- (t.i)! Ja czekam! - usłyszałam głos mojej starszej siostry. Strasznie lubi się rządzić. To takie denerwujące. Wykorzystuje mnie do wszystkiego. Do tego jest ulubieńcem rodziców, dlatego jak tylko próbuję jej się przeciwstawić, to grozi mi, że powie rodzicom. Nie byłoby wtedy ze mną dobrze. Raz to przeżyłam. Powiedziałam jej, że nie zrobię jej kawy, bo muszę się uczyć. Zaraz po tym dostałam szlaban na jakiś miesiąc. To wszystko jest takie chore. Dlaczego nie mogę należeć do normalnej rodziny?
Tym razem miałam zrobić jej jakieś przekąski i nalać wszystkim sok. Musiała zaprosić znajomych akurat dzień przed klasówką z polskiego. Oczywiście moje oceny są kiepskie, ale nikogo to nie interesuje.
Podreptałam z tacą do pokoju Britney. Wydarła się na mnie, że nie pukam. Przeprosiłam ją za to i położyłam jedzenie z piciem na biurku. Wyszłam z pokoju, a kiedy chciałam zamknąć drzwi usłyszałam jej głos.
- Przynieś jeszcze jakieś ciastka - powiedziała.
- Dobra - wybąkałam i poszłam poszukać coś słodkiego do jedzenia. Znalazłam i zaniosłam jej. Zazwyczaj nie patrzyłam na to, kto jest u niej i tym razem było tak samo. Oznajmiła mi, że jak będzie coś chciała to mnie zawoła i wyszłam. Wróciłam do mojego pokoju i zaczęłam się uczyć.
Minęła godzina i znowu mnie wołała. Poszłam tam, zaniosłam jej to co chciała i wróciłam do pokoju. Nagle rozbrzmiała głośna muzyka. Wszyscy się śmiali. Mimo to usiłowałam się uczyć. Wzięłam książkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam przerabiać temat i nagle zasnęłam.
Usłyszałam mój budzik. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się i wyłączyłam go. Wyjęłam z szafy ciuchy i ubrałam się w nie. Potem poszłam do łazienki. Stanęłam przed lusterkiem i sama się siebie wystraszyłam. Ktoś ze znajomych mojej siostrzyczki, ewentualnie ona, porysowali mnie. Miałam narysowane wąsy i jakieś okulary. Załamałam się. Próbowałam to zmyć, ale pisak był wodoodporny. Chwyciłam żel mamy i ponowiłam próbę. Po 30 minutach udało się. Umyłam się, a potem uczesałam włosy. Wróciłam do pokoju i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam jakieś drobne i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 8. Wzięłam trochę więcej pieniędzy, spakowałam swoją torbę, założyłam ją i wybiegłam z domu.
Wpadłam do klasy.
- Dzień dobry - wyszeptałam.
- Dlaczego się spóźniłaś? - spytała pani Moon, moja nauczycielka od matematyki.
- Ja.. Miałam... Problem z siostrą - wybąkałam.
- Znowu jej nie posłuchałaś? - zadrwił sobie jeden z moich kolegów.
- Cisza! Ty, siadaj - powiedziała, a ja zrobiłam co kazała. Usiadłam w ławce z moją koleżanką.
Po lekcjach powędrowałam do domu. Od razu poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie obiad. Usiadłam obok mamy. Dostałam swoją porcję i zabrałam się do jedzenia.
- Dzisiaj przychodzą do mnie dziewczyny - oznajmiła moja siostrzyczka.
- Ale ja muszę się uczyć - jęknęłam.
- Dobrze - odpowiedziała Britney, mama. Wstałam od stołu i odeszłam. Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam obok łóżka i zaczęłam myśleć o moim życiu. Było straszne. Nikogo nie obchodziłam, byłam nikim. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wzięłam głęboki oddech. Zabrałam się za naukę póki jeszcze nikogo nie było. Minęła godzina i w domu rozległy się krzyki i pogaduszki na cały głos. Zacznie się, pomyślałam i próbowałam się skupić na nauce.
- (t.i)! - usłyszałam ją. Wstałam i ruszyłam w stronę jej pokoju.
- Tak? - popatrzyłam na nią.
- Przynieś nam coś do picia.
- Strasznie chce nam się pić - powiedziała jedna z jej koleżanek.
- Jasne - wybąkałam i poszłam po napoje. Po chwili wróciłam z nimi.
- Dobra idź już - wygoniła mnie. Wyszłam i poszłam się uczyć. Było gorzej niż wczoraj. Wołała mnie co pół godziny. Po chyba piątym razie kiedy byłam przy drzwiach zatrzymałam się, bo słyszałam rozmowę.
- Britney, daj jej spokój - powiedział jakiś chłopak. Nie wiedziałam, że jest tam ktoś płci przeciwnej.
- Nie ma nic innego do roboty! - odpowiedziała mu.
- Ona musi się uczyć.
- Po co? I tak każdy ma to gdzieś.
- Może jej na tym zależy?
- Wątpię. Gdyby tak było to by tu nie przychodziła - prychnęła.
- Ale ty jej karzesz. Ona nie ma wyboru.
- Trudno. (t.i)! - weszłam do pokoju. Szukałam wzrokiem chłopaka, który chciał mnie uwolnić od rozkazów. Siedział, opierając się o jej łóżko. Uśmiechnął się do mnie, speszyło mnie to.
- Co chciałaś? - spytałam Britney. Zaczęła wymieniać rzeczy, które miałam dla niej zrobić. Zerknęłam jeszcze raz na niego. Obserwował mnie. Odwróciłam szybko wzrok. Dziewczyna skończyła swoje gadanie.
- Już się robi - mruknęłam i zrobiłam krok do przodu.
- Czekaj - zatrzymała mnie.
- Tak?
- Przeszkadza ci to, że cały czas cię po coś wysyłam? - spiorunowała mnie wzrokiem.
- Nie - uśmiechnęłam się. - Dla mojej kochanej siostrzyczki zrobię wszystko - powiedziałam sarkastycznie.
- No widzisz, Lou? - zwróciła się do chłopaka.
- Tak - szepnął zamyślony.
- Idź już - wypchnęła mnie za drzwi. Poszłam szukać rzeczy, które księżniczka chciała dostać. Kiedy skończyłam poszukiwania, zaniosłam je Britney. Wróciłam do nauki. Po chwili jednak zgłodniałam. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Po drodze wpadłam na Lou.
- Przepraszam - szepnęłam i go wyminęłam.
- Poczekaj - złapał mnie za nadgarstek.
- Tak? - odwróciłam się do niego.
- Dlaczego się jej nie sprzeciwisz? - spytał.
- Czemu niby mam to robić? Nie przeszkadza mi to - wymusiłam uśmiech.
- Wiem, że kłamiesz. Uwierz mi... słabo ci to wychodzi.
- Dzięki - westchnęłam. - Ona jest ulubieńcem rodziców. Jeżeli tylko powiem jej "nie" od razu jest afera i ja dostaje szlaban.
- To nie sprawiedliwe! - podniósł głos. Wzruszyłam ramionami. - Musisz jej pokazać, że nie może tobą pomiatać.
- Jak już wspomniałam... Grozi mi to szlabanem. Co i tak nic nie zmienia - ostatnie zdanie wyszeptałam najciszej jak mogłam. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Louis się zaśmiał, a ja zarumieniłam.
- Idź coś zjeść.
- Właśnie miałam to robić, tylko mnie zatrzymałeś.
- Przepraszam - uśmiechnął się. - Wynagrodzę ci to.
- Niby jak?
- Gdzie masz kuchnie?
Doszliśmy do pomieszczenia. Chłopak zrobił mi pyszną przekąskę.
- Smakowało? - kiwnęłam twierdząco głową.
- Dzięki.
Wstałam od stołu. Miałam zamiar iść do pokoju, ale Lou zatarasował mi drogę.
- Tak bez pożegnania? - zrobił smutną minę. Prychnęłam. Bardzo go polubiłam, ale przyjaźnił się z moją siostrą, więc nie dawałam tego po sobie poznać. Nie była by z tego zadowolona, ale on nie odpuszczał. Nie miałam pojęcia dlaczego mnie tak zatrzymuje. Próbowałam go wyminąć, ale złapał mnie za ręce. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle on złożył na moich ustach pocałunek. Odwzajemniłam go. Po chwili odsunął się ode mnie, nadal patrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnął się szeroko i mnie przytulił. Oparłam głowę na jego torsie.
- Imponujesz mi, wiesz? - szepnął.
- Teraz tak.
- LOU?! - oderwaliśmy się od siebie. W drzwiach stała Britney. Podeszła do nas. Odepchnęła mnie i stanęła przed Louis'em. - Co to było?! - wrzasnęła.
- Nic takiego - powiedział spokojnie.
- Nic takiego?! Nic takiego?! Całowaliście się!
- No tak.
- Nie wierze... Przecież... - nie wiedziała co powiedzieć. - Mówiłeś dziewczynom, że mnie kochasz!
- Nie prawda. Pewnie znowu chciały cię nabrać.
- Jak to znowu?
- Znajdź sobie prawdziwe przyjaciółki - poklepał ją po ramieniu. Z jej oka wypłynęła łza.
- Przynieś mi chusteczkę - zwróciła się do mnie.
- Sama sobie ją przynieś - odpowiedział za mnie Lou. - Przestań jej rozkazywać! Ona nie jest twoją służącą, księżniczko. Sama możesz robić wszystkie rzeczy. Nikt nie ma zamiaru ci usługiwać. I wiesz co? Każdy ma cię już dość. Dorosła byś! Zachowujesz się jakbyś miała 4 lata. Jesteś rozkapryszonym dzieckiem! - Britney się rozpłakała. Zrobiło mi się jej szkoda. Lou przesadził. Wprawdzie podzielałam jego zdanie, ale nie byłam w stanie jej tego powiedzieć, a on mógł zrobić to łagodniej. - Nie dziw się, że nie masz przyjaciół! Z takim charakterem nikogo nie znajdziesz!
- Louis, przestań - szepnęłam.
- Ale przecież...
- Idź stąd.
- Ja...
- Idź - wypchnęłam go i wróciłam do Britney. Przytuliłam ją i dałam jej chusteczkę.
- To prawda? - wyszeptała. - Na prawdę taka jestem?
- Tak, ale to nic...
- Pomóż mi się zmienić - przytuliła mnie. Westchnęłam.
- Dobrze... Idź już spać - kiwnęła twierdząco głową.
- Przepraszam cię - uśmiechnęłam się do niej. Powędrowałam do jej pokoju i wyprosiłam wszystkie jej koleżanki. Został tylko Lou. Poprosiłam go żeby poszedł do mojego pokoju. Britney poszła do swojego pokoju, a ja do Louis'a.
- Przesadziłeś - szepnęłam zamykając drzwi.
- To nic. Nie powinieneś jej tego tak przekazać. Mogłeś to zrobić delikatniej.
Usiadłam obok niego na łóżku.
- Ona cię kocha...
- Co takiego?
- To co powiedziałam. Kocha cię - westchnęłam.
- Nie wierze, ale przecież ona... Nie mówiła mi o tym.
- Też bym ci nie powiedziała - odpadłam na łóżko.
- Kochasz mnie? - położył się obok mnie. Podparł się na ręce żeby mógł na mnie patrzeć. Zakryłam twarz dłońmi.
- Może - szepnęłam. - W każdym razie nie zrobię jej tego.
- Znam kogoś, w kim zakocha się od razu - zdjęłam ręce i popatrzyłam na niego. Uśmiechał się szeroko. - Zaufaj mi - szepnął mi na ucho i pocałował w policzek.
- Dobrze - ziewnęłam. Zachichotał.
- Idź spać - kiwnęłam twierdząco głową i przesunęłam się wyżej. - Dobranoc - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- Wszystko będzie dobrze - szepnęłam do siebie.
***
Siedziałam w szkole i rozmawiałam ze znajomymi, których jakimś cudem miałam. Powinnam iść do domu, ale miło nam się rozmawiało.
- Dzień dobry - ktoś szepnął do mojego ucha. Odwróciłam głowę i ujrzałam Louis'a. Uśmiechnęłam się do niego. - Idziemy.
- Gdzie? - spytałam zdziwiona.
- Do domu. Musisz się uczyć.
- Akurat jutro jest sobota - zaśmiałam się.
- Ale musisz się uczyć! - zaprotestował.
- Dobra. To pa - pożegnałam się z dziewczynami i poszłam z Louis'em. Chłopak objął mnie w talii. Przed szkołą stał wysoki chłopak z lokami. Uśmiechnął się do nas. Był bardzo pociągający.
- To jest Harry - powiedział Lou.
- Cześć - zwrócił się do mnie. Miał lekką chrypę. Szeroko się uśmiechnął.
- Hej - odpowiedziałam. Wsiedliśmy do jakiegoś samochodu. Za kierownicą siadł Louis. Pojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy całą trójką do środka. Lou chwycił mnie za rękę, jakby chciał pokazać, że jestem tylko jego. Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy razem.
- Dzień dobry - powiedzieli chłopaki jak zobaczyli moich rodziców.
- Masz chłopaka? - spytali zdziwieni. Kiwnęłam twierdząco głową. Wzruszyli ramionami. Zrobiło mi się przykro. Pewnie jakbym była Britney to by się przejęli. Lou mnie przytulił. Widocznie zauważył, że jestem smutna. Poszliśmy szukać mojej siostry. Louis przedstawił jej Harry'ego. Nie była szczęśliwa kiedy zobaczyła mnie i Lou razem. Niestety nie mogłam nic na to poradzić. Tak po prostu wyszło. Miałam nadzieję, że plan z Harry'm wypali.
Szykowałam się z Britney na podwójną randkę. Ja i Louis, ona i Harry. Na szczęście wszystko się udało, ale
ja i tak jestem w jej cieniu. Tak zostanie pewnie już na zawsze. Dobrze, że mam Lou. Gdyby nie on, sięgnęłabym dna. Dobrze, że wszystko skończyło się w miarę dobrze i obydwie jesteśmy szczęśliwe.
Ze względu na to, że długo niczego nie było, napisałam taki trochę dłuższy :) mam nadzieję, że się podoba ^^ Czekam na komentarze ;* / Harriet xx