Część 27:
Kolejny dzień bez Niall'a. Kolejny dzień męki z chłopakami. Kolejny dzień smutku i płaczu. Kolejny szary dzień.
Harry dowiedział się o tym, że zapisałam się na kurs jazdy. Nie był tym zadowolony. Powiedział, że nie powinnam jeździć szczególnie w takim stanie. Puściłam jego uwagę mimo uszu. Całe szczęście, że udawało mi się wymykać z domu tak aby chłopaki nie zauważyli. Niestety kiedy spostrzegli moją nieobecność od razu dzwonili. Minęło już kilka dni od pożaru. Moi przyjaciele zaczęli szukać sobie domów. Jako pierwszy znalazł mieszkanie Liam, więc się wyprowadził. Zdziwiła mnie wiadomość, że każdy z nich będzie mieszkać osobno. Przecież byli ze sobą tacy zżyci. Co chwila dowiadywałam się, że chłopaki byli u Niall'a. Przez ten cały czas nie byłam u niego, ani raz. Nie dostawałam zezwolenia. Wiedziałam co się z nim dzieje tylko z tego co mi mówili. Zdałam na prawo jazdy. Byłam szczęśliwa. Już nikt nie musiał mnie nigdzie wozić, mogłam to robić sama. Kolejny chłopak się wyprowadził. Tym razem Louis, a za nim Zayn. Mieszkałam teraz tylko z Harry'm i mamą. Pewnego dnia usiadłam w salonie i zaczęłam czytać książkę. Byłam całkiem sama. Nagle usłyszałam dzwonek. Na jego dźwięk aż podskoczyłam. Wstałam pomału z kanapy i niechętnie ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je. Nie było nikogo. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam za klamkę. Nagle zza drzwi wyskoczyła (i.t.p). Krzyknęłam ze strachu. Dziewczyna wybuchła śmiechem i mnie przytuliła.
- Debilka - wybąkałam i odwzajemniłam uścisk. Moja przyjaciółka wparowała do domu i rozłożyła się na kanapie biorąc do rąk czytaną jeszcze przed chwilą przeze mnie książkę.
- Poważnie, czytasz to?! - krzyknęła zdziwiona. - Przecież to nudne!
- Mi się podoba - wyrwałam jej powieść z rąk.
- To nawet nie jest romantyczne.
- Jest. Nie znasz się.
- Ta jasne - rzuciła. - I kto to mówi? - dodała ściszonym głosem, zapewne mając nadzieję, że tego nie usłyszę.
- Słyszałam! - rzuciłam w nią poduszką. Oczywiście ona mi oddała.
- Myślałam, że ty mieszkasz z chłopakami - powiedziała zdziwiona. - Dlaczego siedzisz tutaj?
- Ty nic nie słyszałaś?
- Nie, a co miałam słyszeć? - mówiła przeglądając jakieś magazyny, które leżały na stoliku.
- Był pożar.
- Jaki pożar?! - podniosła wzrok.
- No normalny pożar. U chłopaków w domu. Wszystko spalone.
- Chłopaki też?!
- Nie! Tylko... Niall.
- Co Niall?
- Jest w szpitalu. Nie zdążył uciec - zapanowała cisza. Dziewczyna patrzyła na mnie nie dowierzając.
- (t.i)! - usłyszałam jak ktoś mnie woła. Do pokoju wszedł Zayn. - O tu jesteś! Cześć.
- Hej - odpowiedziałam równo z (i.t.p).
- Nie wiesz gdzie Harry? Nie ma go tu?
- Nie. Nie widziałam go dziś - szepnęłam.
- W szpitalu też go nie ma... To pewnie jest u siebie - odwrócił się i zmierzał do wyjścia.
- U siebie? - spytałam.
- No u siebie w domu, no nie?
- No tak - uśmiechnęłam się. - Dobra nie zatrzymuję cię. Pa - uniósł lekko kąciki ust i wyszedł. Nie wiedziałam, że Harry ma mieszkanie.
- Aha - wyrwało mi się.
- Co? - spytała moja przyjaciółka.
- Harry ma dom. Nic o tym nie mówił.
- Może zapomniał - uśmiechnęła się klepiąc mnie po ramieniu. Pokiwałam głową. - Dobra - wstała. - Idę. Nie będę ci przeszkadzać w czytaniu. Pa pa - pocałowała mnie w policzek i poszła.
- Cześć - usłyszałam na korytarzu.
- Spadaj.
- Możemy chociaż...
- Nie - usłyszałam trzask drzwi. Wstałam pomału żeby sprawdzić kto przyszedł.
- Hej, Mała - powiedział Harry kiedy mnie zobaczył. Przytulił mnie, ale go odepchnęłam. - Co jest?
- Dlaczego nie powiedziałeś? - spytałam wracając do salonu.
- Ale o czym? - szedł za mną.
- Masz dom - westchnęłam siadając na sofie.
- O to chodzi. Przepraszam.
- Dlaczego siedzisz cały czas tutaj, a nie u siebie?!
- Bo nie chcę żebyś była sama - usiadł koło mnie. - Tak w ogóle to skąd o tym wiesz?
- Zayn pytał gdzie jesteś. Potem stwierdził, że jesteś u siebie.
- Aha - spuścił wzrok. Był widocznie smutny. Nie mogłam się na niego gniewać, był za słodki. Przysunęłam się do niego i go mocno przytuliłam. Odwzajemnił to.
- Pokażesz mi swój dom?
- Dobra. Chodź - pociągnął mnie za sobą. Zamknęłam dom. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Jechało się tam plus minus 10 minut. Dojechaliśmy na miejsce. Dom był przepiękny. Nic mi się jeszcze tak nie spodobało. Byłam pod wrażeniem. Zaparkowaliśmy praktycznie pod drzwiami. Zanim zdążyłam odpiąć pas Harry już otworzył moje drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam. Zaprowadził mnie do środka.
- Wow - wydusiłam z siebie oglądając dom. Chłopak prychnął. - Ile ty za niego dałeś?
- Czy to ważne? - uśmiechnął się cwaniacko. Najbardziej (tak przynajmniej sądzę) podobała mi się kuchnia. Była w kolorze białym. Na środku stał szklany stolik, a przy nim dwa przezroczyste krzesła. Kiedy skończył mnie oprowadzać, zaprowadził mnie do ogrodu. Był piękny. Zachwycona weszłam z powrotem do środka. Harry zaproponował herbatę. Zgodziłam się. Nastawił wodę i poprosił żebym poszła za nim. I tak też zrobiłam.
- Oczywiście nie popieram tego, że masz prawo jazdy - mówił. - Ale coś mi podpowiadało, że muszę to zrobić. To zrobiłem - moim oczom ukazał się piękny samochód. Dokładniej Mazda 3, niebieska. Piękny samochód, zawsze o nim marzyłam. Popatrzyłam na Harry'ego.
- To dla ciebie - szepnął i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Dziękuję - odpowiedziałam. Loczek zaprosił mnie na jazdę próbną. Zaśmiałam się gdy to powiedział, ale zgodziłam się. Wsiadłam do samochodu. Ten zapach, nowego auta. Cudo. Jak ja mu się miałam odwdzięczyć?! Harry także wszedł do samochodu i w końcu ruszyliśmy.
- Wiesz co? Dzisiaj robię taką mini imprezkę - zaczął loczek.
- Mini? - spytałam z niedowierzaniem.
- No parapetówkę.
- Ok.
- Przyjdziesz?
- Jasne - uśmiechnęłam się patrząc cały czas na drogę.
- Super! - nastąpiła cisza. Po chwili przerwał ją Harry podgłaśniając radio.
- Co to? - spytałam.
- Wsłuchaj się uważnie - zrobiłam to co kazał. Słuchałam uważnie. "
You'll never love yourself half as much as I love you. You'll never treat yourself right, darlin' but I want you too. If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself, like I love you" .
- Niall - mruknęłam. Łzy stanęły mi w oczach. Harry zaczął nucić "I won't let these little..." - Możesz to wyłączyć?
- Jasne - widziałam kątem oka jak na mnie popatrzył. - Przepraszam.
- Nic nie szkodzi - znów zapadła cisza. Podjechałam pod dom loczka. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Ruszyłam w drogę powrotną. Po chwili byłam już na miejscu. Zaparkowałam samochód pod domem i weszłam do środka. W kuchni zastałam krzątającą się mamę.
- Hej, kochanie - powiedziała kiedy mnie zauważyła.
- Cześć - mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Miałam wrażenie, że powinnam jechać do Niall'a. Takie tam sobie przeczucie. Za jakieś 20 minut przyszła mama wołając mnie na obiad. Zeszłam powoli do kuchni. Zjadłyśmy obiad praktycznie w ciszy. Odpowiedziałam jej tylko na pytanie "co robiłaś?". Ucieszyła się na wiadomość, że mam czy jeździć. Po obiedzie poszłam się przygotować na "mini imprezkę" Harry'ego. Wybrałam
kremową sukienkę, czarne buty na grubszym obcasie, srebny naszyjnik i złoty pierścionek. Powieki pomalowałam brązowymi cieniami, a paznokcie w kolorze sukienki. Włosy lekko pokręciłam. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół.
- Ślicznie wyglądasz - szepnęła moja mama. Podziękowałam jej. Miałam w jeszcze jakieś 2 godziny. Postanowiłam je wykorzystać. Pożegnałam się z mamą i poszłam do samochodu. Wsiadłam do środka.
- Pojadę do niego - szepnęłam do siebie. Niestety przypomniałam sobie, że nie mam żadnego prezentu dla Harry'ego. Na parapetówkę pasowało by coś dać. Westchnęłam i ruszyłam do sklepu. I pustka. Co mogłabym kupić chłopakowi do domu?, zastanawiałam się. Zaparkowałam. Wyjęłam z mojej torebki aparat. Szukałam takiego jednego zdjęcia. Byłam na nim ja i wszyscy z 1D.
- Mam! - krzyknęłam sama do siebie. Uśmiechnęłam się. Na zdjęciu stałam między Niall'em, a Harry'm. Pomyślałam, że będzie idealne. Weszłam do sklepu. Kupiłam dość dużą ramkę na zdjęcie, papier ozdobny i kokardkę, a potem wywołałam tamto zdjęcie w takich wymiarach jak ramka. Zaniosłam wszystko do samochodu. Usiadłam w fotelu. Położyłam na kolanach ramkę. Włożyłam do niej zdjęcie, a następnie zapakowałam go w papier i przykleiłam kokardkę. Położyłam prezent na fotelu obok. Sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze pół godziny. Nie zdążę już, pomyślałam. Ruszyłam pomału do domu Harry'ego. Po 20 minutach już byłam na miejscu. Wokół domu było mnóstwo samochodów, a byłam przed czasem. Zastanawiałam się gdzie mam zaparkować. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo? - powiedziałam rozglądając się za miejscem.
- Podjedź pod dom. Czeka tam na ciebie miejsce - usłyszałam Harry'ego.
- Dobrze - rozłączyłam się i podjechałam tam gdzie mówił chłopak. Loczek stał pod domem i opierał się o ścianę witając co chwila gości. Nie każdy dawał mu prezent. Chyba tylko co czwarta osoba. Wyszłam z samochodu. Wtedy dopiero zauważyłam długą kolejkę ciągnącą się aż po ulicę. Westchnęłam. Wyjęłam prezent z auta. Rozglądnęłam się jeszcze. Nie chciało mi się iść na koniec długiej kolejki, więc po prostu stanęłam obok Harry'ego.
- Hej! - przytulił mnie loczek. Kiedy się ode mnie oderwał spojrzał na mnie. Przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym przygryzł dolną wargę. - Ślicznie wyglądasz - zaśmiałam się.
- Dziękuję. Ty też - odpowiedziałam. Uśmiechnął się skromnie. - Proszę - podniosłam do góry prezent.
- Co to?
- Prezent.
- Po co?! Zgłupiałaś?!
- Po pierwsze na takie "mini imprezki" przynosi się prezenty, a po drugie odwdzięczam się za samochód.
- Dzięki, ale wiesz, że nie musiałaś?
- Ale chciałam - uśmiechnęłam się.
- Wchodź - powiedział. - Zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobra - weszłam do środka. Do moich uszu doszła muzyka. Rozglądnęłam się po raz kolejny. Poszłam do salonu, ale szybko z niego wyszłam. Na sofie dość namiętnie całowała się jakaś para. Wzdrygnęłam na myśl co niektórzy mogą robić w sypialniach. Weszłam do jadalni. Na stole było mnóstwo napojów i przekąsek. Wzięłam szklankę i nalałam sobie soku. Nagle ktoś położył dłonie na moich oczach.
- Zgadnij kto to - ktoś szepnął mi do ucha. Próbowałam poznać po głosie. Z pewnością to nie był Harry.
- Hmm... - mruknęłam. - Zayn? - ten ktoś zdjął swoje dłonie. Odwróciłam się i ujrzałam...
Jest następna! Jak Wam się podoba?? Według mnie trochę kiepska, ale ujdzie :D Dzięki za przeczytanie :33 / Harriet xx