31 października 2013

67.

- (t.i)! Ja czekam! - usłyszałam głos mojej starszej siostry. Strasznie lubi się rządzić. To takie denerwujące. Wykorzystuje mnie do wszystkiego. Do tego jest ulubieńcem rodziców, dlatego jak tylko próbuję jej się przeciwstawić, to grozi mi, że powie rodzicom. Nie byłoby wtedy ze mną dobrze. Raz to przeżyłam. Powiedziałam jej, że nie zrobię jej kawy, bo muszę się uczyć. Zaraz po tym dostałam szlaban na jakiś miesiąc. To wszystko jest takie chore. Dlaczego nie mogę należeć do normalnej rodziny?
Tym razem miałam zrobić jej jakieś przekąski i nalać wszystkim sok. Musiała zaprosić znajomych akurat dzień przed klasówką z polskiego. Oczywiście moje oceny są kiepskie, ale nikogo to nie interesuje. 
Podreptałam z tacą do pokoju Britney. Wydarła się na mnie, że nie pukam. Przeprosiłam ją za to i położyłam jedzenie z piciem na biurku. Wyszłam z pokoju, a kiedy chciałam zamknąć drzwi usłyszałam jej głos. 
- Przynieś jeszcze jakieś ciastka - powiedziała. 
- Dobra - wybąkałam i poszłam poszukać coś słodkiego do jedzenia. Znalazłam i zaniosłam jej. Zazwyczaj nie patrzyłam na to, kto jest u niej i tym razem było tak samo. Oznajmiła mi, że jak będzie coś chciała to mnie zawoła i wyszłam. Wróciłam do mojego pokoju i zaczęłam się uczyć.
Minęła godzina i znowu mnie wołała. Poszłam tam, zaniosłam jej to co chciała i wróciłam do pokoju. Nagle rozbrzmiała głośna muzyka. Wszyscy się śmiali. Mimo to usiłowałam się uczyć. Wzięłam książkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam przerabiać temat i nagle zasnęłam.
Usłyszałam mój budzik. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i wyłączyłam go. Wyjęłam z szafy ciuchy i ubrałam się w nie. Potem poszłam do łazienki. Stanęłam przed lusterkiem i sama się siebie wystraszyłam. Ktoś ze znajomych mojej siostrzyczki, ewentualnie ona, porysowali mnie. Miałam narysowane wąsy i jakieś okulary. Załamałam się. Próbowałam to zmyć, ale pisak był wodoodporny. Chwyciłam żel mamy i ponowiłam próbę. Po 30 minutach udało się. Umyłam się, a potem uczesałam włosy. Wróciłam do pokoju i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam jakieś drobne i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 8. Wzięłam trochę więcej pieniędzy, spakowałam swoją torbę, założyłam ją i wybiegłam z domu. 
Wpadłam do klasy. 
- Dzień dobry - wyszeptałam. 
- Dlaczego się spóźniłaś? - spytała pani Moon, moja nauczycielka od matematyki.
- Ja.. Miałam... Problem z siostrą - wybąkałam. 
- Znowu jej nie posłuchałaś? - zadrwił sobie jeden z moich kolegów. 
- Cisza! Ty, siadaj - powiedziała, a ja zrobiłam co kazała. Usiadłam w ławce z moją koleżanką. 
Po lekcjach powędrowałam do domu. Od razu poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie obiad. Usiadłam obok mamy. Dostałam swoją porcję i zabrałam się do jedzenia. 
- Dzisiaj przychodzą do mnie dziewczyny - oznajmiła moja siostrzyczka. 
- Ale ja muszę się uczyć - jęknęłam. 
- Dobrze - odpowiedziała Britney, mama. Wstałam od stołu i odeszłam. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam obok łóżka i zaczęłam myśleć o moim życiu. Było straszne. Nikogo nie obchodziłam, byłam nikim. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wzięłam głęboki oddech. Zabrałam się za naukę póki jeszcze nikogo nie było. Minęła godzina i w domu rozległy się krzyki i pogaduszki na cały głos. Zacznie się, pomyślałam i próbowałam się skupić na nauce. 
- (t.i)! - usłyszałam ją. Wstałam i ruszyłam w stronę jej pokoju. 
- Tak? - popatrzyłam na nią. 
- Przynieś nam coś do picia.
- Strasznie chce nam się pić - powiedziała jedna z jej koleżanek. 
- Jasne - wybąkałam i poszłam po napoje. Po chwili wróciłam z nimi. 
- Dobra idź już - wygoniła mnie. Wyszłam i poszłam się uczyć. Było gorzej niż wczoraj. Wołała mnie co pół godziny. Po chyba piątym razie kiedy byłam przy drzwiach zatrzymałam się, bo słyszałam rozmowę. 
- Britney, daj jej spokój - powiedział jakiś chłopak. Nie wiedziałam, że jest tam ktoś płci przeciwnej. 
- Nie ma nic innego do roboty! - odpowiedziała mu. 
- Ona musi się uczyć. 
- Po co? I tak każdy ma to gdzieś. 
- Może jej na tym zależy? 
- Wątpię. Gdyby tak było to by tu nie przychodziła - prychnęła. 
- Ale ty jej karzesz. Ona nie ma wyboru.
- Trudno. (t.i)! - weszłam do pokoju. Szukałam wzrokiem chłopaka, który chciał mnie uwolnić od rozkazów. Siedział, opierając się o jej łóżko. Uśmiechnął się do mnie, speszyło mnie to. 
- Co chciałaś? - spytałam Britney. Zaczęła wymieniać rzeczy, które miałam dla niej zrobić. Zerknęłam jeszcze raz na niego. Obserwował mnie. Odwróciłam szybko wzrok. Dziewczyna skończyła swoje gadanie. 
- Już się robi - mruknęłam i zrobiłam krok do przodu.
- Czekaj - zatrzymała mnie. 
- Tak? 
- Przeszkadza ci to, że cały czas cię po coś wysyłam? - spiorunowała mnie wzrokiem. 
- Nie - uśmiechnęłam się. - Dla mojej kochanej siostrzyczki zrobię wszystko - powiedziałam sarkastycznie. 
- No widzisz, Lou? - zwróciła się do chłopaka. 
- Tak - szepnął zamyślony. 
- Idź już - wypchnęła mnie za drzwi. Poszłam szukać rzeczy, które księżniczka chciała dostać. Kiedy skończyłam poszukiwania, zaniosłam je Britney. Wróciłam do nauki. Po chwili jednak zgłodniałam. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Po drodze wpadłam na Lou. 
- Przepraszam - szepnęłam i go wyminęłam. 
- Poczekaj - złapał mnie za nadgarstek. 
- Tak? - odwróciłam się do niego. 
- Dlaczego się jej nie sprzeciwisz? - spytał. 
- Czemu niby mam to robić? Nie przeszkadza mi to - wymusiłam uśmiech. 
- Wiem, że kłamiesz. Uwierz mi... słabo ci to wychodzi. 
- Dzięki - westchnęłam. - Ona jest ulubieńcem rodziców. Jeżeli tylko powiem jej "nie" od razu jest afera i ja dostaje szlaban. 
- To nie sprawiedliwe! - podniósł głos. Wzruszyłam ramionami. - Musisz jej pokazać, że nie może tobą pomiatać. 
- Jak już wspomniałam... Grozi mi to szlabanem. Co i tak nic nie zmienia - ostatnie zdanie wyszeptałam najciszej jak mogłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Louis się zaśmiał, a ja zarumieniłam. 
- Idź coś zjeść. 
- Właśnie miałam to robić, tylko mnie zatrzymałeś. 
- Przepraszam - uśmiechnął się. - Wynagrodzę ci to. 
- Niby jak? 
- Gdzie masz kuchnie? 
Doszliśmy do pomieszczenia. Chłopak zrobił mi pyszną przekąskę. 
- Smakowało? - kiwnęłam twierdząco głową. 
- Dzięki. 
Wstałam od stołu. Miałam zamiar iść do pokoju, ale Lou zatarasował mi drogę. 
- Tak bez pożegnania? - zrobił smutną minę. Prychnęłam. Bardzo go polubiłam, ale przyjaźnił się z moją siostrą, więc nie dawałam tego po sobie poznać. Nie była by z tego zadowolona, ale on nie odpuszczał. Nie miałam pojęcia dlaczego mnie tak zatrzymuje. Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle on złożył na moich ustach pocałunek. Odwzajemniłam go. Po chwili odsunął się ode mnie, nadal patrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Oparłam głowę na jego torsie. 
- Imponujesz mi, wiesz? - szepnął. 
- Teraz tak. 
- LOU?! - oderwaliśmy się od siebie. W drzwiach stała Britney. Podeszła do nas. Odepchnęła mnie i stanęła przed Louis'em. - Co to było?! - wrzasnęła. 
- Nic takiego - powiedział spokojnie. 
- Nic takiego?! Nic takiego?! Całowaliście się! 
- No tak. 
- Nie wierze... Przecież... - nie wiedziała co powiedzieć. - Mówiłeś dziewczynom, że mnie kochasz! 
- Nie prawda. Pewnie znowu chciały cię nabrać. 
- Jak to znowu? 
- Znajdź sobie prawdziwe przyjaciółki - poklepał ją po ramieniu. Z jej oka wypłynęła łza. 
- Przynieś mi chusteczkę - zwróciła się do mnie. 
- Sama sobie ją przynieś - odpowiedział za mnie Lou. - Przestań jej rozkazywać! Ona nie jest twoją służącą, księżniczko. Sama możesz robić wszystkie rzeczy. Nikt nie ma zamiaru ci usługiwać. I wiesz co? Każdy ma cię już dość. Dorosła byś! Zachowujesz się jakbyś miała 4 lata. Jesteś rozkapryszonym dzieckiem! - Britney się rozpłakała. Zrobiło mi się jej szkoda. Lou przesadził. Wprawdzie podzielałam jego zdanie, ale nie byłam w stanie jej tego powiedzieć, a on mógł zrobić to łagodniej. - Nie dziw się, że nie masz przyjaciół! Z takim charakterem nikogo nie znajdziesz!
- Louis, przestań - szepnęłam. 
- Ale przecież... 
- Idź stąd.
- Ja... 
- Idź - wypchnęłam go i wróciłam do Britney. Przytuliłam ją i dałam jej chusteczkę. 
- To prawda? - wyszeptała. - Na prawdę taka jestem? 
- Tak, ale to nic... 
- Pomóż mi się zmienić - przytuliła mnie. Westchnęłam. 
- Dobrze... Idź już spać - kiwnęła twierdząco głową. 
- Przepraszam cię - uśmiechnęłam się do niej. Powędrowałam do jej pokoju i wyprosiłam wszystkie jej koleżanki. Został tylko Lou. Poprosiłam go żeby poszedł do mojego pokoju. Britney poszła do swojego pokoju, a ja do Louis'a. 
- Przesadziłeś - szepnęłam zamykając drzwi. 
- Ale to prawda. 
- To nic. Nie powinieneś jej tego tak przekazać. Mogłeś to zrobić delikatniej.
Usiadłam obok niego na łóżku. 
- Ona cię kocha... 
- Co takiego? 
- To co powiedziałam. Kocha cię - westchnęłam. 
- Nie wierze, ale przecież ona... Nie mówiła mi o tym. 
- Też bym ci nie powiedziała - odpadłam na łóżko. 
- Kochasz mnie? - położył się obok mnie. Podparł się na ręce żeby mógł na mnie patrzeć. Zakryłam twarz dłońmi. 
- Może - szepnęłam. - W każdym razie nie zrobię jej tego. 
- Znam kogoś, w kim zakocha się od razu - zdjęłam ręce i popatrzyłam na niego. Uśmiechał się szeroko. - Zaufaj mi - szepnął mi na ucho i pocałował w policzek. 
- Dobrze - ziewnęłam. Zachichotał. 
- Idź spać - kiwnęłam twierdząco głową i przesunęłam się wyżej. - Dobranoc - pocałował mnie w czoło i wyszedł. 
- Wszystko będzie dobrze - szepnęłam do siebie. 
***
Siedziałam w szkole i rozmawiałam ze znajomymi, których jakimś cudem miałam. Powinnam iść do domu, ale miło nam się rozmawiało. 
- Dzień dobry - ktoś szepnął do mojego ucha. Odwróciłam głowę i ujrzałam Louis'a. Uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy.
- Gdzie? - spytałam zdziwiona. 
- Do domu. Musisz się uczyć. 
- Akurat jutro jest sobota - zaśmiałam się. 
- Ale musisz się uczyć! - zaprotestował. 
- Dobra. To pa - pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z Louis'em. Chłopak objął mnie w talii. Przed szkołą stał wysoki chłopak z lokami. Uśmiechnął się do nas. Był bardzo pociągający. 
- To jest Harry - powiedział Lou. 
- Cześć - zwrócił się do mnie. Miał lekką chrypę. Szeroko się uśmiechnął. 
- Hej - odpowiedziałam. Wsiedliśmy do jakiegoś samochodu. Za kierownicą siadł Louis. Pojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy całą trójką do środka. Lou chwycił mnie za rękę, jakby chciał pokazać, że jestem tylko jego. Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy razem. 
- Dzień dobry - powiedzieli chłopaki jak zobaczyli moich rodziców. 
- Masz chłopaka? - spytali zdziwieni. Kiwnęłam twierdząco głową. Wzruszyli ramionami. Zrobiło mi się przykro. Pewnie jakbym była Britney to by się przejęli. Lou mnie przytulił. Widocznie zauważył, że jestem smutna. Poszliśmy szukać mojej siostry. Louis przedstawił jej Harry'ego. Nie była szczęśliwa kiedy zobaczyła mnie i Lou razem. Niestety nie mogłam nic na to poradzić. Tak po prostu wyszło. Miałam nadzieję, że plan z Harry'm wypali. 
***
Szykowałam się z Britney na podwójną randkę. Ja i Louis, ona i Harry. Na szczęście wszystko się udało, ale
ja i tak jestem w jej cieniu. Tak zostanie pewnie już na zawsze. Dobrze, że mam Lou. Gdyby nie on, sięgnęłabym dna. Dobrze, że wszystko skończyło się w miarę dobrze i obydwie jesteśmy szczęśliwe.



Ze względu na to, że długo niczego nie było, napisałam taki trochę dłuższy :) mam nadzieję, że się podoba ^^ Czekam na komentarze ;* / Harriet xx 

19 października 2013

Dziękuję i przepraszam

Na wstępie dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim opowiadaniem <3 ja myślałam, że będzie tam tylko jeden. Byłam zaskoczona jak zobaczyłam ich aż tyle! Na prawdę się cieszę, że są jeszcze jakieś osoby, które czytają mojego bloga i o nim nie zapomniały. Dziękuje Wam, że jesteście i mam nadzieję, że będziecie jeszcze. Nie zdajecie sobie sprawy z tego jakie to dla mnie ważne i jakie daje mi to szczęście. Przepraszam za to, że nie dodawałam nic przez dłuższy czas. Jednakże mój blog był, jest i będzie. Póki nie stracę talentu ;) dodawać będę zawsze. Jeżeli ktoś chce, mogę mu wysyłać "powiadomienia" o nowym opowiadaniu lub nowej części. Jeżeli chcecie piszcie na mój e-mail/facebook/twitter. To tyle z mojej strony. Dziękuję Wam jeszcze raz. / Harriet xx

PS Odnowiłam mojego starego bloga, zapraszam :) http://thebestntheworst.blogspot.com/

12 października 2013

66.

WŁĄCZ TO :)!
Włożyłam do walizki moje ulubione buty po czym ją zasunęłam.
- Musisz wyjeżdżać? - spytał zasmuconym głosem. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. 
- Przyjechałam tutaj na wakacje. Za dwa dni zaczyna się rok szkolny. Nie mam wyboru, przepraszam.
- Wiesz, że będę tęsknić?
- Myślisz, że ja nie? Niall... Jesteś najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam - przytuliłam się do niego. - Zawsze będę o tobie pamiętać. 
- Ale przyjedziesz za rok, prawda? - spytał nie pewnie. 
- Zobaczymy - uśmiechnęłam się do niego. Zerknęłam na zegarek. - Odwieziesz mnie? - chwyciłam za walizkę i torbę. 
- Jasne - kąciki jego ust podniosły się. Wziął ode mnie walizkę i wyszliśmy. 
Dotarliśmy na miejsce. Niall otworzył mi drzwi i poszedł do bagażnika po walizkę. Odprowadził mnie tak blisko jak mógł. 
- Tu musimy się rozstać - szepnęłam powstrzymując się od płaczu. 
- Nie chcę - przytulił mnie. - Nie puszczę cię. 
- Niall... 
- Nie! - podniósł głos. Westchnęłam i mocno się w niego wtuliłam. Usłyszałam, że mój samolot zaraz odlatuje. 
- Muszę iść - podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Na jego twarzy widniały łzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Wrócę - szepnęłam i pocałowałam jego policzek. - Obiecuję. Pa - uśmiechnęłam się delikatnie. Wyswobodziłam się z jego objęć i odeszłam. Odwrócił
am się żeby jeszcze raz na niego spojrzeć.  Ujrzałam ponownie jego zapłakaną twarz. "Kocham cię" szepnął pod nosem. Skąd wiedziałam, że to? Poznałam po ruchach jego ust. Przygryzłam dolną wargę i odwróciłam głowę. Spojrzałam przed siebie.
- Ja ciebie też - szepnęłam i weszłam do samolotu po czym zajęłam swoje miejsce. Znalazłam swoje słuchawki, założyłam je i włączyłam muzykę. Po moim policzku spłynęło kilka łez. Wytarłam je i oparłam się wygodnie o fotel po czym zasnęłam. 
Obudziłam się jak wylądowaliśmy. Wyszłam z samolotu i poszłam po mój bagaż. Na lotnisku czekali na mnie moi rodzice z bratem. Mama z tatą przybiegli do mnie i mnie przytulili, oczywiście jeszcze przy tym wycałowali. Zaczęli pytać jak było itp. Odpowiedziałam im, że dobrze, ale zaczęli wypytywać o szczegóły. W tym czasie dotarł do nas mój kochany starszy brat. Wcale mu się nie spieszyło. Popatrzył na mnie, przekręcił głowę, wyprostował ją i się do mnie uśmiechnął. 
- Dajcie jej odetchnąć. Dopiero co przyjechała. Opowie wam później - zwrócił się do rodziców i objął mnie ramieniem. - Chodźmy już - wziął moją walizkę i poszliśmy w stronę samochodu. Całą drogę wszyscy milczeliśmy. Kiedy nareszcie dojechaliśmy, wyszłam z auta i poszłam w stronę domu. Drzwi były zamknięte. Mój brat rzucił mi klucze. Weszłam do środka i pobiegłam do swojego pokoju, zamykając się w nim. Usiadłam na łóżku i wybrałam numer do Niall'a. 
- Cześć księżniczko - usłyszałam jego głos. - Dotarłaś już? 
- Tak - szepnęłam. 
- Jak minęła podróż?
- Tęsknię - wypaliłam. Po moim policzku ponownie spłynęło kilka łez. 
- Ja też. Tylko... Nic na to nie poradzimy. 
- Chcę... cię z powrotem - wybąkałam przez łzy. 
- Nie płacz. Zobaczymy się jeszcze. Obiecuję. 
- K... - usłyszałam pukanie do drzwi. - Sekunda - zatkałam palcem mikrofon. - Proszę - do pokoju wparował mój brat. Zamknął drzwi i oparł się o nie. Uśmiechnął się cwaniacko. 
- Zakochana - zaszydził sobie ze mnie. Pokazałam mu środkowy palec. Popatrzył na mnie spode łba. 
- Wyjdź - szepnęłam. Usiadł koło mnie. 
- Co masz mi do powiedzenia? 
- Kto to? - usłyszałam głos Niall'a. 
- M... - Nick (brat) wyrwał mi telefon. 
- (t.i) musi już kończyć. Cześć - rozłączył się. 
- DEBILU! - wrzasnęłam i go kopnęłam. - Oddaj mój telefon! - schował go sobie do kieszeni. 
- Kto to? - odpowiedział spokojnie. 
- Nie twoja sprawa. Oddaj telefon! - kiwnął przecząco głową. 
- Jak powiesz kto. 
- Chyba śnisz! - popatrzył na mnie znacząco. - Oddaj mi ten telefon, proszę - szepnęłam. Nie miałam siły na sprzeczkę. Podał mi komórkę. Wzięłam ją i weszłam pod kołdrę. On dołączył do mnie. Podparł się na ramieniu i spojrzał na mnie. 
- Słucham - uśmiechnął się. Westchnęłam. 
- Ma na imię Niall. 
- Jak się poznaliście? 
- Spytałam go o drogę i mi pomógł. Zaprzyjaźniliśmy się. To, że go kocham dotarło do mnie dopiero jak już się pożegnaliśmy. 
- Tęsknisz za nim? - kiwnęłam twierdząco głową. Przypomniały mi się wszystkie nasze chwile spędzone razem. Rozpłakałam się. Nick mnie przytulił. 
- Jeżeli kocha to wróci. 
- Wiem - szepnęłam i się w niego wtuliłam. Zawsze na niego narzekałam i narzekać będę, ale jest dobrym bratem. Jak trzeba to pomoże. 
- Radzę ci wziąć prysznic i położyć się spać. Jutro będzie lepiej - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Chwilę po tym zrobiłam to co mówił. 
Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam mojego braciszka. Rozejrzałam się. Byłam u niego w pokoju i leżałam w jego łóżku. 
- Nic nie wiedziałem o tym, że lunatykujesz - zachichotał. Przewróciłam oczami. Posłał mi szeroki uśmiech. Przeciągnęłam się i wróciłam do siebie do pokoju. Ubrałam się w czarną bluzę, jasne spodnie, czarne trampki i do tego czapkę. Przeczesałam jeszcze raz włosy i poszłam do kuchni na śniadanie. Zastałam tam już całą rodzinkę. Mama uparcie mnie prosiła żebym zdjęła czapkę, ale i tak tego nie zrobiłam. Ponownie byłam wypytywana o wakacje, ale Nick mnie wybronił. Mówiąc, że wszystko mu opowiedziałam i nie działo się nic takiego. Byłam mu za to wdzięczna. 
Oglądałam telewizor. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zauważyłam idącego w stronę wejścia mojego brata. 
- (t.i)! - usłyszałam jego głos. Przyszedł do salonu. - Do ciebie - puścił mi oczko. Nie wiedziałam kto to może być. Leniwie wyszłam z łóżka i poszłam w stronę drzwi. Zobaczyłam w nich Niall'a. Zamurowało mnie. 
- Hej - szepnął. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. - Bardzo tęskniłem i pomyślałem, że może... - rzuciłam mu się w ramiona. Minął już miesiąc odkąd wyjechałam. 
- Tak za tobą tęskniłam. 
- Ja za tobą też - przytulił mnie mocniej. - Kocham cię - wyszeptał patrząc mi w oczy.
- Ja ciebie też - pocałowałam go. 
- Takie powitanie sobie wyobrażałem - uśmiechnął się. 
- Wchodź - pociągnęłam go za sobą i poszliśmy do mojego pokoju. - Opowiadaj co u ciebie - powiedziałam kiedy usiedliśmy na łóżku. 
- U mnie po staremu, a u ciebie? 
- Też. Dalej nie wierzę, że przyjechałeś tutaj tylko dla mnie. 
- Dla ciebie wszystko, księżniczko - pocałował mnie w czoło. - Kupiłem sobie niedaleko taki fajny, duży dom.
- Czekaj, czekaj. Tutaj? W Polsce? - kiwną twierdząco głową. - A co z tamtym w Londynie? 
- Też jest mój - uśmiechnął się. - Ale w najbliższym czasie będzie stał pusty. Zostaję tutaj. Z tobą.
- Niall... 
- Ja też cię kocham - przysunęłam się do niego, a on mnie objął. - Nigdy cię już nie zostawię.

Nick :) 

Po miesięcznej przerwie wstawiłam. Na szybko pisany, więc nie wiem czy dobry :/ ale mimo to może jakieś komentarze się pojawią? / Harriet xx