili zjawili się Liam, Zayn i Louis. Za nimi przyszła (i.t.p) i mama (t.i). Pytali mnie co z nią. Powiedziałem im. Przytulili mnie. Usiadłem i rozpłakałem się jak małe dziecko. Straciłem tak ważną dla mnie osobę. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że pozwoliłem jej jechać samej. Za niedługo przyszedł ponownie lekarz.
- Przykro mi z powodu utraty dziecka - powiedział.
- Jakiego dziecka?
- Nie wiedział pan? Dziewczyna była w ciąży - to jeszcze bardziej mnie zdołowało. Dręczyło mnie tylko pytanie: kogo to dziecko?. Odpowiedź była jednak pewna, że Niall'a.

DZIEŃ POGRZEBU

Są tu wszyscy. Wszyscy najbliżsi (t.i). Ona nie żyje, Niall nie żyje. Nie którzy z nas tracą najbliższych, nie którzy ukochanych, nie którzy idola, nie którzy przyjaciół, nie którzy rodzinę. Wszyscy płaczą, bo nie są w stanie się powstrzymać. Przytulają się, mówią jak bardzo będą za nimi tęsknić. Lecz to jest nie ważne. Najważniejsze jest to, że oni są tam razem. Niestety takie życie. Muszą żyć dalej, ale nigdy o nich nie zapomną. Właśnie zostają pochowani. Razem. Na nagrobku wyryty napis:
TU SPOCZYWAJĄ (T.I) I NIALL. NA ZAWSZE RAZEM. 
Wszyscy się rozeszli. Zostali tylko najbliżsi. Położyli kwiaty, zapalili znicze. Także poszli. Został tylko on. Zapłakany.
- Nigdy was nie zapomnę. Ciebie, Niall i ciebie, (t.i). Kocham cię - rozpłakał się jeszcze bardziej. Nagle z nieba puścił się deszcz. On pomału wstał. Na grobie położył zapakowany album ze zdjęciami pary i ich zdjęcie z dzieciństwa.
- Bądźcie szczęśliwi - położył różę i odszedł. Sam został, ale będzie starał się żyć jak dawniej. Będzie mu czegoś brakowało, ale nikt na to nic nie poradzi. Ona będzie nad nim czuwać, nie pozwoli by cokolwiek mu się stało. Niall będzie czuwać na całym zespołem. Obydwoje będą czuwać nad swoimi rodzinami. Ona nad swoją przyjaciółką, on nad fanami. Nie pozwolą by bliskim stało się cokolwiek złego.

Koniec

Co sądzicie?? Wyjątkowo smutne zakończenie według mnie. I muszę się Wam przyznać jak to pisałam to się popłakałam. Dla Was było smutne czy nie? I jesteście źli, że tak zakończyłam? Wogóle to co sądzicie?? :) / Harriet xx

PS Pod tą częścią też chciałabym zobaczyć komentarze :) jak będzie 5 to napisze jakiegoś imagina :))

21 czerwca 2013

Moje plakaty :D

Siemka ;3 chciałam Wam się pochwalić ile mam plakatów :D nie no żartuję nie pochwalić tylko Was poinformować :P
to tak...
One Direction
 ilość: 40 :D 

Justin bieber 


ilość: 15 ( już trochę mniej ) 

do tego mam jeszcze kilka plakatów Taylor'a Lautner'a, dwa Little Mix, jeden Rihann'y i Rit'y Or'y i to chyba tyle ;3 Wy ile macie plakatów i kogo? :)) / Harriet xx 

53.

Część 27:

Kolejny dzień bez Niall'a. Kolejny dzień męki z chłopakami. Kolejny dzień smutku i płaczu. Kolejny szary dzień.
Harry dowiedział się o tym, że zapisałam się na kurs jazdy. Nie był tym zadowolony. Powiedział, że nie powinnam jeździć szczególnie w takim stanie. Puściłam jego uwagę mimo uszu. Całe szczęście, że udawało mi się wymykać z domu tak aby chłopaki nie zauważyli. Niestety kiedy spostrzegli moją nieobecność od razu dzwonili. Minęło już kilka dni od pożaru. Moi przyjaciele zaczęli szukać sobie domów. Jako pierwszy znalazł mieszkanie Liam, więc się wyprowadził. Zdziwiła mnie wiadomość, że każdy z nich będzie mieszkać osobno. Przecież byli ze sobą tacy zżyci. Co chwila dowiadywałam się, że chłopaki byli u Niall'a. Przez ten cały czas nie byłam u niego, ani raz. Nie dostawałam zezwolenia. Wiedziałam co się z nim dzieje tylko z tego co mi mówili. Zdałam na prawo jazdy. Byłam szczęśliwa. Już nikt nie musiał mnie nigdzie wozić, mogłam to robić sama. Kolejny chłopak się wyprowadził. Tym razem Louis, a za nim Zayn. Mieszkałam teraz tylko z Harry'm i mamą. Pewnego dnia usiadłam w salonie i zaczęłam czytać książkę. Byłam całkiem sama. Nagle usłyszałam dzwonek. Na jego dźwięk aż podskoczyłam. Wstałam pomału z kanapy i niechętnie ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je. Nie było nikogo. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam za klamkę. Nagle zza drzwi wyskoczyła (i.t.p). Krzyknęłam ze strachu. Dziewczyna wybuchła śmiechem i mnie przytuliła.
- Debilka - wybąkałam i odwzajemniłam uścisk. Moja przyjaciółka wparowała do domu i rozłożyła się na kanapie biorąc do rąk czytaną jeszcze przed chwilą przeze mnie książkę.
- Poważnie, czytasz to?! - krzyknęła zdziwiona. - Przecież to nudne!
- Mi się podoba - wyrwałam jej powieść z rąk.
- To nawet nie jest romantyczne.
- Jest. Nie znasz się.
- Ta jasne - rzuciła. - I kto to mówi? - dodała ściszonym głosem, zapewne mając nadzieję, że tego nie usłyszę.
- Słyszałam! - rzuciłam w nią poduszką. Oczywiście ona mi oddała.
- Myślałam, że ty mieszkasz z chłopakami - powiedziała zdziwiona. - Dlaczego siedzisz tutaj?
- Ty nic nie słyszałaś?
- Nie, a co miałam słyszeć? - mówiła przeglądając jakieś magazyny, które leżały na stoliku.
- Był pożar.
- Jaki pożar?! - podniosła wzrok.
- No normalny pożar. U chłopaków w domu. Wszystko spalone.
- Chłopaki też?!
- Nie! Tylko... Niall.
- Co Niall?
- Jest w szpitalu. Nie zdążył uciec - zapanowała cisza. Dziewczyna patrzyła na mnie nie dowierzając.
- (t.i)! - usłyszałam jak ktoś mnie woła. Do pokoju wszedł Zayn. - O tu jesteś! Cześć.
- Hej - odpowiedziałam równo z (i.t.p).
- Nie wiesz gdzie Harry? Nie ma go tu?
- Nie. Nie widziałam go dziś - szepnęłam.
- W szpitalu też go nie ma... To pewnie jest u siebie - odwrócił się i zmierzał do wyjścia.
- U siebie? - spytałam.
- No u siebie w domu, no nie?
- No tak - uśmiechnęłam się. - Dobra nie zatrzymuję cię. Pa - uniósł lekko kąciki ust i wyszedł. Nie wiedziałam, że Harry ma mieszkanie.
- Aha - wyrwało mi się.
- Co? - spytała moja przyjaciółka.
- Harry ma dom. Nic o tym nie mówił.
- Może zapomniał - uśmiechnęła się klepiąc mnie po ramieniu. Pokiwałam głową. - Dobra - wstała. - Idę. Nie będę ci przeszkadzać w czytaniu. Pa pa - pocałowała mnie w policzek i poszła.
- Cześć - usłyszałam na korytarzu.
- Spadaj.
- Możemy chociaż...
- Nie - usłyszałam trzask drzwi. Wstałam pomału żeby sprawdzić kto przyszedł.
- Hej, Mała - powiedział Harry kiedy mnie zobaczył. Przytulił mnie, ale go odepchnęłam. - Co jest?
- Dlaczego nie powiedziałeś? - spytałam wracając do salonu.
- Ale o czym? - szedł za mną.
- Masz dom - westchnęłam siadając na sofie.
- O to chodzi. Przepraszam.
- Dlaczego siedzisz cały czas tutaj, a nie u siebie?!
- Bo nie chcę żebyś była sama - usiadł koło mnie. - Tak w ogóle to skąd o tym wiesz?
- Zayn pytał gdzie jesteś. Potem stwierdził, że jesteś u siebie.
- Aha - spuścił wzrok. Był widocznie smutny. Nie mogłam się na niego gniewać, był za słodki. Przysunęłam się do niego i go mocno przytuliłam. Odwzajemnił to.
- Pokażesz mi swój dom?
- Dobra. Chodź - pociągnął mnie za sobą. Zamknęłam dom. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Jechało się tam plus minus 10 minut. Dojechaliśmy na miejsce. Dom był przepiękny. Nic mi się jeszcze tak nie spodobało. Byłam pod wrażeniem. Zaparkowaliśmy praktycznie pod drzwiami. Zanim zdążyłam odpiąć pas Harry już otworzył moje drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam. Zaprowadził mnie do środka.
- Wow - wydusiłam z siebie oglądając dom. Chłopak prychnął. - Ile ty za niego dałeś?
- Czy to ważne? - uśmiechnął się cwaniacko. Najbardziej (tak przynajmniej sądzę) podobała mi się kuchnia. Była w kolorze białym. Na środku stał szklany stolik, a przy nim dwa przezroczyste krzesła. Kiedy skończył mnie oprowadzać, zaprowadził mnie do ogrodu. Był piękny. Zachwycona weszłam z powrotem do środka. Harry zaproponował herbatę. Zgodziłam się. Nastawił wodę i poprosił żebym poszła za nim. I tak też zrobiłam.
- Oczywiście nie popieram tego, że masz prawo jazdy - mówił. - Ale coś mi podpowiadało, że muszę to zrobić. To zrobiłem - moim oczom ukazał się piękny samochód. Dokładniej Mazda 3, niebieska. Piękny samochód, zawsze o nim marzyłam. Popatrzyłam na Harry'ego.
- To dla ciebie - szepnął i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Dziękuję - odpowiedziałam. Loczek zaprosił mnie na jazdę próbną. Zaśmiałam się gdy to powiedział, ale zgodziłam się. Wsiadłam do samochodu. Ten zapach, nowego auta. Cudo. Jak ja mu się miałam odwdzięczyć?! Harry także wszedł do samochodu i w końcu ruszyliśmy.
- Wiesz co? Dzisiaj robię taką mini imprezkę - zaczął loczek.
- Mini? - spytałam z niedowierzaniem.
- No parapetówkę.
- Ok.
- Przyjdziesz?
- Jasne - uśmiechnęłam się patrząc cały czas na drogę.
- Super! - nastąpiła cisza. Po chwili przerwał ją Harry podgłaśniając radio.
- Co to? - spytałam.
- Wsłuchaj się uważnie - zrobiłam to co kazał. Słuchałam uważnie. "You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darlin' but I want you too. If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, like I love you" .
- Niall - mruknęłam. Łzy stanęły mi w oczach. Harry zaczął nucić "I won't let these little..." - Możesz to wyłączyć?
- Jasne - widziałam kątem oka jak na mnie popatrzył. - Przepraszam.
- Nic nie szkodzi - znów zapadła cisza. Podjechałam pod dom loczka. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Ruszyłam w drogę powrotną. Po chwili byłam już na miejscu. Zaparkowałam samochód pod domem i weszłam do środka. W kuchni zastałam krzątającą się mamę.
- Hej, kochanie - powiedziała kiedy mnie zauważyła.
- Cześć - mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Miałam wrażenie, że powinnam jechać do Niall'a. Takie tam sobie przeczucie. Za jakieś 20 minut przyszła mama wołając mnie na obiad. Zeszłam powoli do kuchni. Zjadłyśmy obiad praktycznie w ciszy. Odpowiedziałam jej tylko na pytanie "co robiłaś?". Ucieszyła się na wiadomość, że mam czy jeździć. Po obiedzie poszłam się przygotować na "mini imprezkę" Harry'ego. Wybrałam kremową sukienkę, czarne buty na grubszym obcasie, srebny naszyjnik i złoty pierścionek. Powieki pomalowałam brązowymi cieniami, a paznokcie w kolorze sukienki. Włosy lekko pokręciłam. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół.
- Ślicznie wyglądasz - szepnęła moja mama. Podziękowałam jej. Miałam w jeszcze jakieś 2 godziny. Postanowiłam je wykorzystać. Pożegnałam się z mamą i poszłam do samochodu. Wsiadłam do środka.
- Pojadę do niego - szepnęłam do siebie. Niestety przypomniałam sobie, że nie mam żadnego prezentu dla Harry'ego. Na parapetówkę pasowało by coś dać. Westchnęłam i ruszyłam do sklepu. I pustka. Co mogłabym kupić chłopakowi do domu?, zastanawiałam się. Zaparkowałam. Wyjęłam z mojej torebki aparat. Szukałam takiego jednego zdjęcia. Byłam na nim ja i wszyscy z 1D.
- Mam! - krzyknęłam sama do siebie. Uśmiechnęłam się. Na zdjęciu stałam między Niall'em, a Harry'm. Pomyślałam, że będzie idealne. Weszłam do sklepu. Kupiłam dość dużą ramkę na zdjęcie, papier ozdobny i kokardkę, a potem wywołałam tamto zdjęcie w takich wymiarach jak ramka. Zaniosłam wszystko do samochodu. Usiadłam w fotelu. Położyłam na kolanach ramkę. Włożyłam do niej zdjęcie, a następnie zapakowałam go w papier i przykleiłam kokardkę. Położyłam prezent na fotelu obok. Sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze pół godziny. Nie zdążę już, pomyślałam. Ruszyłam pomału do domu Harry'ego. Po 20 minutach już byłam na miejscu. Wokół domu było mnóstwo samochodów, a byłam przed czasem. Zastanawiałam się gdzie mam zaparkować. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo? - powiedziałam rozglądając się za miejscem.
- Podjedź pod dom. Czeka tam na ciebie miejsce - usłyszałam Harry'ego.
- Dobrze - rozłączyłam się i podjechałam tam gdzie mówił chłopak. Loczek stał pod domem i opierał się o ścianę witając co chwila gości. Nie każdy dawał mu prezent. Chyba tylko co czwarta osoba. Wyszłam z samochodu. Wtedy dopiero zauważyłam długą kolejkę ciągnącą się aż po ulicę. Westchnęłam. Wyjęłam prezent z auta. Rozglądnęłam się jeszcze. Nie chciało mi się iść na koniec długiej kolejki, więc po prostu stanęłam obok Harry'ego.
- Hej! - przytulił mnie loczek. Kiedy się ode mnie oderwał spojrzał na mnie. Przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym przygryzł dolną wargę. - Ślicznie wyglądasz - zaśmiałam się.
- Dziękuję. Ty też - odpowiedziałam. Uśmiechnął się skromnie. - Proszę - podniosłam do góry prezent.
- Co to?
- Prezent.
- Po co?! Zgłupiałaś?!
- Po pierwsze na takie "mini imprezki" przynosi się prezenty, a po drugie odwdzięczam się za samochód.
- Dzięki, ale wiesz, że nie musiałaś?
- Ale chciałam - uśmiechnęłam się.
- Wchodź - powiedział. - Zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobra - weszłam do środka. Do moich uszu doszła muzyka. Rozglądnęłam się po raz kolejny. Poszłam do salonu, ale szybko z niego wyszłam. Na sofie dość namiętnie całowała się jakaś para. Wzdrygnęłam na myśl co niektórzy mogą robić w sypialniach. Weszłam do jadalni. Na stole było mnóstwo napojów i przekąsek. Wzięłam szklankę i nalałam sobie soku. Nagle ktoś położył dłonie na moich oczach.
- Zgadnij kto to - ktoś szepnął mi do ucha. Próbowałam poznać po głosie. Z pewnością to nie był Harry.
- Hmm... - mruknęłam. - Zayn? - ten ktoś zdjął swoje dłonie. Odwróciłam się i ujrzałam...

Jest następna! Jak Wam się podoba?? Według mnie trochę kiepska, ale ujdzie :D Dzięki za przeczytanie :33 / Harriet xx

16 czerwca 2013

52.

Część 26:

WŁĄCZ TO <3 Tak dla nastroju *.*
Na miejscu zobaczyłam dom cały w płomieniach. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Musiałam się upewnić czy wszyscy są poza płomieniami.
- Jeden... Dwa... - mruczałam. - Trzy... Cztery... Ja pięć... - brakowało kogoś. - Gdzie jest Niall?! - nagle z płomieni wyszedł strażak niosący mojego chłopaka. Blondyn był cały poparzony. Po chwili zabrało go pogotowie. Sparaliżowało mnie. Czułam jak po moich policzkach spływają ciepłe łzy. Harry popatrzył na mnie i objął mnie ramieniem. Mocno się w niego wtuliłam. Chciałam zapomnieć, wymazać ten widok z pamięci, ale on ciągle powracał.
- Nic mu nie będzie. Obiecuję - szepnął loczek. Rozpłakałam się jak malutkie dziecko. Obróciłam głowę by spojrzeć na chłopaków. Patrzyli na palący się dom i widać było w ich oczach łzy. Byli bliscy płaczu.
- Chodź. Zaprowadzę cię do domu - powiedział loczek także powstrzymujący płacz.
- Ale Harry... Co z wami? Nie macie gdzie spać... mieszkać.
- Pójdziemy do hotelu. Nami się nie przejmuj.
- Nie ma mowy! Śpicie u mnie.
- Nie będziemy ci...
- No właśnie nie będziecie. Proszę...
Harry zgodził się z niechęcią. Nie mogłam im pozwolić na to żeby mieszkali gdzieś w hotelu skoro ja też mam dom. Z resztą sama bym sobie nie poradziła. Oznajmiłam potem chłopakom, że będą mieszkać u mnie przez jakiś czas. Zaczęli się wykręcać, ale im się nie udało. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie. Moja mama była zdziwiona gośćmi. Poszłam z nią do kuchni i wyjaśniłam sytuację. Popłakałam się na wspomnienie o Niall'u. Mama pomogła mi się otrząsnąć. Zgodziła się by chłopaki tu zamieszkali na kilka dni. Podziękowałam jej i poszłam do przyjaciół. Na szczęście miałyśmy jeden wolny pokój z dwuosobowym łóżkiem. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać na temat kto z kim będzie spać. Ostateczne wyniki wyglądały tak:
(T.I) I HARRY
LIAM I LOUIS
ZAYN 
Mulat miał spać na materacu z chłopakami w pokoju, ale powiedział, że nie zostawi mnie i Harry'ego samych w sypialni.
- Co niby miałoby się stać?! - krzyknął loczek.
- No wiesz... Możecie się... - chrząknął Zayn.
- NIE! - krzyknęłam głośno aż moja mama przyszła i pytała co się stało. Wyjaśniliśmy, że nic takiego. Kiwnęła głową i wróciła do kuchni robić kolację. W końcu wyszło na to, że będzie tak jak na początku. Zayn będzie spał z chłopakami. Elizabeth tj. moja mama zawołała nas na kolację. Były zapiekanki pasterskie. Moje ulubione danie. Robi się je z mięsa mielonego, cebuli i marchewki. Potem polewa się ciemnym sosem. Do tego jeszcze purée ziemniaczane. Pycha! Widać było, że każdemu smakowało jedzenie.  Po zjedzonej kolacji poszliśmy się wymyć. Kiedy już wszyscy skończyli pożegnaliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi. Przytuliłam się do Harry'ego.
- Nic mu nie będzie. Nie martw się - szepnął.
- Nie nacieszyłam się nim.
- Jeszcze zdążysz to zrobić. Teraz idź spać. Dobranoc - pocałował mnie w policzek i zamknął oczy. Zgasiłam światło i także przymknęłam powieki. Zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Niall mógł nie przeżyć. Nie wiem co bym zrobiła gdyby on zmarł. Popadłabym w depresję czy coś. Zaczęłam cicho szlochać. Wyobraziłam sobie jego pogrzeb. Wszyscy ubrani na czarno, każdy płacze. Nikt się nie uśmiecha. Chłopaki z zespołu przytulają się do siebie. Harry próbuje mnie pocieszyć. Ale co by było potem? One Direction się rozpada. Fanki piszą, że nigdy o nim nie zapomną. Świat traci jednego z najbardziej utalentowanych ludzi. Nikt nie jest już szczęśliwy. Tracę wszystko. Do końca zostaję sama. Umieram samotnie. Wszystko się kończy. Nie zauważyłam kiedy rozpłakałam się na dobre. Harry próbował mnie pocieszyć. Przytulał, mówił, że wszystko będzie dobrze, że nigdy mnie nie opuści. Nie mogłam się opanować przez jeszcze kilka godzin. Loczek cały czas przy mnie czuwał i próbował mi pomóc. Dopiero około 4 rano byłam już zmęczona i zasnęłam. Niestety nie spałam długo. O 7 obudzili nas chłopaki.
- Debile! - darł się Harry. Kazał im się uciszyć i wyjść z pokoju żebym spała, ale oni go wyśmiali. Zaczęli krzyczeć. Wkurzona wyszłam z sypialni i ruszyłam do salonu. Położyłam się na sofie i zasnęłam. Obudziłam się gdzieś o 12 przykryta kocem i miałam pod głową poduszkę. Pomyślałam, że to Harry i uśmiechnęłam się. Na stole zauważyłam karteczkę.
Kochanie!
Powinniśmy wrócić za niedługo. Pojechaliśmy do szpitala zapytać co z Niall'em. Nie złość się, że Cię nie wzięliśmy, ale byłaś zmęczona i tak słodko spałaś. Przepraszam Cię. Do zobaczenia. Harry xx 
Westchnęłam. Bardzo bym chciała pojechać do mojego chłopaka, ale nie mogłam mieć im tego za złe. Chcieli dla mnie jak najlepiej. Ruszyłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam na sofie. Uświadomiłam sobie, że w domu chłopaków było dużo ważnych rzeczy m.in. zdjęcie moje i Niall'a z dzieciństwa i nasz album. Wstałam szybko i poszłam się ogarnąć. Potem ruszyłam na miejsce pożaru. Dom wyglądał tragicznie. Ostrożnie weszłam do środka. Pomału wyszłam na piętro i poszłam do pokoju Niall'a. Był cały spalony. Zajrzałam pod łóżko. Znalazłam album. Otworzyłam go. Wszystko spalone. Wszystkie wspomnienia. Pobiegłam do mojej sypialni.
- Zdjęcie, zdjęcie, zdjęcie - mruczałam pod nosem i próbowałam sobie przypomnieć gdzie je dałam. - Szuflada - zajrzałam tam i znalazłam. Było w szklanej ramce i nie ucierpiało. Przytuliłam je do siebie. Nagle ktoś do mnie zadzwonił.
- Halo? - mruknęłam.
- Gdzie jesteś? - spytał Harry.
- Już idę do domu - rozłączyłam się. Poszłam jeszcze do pokoju blondyna. Znalazłam spalone zdjęcie. Mimo to wzięłam je, tak jak album. Ruszyłam z powrotem do domu. Stwierdziłam, że mam już dość chodzenia. Pomyślałam, że zdam na prawo jazdy. Jak tylko wrócę do domu, pójdę się zapisać na kurs. Na miejsce doszłam w kilkanaście minut. Oczywiście Harry zaczął mnie wypytywać gdzie byłam. Po chwili zobaczył jednak album i zdjęcia. Skarcił mnie wzrokiem i odszedł. Poszłam do swojego pokoju i położyłam rzeczy w szafie po czym oznajmiłam, że wychodzę i mają niczego nie zniszczyć. Zapisałam się na kurs. Miał on się rozpocząć już jutro. Im szybciej tym lepiej, pomyślałam. Wróciłam szczęśliwa do domu. Już nie mogłam się doczekać.

No i znowu krótka. Przepraszam was. Tym razem smutna *.* Co sądzicie?? ;)) / Harriet xx

PS zbliżamy się do końca opowiadania ;<

Konkurs Claire's ;33

https://clairesand1d.com/?ref=b264d01cfc82414cdd322ff980f55ee0 wbijajcie ;33 można wygrać autografy chłopaków *.* ja już wzięłam udział, a wy?? / Harriet xx 

11 czerwca 2013

51.

Część 25:

Leżeliśmy na łóżku i obdarowywaliśmy się nawzajem pocałunkami, kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie. 
- Przepraszam, ale chciałem pogadać z (t.i) - szepnął Harry. Wyglądał normalnie. Zero śladów po łzach. 
- Spoko - pocałował mnie w czoło Niall. Wstałam i niepewnie podeszłam do loczka. Kiedy zamknął drzwi spytałam go czy wszystko w porządku. Powiedział, że tak i zaproponował spacer. Zgodziłam się, ale musiałam iść poprawić włosy. Delikatnie się uśmiechając Harry szepnął, że i tak wyglądam pięknie. Zarumieniłam się i ruszyłam w stronę łazienki. Ogarnęłam się i wróciłam do niego. Byłam ciekawa gdzie mnie zabierze. Harry trzymał mnie za rękę, co mnie zdziwiło, i mnie prowadził. Cały czas szliśmy w ciszy. Nagle zauważyłam znajomy mi lasek. Szliśmy nad to piękne jeziorko. Kiedy byliśmy na miejscu chłopak wziął głęboki oddech. Chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. 
- Co jest? - spytałam go zmartwiona jego zachowaniem. Niby wyglądał dobrze, ale wiedziałam, że w środku jest smutny i rozsypany. Usiadł na trawie. Zrobiłam to samo. 
- Chodzi o to - zaczął, ale się powstrzymał. 
- No mów - zachęcałam go. 
- My... Ty... Ja... O tobie nie zapomnę - spuścił głowę. - Zawsze będę o tobie myślał. Czuję, że jesteś tą jedyną. 
- Oj, Harry - pogłaskałam go po ramieniu. - Są inne dziewczyny. Nie tylko ja. 
- Dla mnie istniejesz tylko ty. Wyłącznie ty - zamilkłam. Nie byłam w stanie się z nim kłócić. - Mam tylko jedną prośbę - szepnął. - Bądźmy przyjaciółmi.
- Nie widzę innej opcji. Z resztą jakbym cię straciła to wszystko byłoby inne, takie... - dobierałam pomału słowa. - Takie smutne, bez sensu - chłopak uśmiechnął się blado.
- Słyszeć od ciebie takie słowa to sama przyjemność - przytuliłam się do niego. - Dziękuję za to, że jesteś.
- Powinieneś dziękować moim rodzicom.
- Prawda, ale tobie dziękuję za to, że jesteś tutaj ze mną. Jesteś takim moim prywatnym powietrzem, prywatnym słońcem, które rozświetla moje życie. Jesteś wodą bez której nie da się żyć. Jesteś... - zamyślił się. - Całym moim życiem. I...
- Powiedz to - przerwałam mu. Harry patrzył się w przestrzeń, ale gdy się odezwałam zadumany popatrzył na mnie.
- Co?
- Że mnie kochasz - uśmiechnęłam się. On również.
- I cię kocham - dokończył. Pierwszy raz ktoś był ze mną tak szczery. Mówił wszystko co czuł, lubiłam to. Według mnie to godne podziwu. W końcu coś do mnie dotarło.
- Dziękuję - szepnęłam. Na jego twarzy ponownie pojawił się uśmiech, tym razem szerszy. Objął mnie delikatnie ramieniem.
- Chcesz gdzieś iść?
- Nie, uwielbiam to miejsce - zdjęłam z siebie jego rękę i wstałam. Podeszłam bliżej do jeziorka i zdjęłam buty. Usiadłam przy brzegu po czym zanurzyłam nogi w ciepłej wodzie. Po chwili pojawił się przy mnie Harry. Zrobił to samo. Zaczęłam machać nogami pod wodą. To było takie przyjemne uczucie. Przez przypadek uderzyłam loczka.
- Przepraszam - wybąkałam i wróciłam do zabawy. Poczułam coś na swojej nodze. Pisnęłam i wyjęłam stopy z wody. Harry wybuchł śmiechem.
- O ty! - krzyknęłam. Nabrałam do dłoni wodę i chlasnęłam nią w loczka. Chłopak się oburzył. Po chwili zrobił to samo co ja. Zaczęliśmy się chlapać wodą. Ani przez chwilę nie przestawaliśmy się śmiać.
- Dobra. Wystarczy - szepnął zdyszany i mokry. Uśmiechnął się i wstał. Podał mi rękę. Chwyciłam za nią i podciągnęłam się. Chłopak schylił się, bo chciał ubrać sobie buty. Wpadałam na głupi pomysł. Popchnęłam go. Harry wpadł z pluskiem do wody. Tłumiłam w sobie śmiech, ale mi się nie udało.
- A co by było gdybym nie umiał pływać?! - skarżył się.
- Gdybyś nie umiał to bym cię tam nie wepchała - wystawiłam mu język. Odwróciłam się i zaczęłam już iść kiedy loczek chwycił mnie za nogę i wpadłam mu w ramiona. Zaczęłam głośno krzyczeć.
- Cicho bądź - powiedział roześmiany. Jednak to było na nic. Krzyczałam dalej. Nagle mnie pocałował. Ucichłam. Położyłam rękę na jego karku. Kiedy oddalał już swoją głowę przybliżyłam go do siebie. Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Harry podsumował nasze zachowanie.
- Tak przyjaciele się raczej nie zachowują.
- Masz rację. Tym bardziej, że ja mam chłopaka.
Ubraliśmy swoje buty i wycisnęliśmy wodę z włosów. Harry zaproponował małe lody. Zgodziłam się. Budka była niedaleko. Około pół kilometra drogi. Strasznie się wlekliśmy, więc droga zajęła nam jakieś 15 minut. Wzięliśmy średnie lody truskawkowe z polewą smerfową i posypką. Były pyszne. Mogę pominąć fakt, że Harry zapłacił. Ruszyliśmy w stronę domu, ponieważ przewrażliwiony loczek stwierdził, że robi się ciemno, a ja nie mogę przebywać poza domem w nocy. Na te słowa wybuchłam śmiechem, a on zachował powagę.
- Miło było - rzucił Harry.
- Bardzo - szepnęłam. Widziałam kątem oka jak chłopak się uśmiecha. Nagle zadzwonił mój telefon. Był to Zayn. Odebrałam.
- (T.I)! WRACAJ SZYBKO DO DOMU! - usłyszałam.
- Co się stało?! - krzyknęłam. Mulat mniej więcej powiedział mi o co chodzi. Zaczęłam szybko oddychać.
- Co jest? - zapytał Harry.
- Idziemy do domu. Szybko - powiedziałam. Uroniłam jedną łzę
- Ale co się ...
- Zobaczysz - zaczęłam biec. - Szybko! - biegliśmy szybko do domu. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.


Jest. Bardzo krótka. Romantyczna (?). Trzymająca w napięciu. Zaskakująca. Czytana przez was. KOLEJNA CZĘŚĆ xD. To teraz wasza opinia xd co o niej sądzicie?? Przepraszam za to, że krótka. / Harriet xx 

10 czerwca 2013

Wszystko przez burzę ;_;

Jejku przepraszam :/ kolejną część dodam może jutro. Chciałam dzisiaj, ale cały czas burze i nie moge napisać. Przepraszam. Wielka czarna chmura nad moim domem muszę iść. Przepraszam Was. Pa / Harriet xx

3 czerwca 2013

Zgłaszać!

Dobra jeżeli chce ktoś dedyka niech doda komentarz w zadkładce "Dedykacje" z kim i czy zdjęcie czy imagin :) / Harriet xx


2 czerwca 2013

50.

Część 24:

Była to (i.t.p). Tak bardzo się ucieszyłam, że ją widzę. W ogóle przez to zamieszanie o niej zapomniałam, a także o tym, że się z nią pokłóciłam... przez Harry'ego. Jak ja mogłam to puścić w niepamięć?! Jak mogło mi jej nie brakować? Nie rozumiałam tego. Kiedy wzbiliśmy się w powietrze postanowiłam do niej podejść i pogadać. Akurat było koło niej wolne miejsce.
- Dzień dobry, mogę się przysiąść - zapytałam jej z uśmiechem.
- Oczywiście - odpowiedziała nie patrząc nawet na mnie. Dopiero po chwili odwróciła głowę. Jak zdała sobie sprawę z tego, że to ja, zniesmaczyła się i odwróciła szybko wzrok.
- (i.t.p) - westchnęłam. - Przepraszam, posłuchaj...
- Nie chcę cię słuchać - powiedziała sucho. - Myślałam, że mogę ci ufać.
- Ale to jego wina. To on mnie pocałował. Nie ja jego.
- Ja twierdzę, że jest inaczej. Jak mogłaś mi to zrobić?!
- Mogę ci opowiedzieć wszystko od początku?
- Nie bardzo chcę tego słuchać.
- Błagam cię. Nie chcę stracić naszej przyjaźni.
- No dobra - westchnęła ciężko. Było wyraźnie widać, że ją to nie interesuje. Zaczęłam opowiadać jej wszystko od momentu kiedy zobaczyłam Harry'ego z tamtą dziewczyną przy jeziorze, a skończyłam na wczorajszym dniu. I tak mi minął cały lot. Początkowo mi nie dowierzała, ale udało mi się ją przekonać. Odzyskałam swoją przyjaciółkę. Przysięgłyśmy sobie, że nigdy nie będziemy kłamać i nie będziemy się kłócić póki wszystkiego nie wyjaśnimy. Pożegnałyśmy się, a ja z mamą pojechałyśmy do domu. Oczywiście gdy tylko odniosłyśmy walizki do domu, pobiegłam do chłopaków. Każdy przywitał mnie całusami i uściskami, oprócz Harry'ego no i Niall'a, który jeszcze nie dojechał. Zdziwił mnie fakt, że loczek nie przebywał z chłopakami, więc postanowiłam zapytać co z nim. Odpowiedzieli mi, że siedzi u siebie w pokoju odkąd wrócił. Nikt z nich nie wiedział, dlaczego. Postanowiłam go odwiedzić. Zapukałam do jego pokoju. Odpowiedziało mi ciche, zachrypnięte "proszę". Odchyliłam lekko drzwi, rozejrzałam się. Otworzyłam je szerzej kiedy wydawało mi się, że wszystko jest w porządku i weszłam. Harry siedział skulony na łóżku i wpatrywał się w moje zdjęcie, a z jego oczu ciekły łzy. Zesztywniałam. To było takie smutne. Mówił żebym się nim nie przejmowała, że sobie poradzi, a tym czasem co? Podeszłam do niego cicho i go przytuliłam.
- Nie płacz - szepnęłam. Wtedy dopiero spostrzegł, że to ja. Otarł szybko oczy, chrząknął i usiadł normalnie.
- Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony.
- Moja mama powiedziała, że wraca i ja mogłam jechać z nią albo zostać. Stwierdziłam jednak, że bardzo się za wami stęskniłam, więc pojechałam.
- Aha - zamilkł. Nastąpiła niezręczna cisza.
- To ja już pójdę - zaczęłam starając się by mój głos się nie załamał. - Widzę, że nie cieszy cię mój widok, więc nie będę ci przeszkadzać - wstałam pomału. W oczach miałam już praktycznie łzy, ale cały czas myślałam sobie: "Nie płacz! Bądź silna!". Nie pomagało to zbytnio. - Cześć - zmierzałam w stronę drzwi. Chłopak podciągnął nosem i nawet nie próbował mnie zatrzymać. Zasmuciło mnie to. Poszłam do chłopaków, którzy zarzucili mnie pytaniami typu: co z nim jest?, wiesz dlaczego nie wychodzi?, co mu się stało?. Nie odpowiedziałam na żadne z tych pytań. Poszłam prosto do salonu i usiadłam na sofie. Nagle usłyszałam: Buenos días! Uśmiechnęłam się. Niall, pomyślałam. Po chwili usłyszałam chłopaków.
- Stary, no nareszcie!
- Czego cię tyle nie było?! Tęskniliśmy!
- Już nigdy nie uciekaj na tak długo!
Oni nie byli z pewnością normalni. Po chwili poinformowali go, że ja też tu jestem. Blondyn jednak się dopytywał gdzie Harry, bo ma coś dla niego. Odpowiedzieli mu to samo co mi. Mijając mnie, Niall pobiegł prosto do pokoju loczka. Nadsłuchiwałam co się dzieje, cisza. Niedługo potem wyszedł. Zasypali go takimi samymi pytaniami. Widocznie lubili się powtarzać. Blondyn zapewnił ich, że wszystko z nim jest w porządku. Po chwili jednak zjawił się u mojego boku.
- Coś ty mu zrobiła? - spytał bardzo cicho, że ledwie usłyszałam.
- Chciał wiedzieć jaką decyzję podjęłam, więc... Co ja poradzę? - odpowiedziałam.
- Może trzeba było delikatniej?
- Zrobiłam to najdelikatniej jak mogłam.
- Ale i tak go to dotknęło. Mogłaś mu nie mówić.
- Obiecałam mu!
- Siedź cicho, dobra?
- Nie, bo zaczynasz mnie wkurzać!
- (t.i) - powiedział srogo.
- Co?! Mogłam mu nie mówić. Dobra! Ale to on miał być pierwszy poinformowany o moim wyborze - mówiłam już trochę ciszej. - Obiecałam, że to jemu pierwsze powiem, a kiedy tobie mówiłam, że wybrałam ciebie to jeszcze nie wiedziałam nic. Nie wiedziałam, że wybiorę ciebie. Nie powiedziałam ci tego wcześniej, bo nie chciałam tego między nami zniszczyć. Tymczasem ja miałam plan. Miałam spędzić z tobą tydzień, a potem z Harry'm i to miało mi ułatwić mój wybór, ale ja uległam tobie. Może powinnam spędzić ten tydzień z tobą, a później z nim. Może łatwiej bym mogła dokonać wyboru, ale będąc z tobą nie potrafiłam wybrać nikogo innego, ale teraz... Teraz do mnie dociera, że ja z tobą nie wytrzymam. Ty się tylko kłócisz, za wszystko obwiniasz mnie.
- Ale ...
- Nie! Ja teraz mówię - przekręcił oczami. - Kocham cię, ale nie wiem jak ja zniosę twoje wygłupy i kłótnie o nic. Jesteś po prostu dziecinny. Może inaczej. Tak się zachowujesz. Spoważniej trochę! Odróżnij ważne sprawy od tych mniej ważnych. I nie czepiaj się o byle co. Daj mi żyć. To, że jesteś moim chłopakiem nie znaczy, że masz mnie kontrolować. Od tego mam rodzinę. Ewentualnie możesz mi pomagać jak sobie nie radzę, ale nie wydzieraj się na mnie np. jak wrócę pijana do domu. To przecież nic takiego.
- Wow. Od Harry'ego przeszło do mnie. No ciekawe, ciekawe - westchnęłam wkurzona. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że to ci przeszkadza. Obiecuję, że się poprawie. Przepraszam.
- Jeszcze jedno... Pozwól, że ja będę załatwiać swoje sprawy. Nie rób tego za mnie. I nie bądź zazdrosny. Jeżeli będę kochać innego to ci to powiem. To samo zrobię jak cię zdradzę itp.
- No miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie - uśmiechnął się. - Ale dobrze. Obiecuję. Będę już grzeczny - przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Wow. Jaka kłótnia - usłyszeliśmy za sobą. Stali tam: Louis, Zayn i Liam.
- Już wszystko ok? - spytał mulat.
- Tak, tak - przytaknęłam.
- To dobrze.
- Ludzie mamy cały dzień przed sobą! To co robimy?! - krzyknął Lou.
- Ja idę spać - powiedział Niall.
- Ja też - rzuciłam i ruszyłam do pokoju.
- Oj no weźcie! - krzyknął jak wychodziliśmy. Szłam sobie spokojnie za blondynem do swojego pokoju. Od pokoju Niall'a dzieliły mnie dwa pomieszczenia. Minęłam praktycznie sypialnie mojego chłopaka i szłam dalej. Nagle on pociągnął mnie za nadgarstek i znaleźliśmy się w jego pokoju. Zaczęła się seria pocałunków. Chłopakowi wyraźnie tego brakowało. Wiedziałam, że chce czegoś więcej, ale ja nie pozwoliłam by do tego doszło. Leżeliśmy na łóżku i obdarowywaliśmy się nawzajem pocałunkami, kiedy usłyszeliśmy...

Taka sobie, a wy, co sądzicie? Super, fajna, ujdzie, beznadziejna? Oceniajcie :) jeżeli za krótka to przepraszam, ale pisałam na szybko. Wczoraj były u mnie kuzynki, więc nie byłam w stanie napisać. Dopiero o 24 pojechały i zaczęłam coś tam pisać, ale skończyłam dopiero dzisiaj. Przepraszam za opóźnienie i czekam na wasze opinie. / Harriet xx