15 września 2013

65.

Część 7:

Zasnęłam około 3 nad ranem. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Podniosłam rękę i z zamkniętymi oczami szukałam komórki. Znalazłam ją i sprawdziłam o co chodzi.
Przyjdź do nas. Mamy sprawę. Louis :)
Mruknęłam i odłożyłam telefon. Przypomniałam sobie jaki dziś dzień - moje urodziny. Ziewnęłam i wyszłam z łózka. Poszłam do kuchni gdzie na stole zastałam przepyszne śniadanie, naleśniki z dżemem.
- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam i aż podskoczyłam. Za mną stali moi rodzice. Wymusiłam uśmiech.
- Zdrowia! Szczęścia! Przystojnego chłopaka! - krzyczał tata, przekrzywiłam usta.
- Nie chcę chłopaka.
- I marzeń spełnienia - dokończyła mama.
- Dzięki - mruknęłam. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- A tu prezent - podała mi paczuszkę. Uśmiechnęłam się.
- Ale przyjęcia nie chcę - powiedziałam.
- Jasne. Otwieraj - skakała z radości. Zrobiłam to co mówiła. W środku znajdował się złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serca.
- Jest... Śliczny - szepnęłam. Był na prawdę cudowny. Podziękowałam mamie. Od taty dostałam złotą bransoletkę. Mama opowiedziała mi historię tych rzeczy. Podobno naszyjnik był przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie, zawsze na 18 urodziny. Bransoletka miała taką samą historię. Tyle, że tata ją dostał ze względu na to iż był jedynakiem. Podziękowałam im jeszcze raz i wróciłam do pokoju się przebrać. Bałam się spotkania z chłopakami, ale musiałam tam iść. Zerknęłam przez okno. Było zimno, pochmurno i padał deszcz. Skończyło się to dobre. Ubrałam się w to. Zamierzałam wybrać się do nich dopiero po południu. Siadłam na łóżku i sprawdziłam wszystkie konta. Potem ogarnęłam swój pokój. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Błagałam żeby to nie był żaden z nich. 
- Jenny! Masz gości! - zawołała moja mama. Westchnęłam i poszłam do salonu. Zastałam tam moją rodzinę z prezentami. Odetchnęłam z ulgą, ale nie cieszyłam się z wizyty. Wszyscy krzyknęli "wszystkiego najlepszego". Podeszli do mnie i dali mi prezenty. Podziękowałam i odniosłam podarunki do pokoju, potem wróciłam. Rozmawialiśmy, byłam kilka razy pytana czy mam już chłopaka itp. Nie cierpiałam tego. Nie lubię jak ktoś włazi w moje życie. Umiem sama zdecydować kiedy będę gotowa na chłopaka. 
Zjedliśmy razem obiad. Podziękowałam jeszcze raz zanim wyszli i wróciłam do pokoju. Zaczęłam rozpakowywać prezenty. 
Prezenty Jenny :) 
Uśmiechnęłam się i poodkładałam je na miejsce. 
- Czas wybrać się do chłopaków - mruknęłam. Założyłam naszyjnik, bransoletkę, zegarek i pasek. Westchnęłam i wyszłam z domu. Przeszłam już kawałek i nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie mam iść. Zadzwoniłam na numer z którego dostałam SMS-a. Odebrał Louis. Podał mi adres domu, do którego miałam się udać. Zmierzyłam w tamtą stronę. Oglądnęłam dom. Był ogromny i cudowny. Podziwiałam go przez chwilę dopiero potem zapukałam do drzwi. Otworzył mi zdenerwowany Niall. 
- Wejdź - odpowiedział szeptem. W środku było jeszcze ładniej niż na zewnątrz. Ruszyłam za blondynem. - Przyszła - usiadł obok chłopaków. Stanęłam jak wryta. Harry bawił się nerwowo koszulką, Louis błądził wzrokiem po pomieszczeniu, Zayn patrzył w podłogę, Liam coś powtarzał pod nosem, a Niall siedział i mnie obserwował. Jeden z nich chrząknął, ale nie potrafiłam powiedzieć kto. Wszyscy popatrzyli na mnie. Poczułam się trochę skrępowana. Potem wymienili się spojrzeniami i wstali. Podeszli do mnie. 
- Musisz o czymś wiedzieć - szepnął Mulat. 
- Zrozumieliśmy, że... - przerwał blondyn. 
- Tak... tak na... na prawdę - próbował powiedzieć coś Harry. 
- Każdy z nas cię kocha - dokończył za niego Liam. 
- Wybieraj, którego kochasz najbardziej - rzucił prosto z mostu Louis. 
- Że, że co?! Słucham?! - krzyknęłam. Byli zdezorientowani, a mi przypomniał się mój sen. Zaśmiałam się nerwowo. - To żart, prawda? - zdziwili się jeszcze bardziej. - Prawda? 
- Jasne, że nie! - odpowiedział mi Lou. Zamarłam. 
- A-ale... Nie wybiorę. Nie jesteście rzeczami - wzruszyli ramionami. Mulat chciał coś powiedzieć, ale weszłam mu w słowo. - Ja nie chcę wybierać - przelustrowałam ich wzrokiem. - Cześć - udałam się w stronę wyjścia. Nie zatrzymywali mnie. Wróciłam zdenerwowana do domu. Powędrowałam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili do mnie dotarło, że jestem pełnoletnia. 19 lat oznacza dla mnie pełnoletniość. Usłyszałam dzwonek. Moja mama poprosiła żebym otworzyła. Zrobiłam to. Ujrzałam znowu ich. Wprosili się do mnie i błagali o decyzję, ale ja nie potrafiłam. Prosiłam ich żeby dali mi spokój, ale na marne. Pobiegłam do pokoju zostawiając ich z tyłu. Jednak po chwili znaleźli się przy mnie. Ponowili błagania. 
- NIE! - krzyknęłam. Wyszłam na spacer. Zastanawiałam się co tak na prawdę mnie zdenerwowało. Prawdopodobnie to, że mogła się powtórzyć scena ze snu. Szłam przed siebie. Mój sen stawał się coraz bardziej realistyczny. Przed sobą ujrzałam Chris'a i Becky, oczywiście całujących się. Podeszłam do nich. 
- Zostawisz mnie? - szepnęłam do niego. Odsunął się od niej i popatrzył na mnie. 
- Nigdy - powiedział nieco zdziwiony. - Skąd ten pomysł? 
- Kochasz ją. Ona jest najważniejsza - zamilkłam. 
- Tak, ale...
- Nie masz dla mnie czasu. Nie widzisz, że nasza przyjaźń się rozpadła? - spytałam ze łzami w oczach. - Zostawiłeś mnie dla tego nic nie wartego babska! 
- Przepraszam - opuścił głowę. Coś do mnie dotarło. Mianowicie, to że nie jestem tutaj mile widziana. 
- Wyjeżdżam - głośno pomyślałam. 
- CO?! - krzyknął Chris. 
- Tak. To najlepsze wyjście. Zostawię was samych. Ułożycie sobie życie z kim innym. Nie zawszę muszę być najważniejsza. 
- Nie rób tego - przytulił mnie. Odepchnęłam go lekko. 
- Żegnaj - szepnęłam i pobiegłam do domu. Zastałam tam chłopaków. Nie wiarygodne, że cały czas czekają na moją decyzję. Poszłam do mojego pokoju. Spakowałam wszystkie moje najważniejsze i ulubione rzeczy. Wróciłam do rodziców. 
- Jestem już dorosła - zaczęłam. - Wyprowadzam się. Wyjeżdżam. 
- Tak szybko? - zdziwiła się moja mama. 
- Tak. Znajdę pracę, męża, dom. Będę was odwiedzać. Obiecuję. 
- Dasz radę? - kiwnęłam twierdząco głową. 
- Po prostu mam już dość. Przepraszam - przytulili mnie. 
- Uważaj na siebie.
Poszłam do chłopaków i powiedziałam im to samo co Chris'owi. 
- Tak będzie lepiej. Cześć - szepnęłam i wyszłam z domu. Miałam wrażenie, że pobiegną za mną, ale tak nie było. Stali i patrzyli na mnie. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Wyjechałam do Francji. Po drodze szukałam jakiegoś mieszkania. Miałam trochę swoich oszczędności, więc nie było problemu. Podczas lotu uświadomiłam sobie, że kochałam, a tak na prawdę kocham mojego przyjaciela. Był dla mnie kimś więcej. To zabolało kiedy zaczął mnie zaniedbywać. Starałam się jednak o tym nie myśleć. 
Jestem we Francji już miesiąc. Nadal utrzymuję kontakt z moimi przyjaciółmi i rodziną. Za nie długo mam zamiar ich odwiedzić i przedstawić im mojego chłopaka - Josh'a. Podobno Zayn, Louis i Liam znaleźli sobie dziewczyny i już tak za mną nie szaleją. Ulżyło mi kiedy dowiedziałam się o tym. Nareszcie wszyscy możemy prowadzić szczęśliwe życie. Tyle, że osobno. Zapomniałabym! Chris zerwał z Becky i próbuje zdobyć mnie. Przykro mi, ale jestem zajęta. Pewne rzeczy dotarły do niego za późno. Jednak ja nie żałuję żadnego mojego czynu. Jestem z siebie DUMNA. 


Panie i Panowie! To już koniec :) szczerze... Co sądzicie o całym tym opowiadaniu? Mam nadzieję, że zobaczę dużo komentarzy :) / Harriet xx 

9 września 2013

64.

CZĘŚĆ 6:

- Przykro mi - usiadł koło mnie Harry. - Będzie dobrze, zobaczysz - przytulił mnie. Impreza trwała w najlepsze, a on siedział tutaj ze mną. Byłam mu za to wdzięczna. W sumie nie tylko za to, ale za wszystko co dziś zrobił. U Malik'a pod domem mógł mnie po prostu odepchnąć, ale nie zrobił tego. Przytulił mnie do siebie i nie pytając o co chodzi zabrał mnie do siebie.
- Nie przeszkadza ci ta muzyka? - spytał.
- Nie, nie - skłamałam. Jednak on chyba mi nie uwierzył.
- Poczekaj chwilkę - mruknął i wyszedł z pomieszczenia. Wrócił po około pół godziny. W domu było zupełnie cicho.
- Tak lepiej? - kiwnęłam twierdząco głową. Wyciągnęłam w jego stronę ręce chcąc żeby mnie przytulił. Usiadł koło mnie i delikatnie mnie uścisnął.
- Dziękuję - szepnęłam i wtuliłam się w niego. Słyszałam jak westchnął. - Wszystko okej?
- Miałem cię nienawidzić...
- A tym czasem?
- Lubię cię - wyszeptał nie pewnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Bardzo się cieszę - pocałowałam go w policzek. Zaproponował mi żebym została na noc, ale nie chciałam pytać się mamy. Nie wiedziała kim jest Harry. Nie zgodziłaby się. Szczególnie dlatego, że przyniosłam o nim do domu złą opinię. No trudno. Loczek odprowadził mnie do domu. Weszłam do środka. Oczywiście zapomniałam o tym, że płakałam i jestem cała rozmazana. Mama zasypała mnie pytaniami. Po prostu powiedziałam jej, że nie chcę o tym rozmawiać. Przeprosiłam i poszłam do pokoju. Usiadłam na swoim łóżku. Po chwili dostałam sms-a. 
Jesteś cudowna. 
Po chwili dostałam następnego.
Przepraszam. Jestem tchórzem. Nie potrafiłem Ci tego powiedzieć prosto w oczy. Przepraszam. 
Westchnęłam. 
- No nie - mruknęłam. Położyłam się, ale po chwili wstałam i poszłam się umyć. Czysta i przebrana w piżamę położyłam się. 
Dobranoc, piękna xx
Dostałam kolejnego sms-a od Harry'ego. Westchnęłam i odłożyłam komórkę. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 

*SEN JENNY*

Obudziłam się cała zapłakana. Było już jasno. Przetarłam oczy i poprawiłam swoją poduszkę. Patrzyłam w sufit. Nie wiem co bym zrobiła gdyby tak było na prawdę. Nie mogę mieć ich wszystkich pięciu, a Chris?Chris o mnie zapomni... Będzie wolał tą swoją laskę niż mnie. Zapomni. Ponownie się rozpłakałam. 
- Kochanie, śniadanie na stole! - usłyszałam moją mamę. 
- NIEEEE! - jęknęłam i zakryłam głowę. Zamierzałam dziś nie wychodzić z łóżka. 
- Jenny - szepnęła moja matka. 
- NIE! Zostaję w łóżku - krzyknęłam. Słyszałam jak westchnęła. Odkryła mnie. 
- Co się dzieje? 
- Nic - mruknęłam. Przekrzywiła głowę. - Miałam zły sen. To wszystko.
- Jasne - prychnęła. - Przynieść ci tu śniadanie - kiwnęłam głową, a ona zniknęła za drzwiami. Po 10 minutach wróciła z tacką na której było kakao i kanapki z serem białym. Podziękowałam jej grzecznie. Podała mi jedzenie i wyszła. Ja pomału zjadłam moje śniadanie. Wzięłam telefon i go wyłączyłam. Odetchnęłam z ulgą.
- W końcu dzień dla siebie - mruknęłam. Odłożyłam tackę i wtuliłam się w poduszkę. Przymknęłam powieki. W sekundzie zasnęłam. Tym razem śniło mi się coś bardziej przyjemnego, Chris zrywający ze swoją dziewczyną. Niby to nic miłego, ale wiedziałam, że poświęcałby wtedy więcej czasu mnie. Obudziło mnie szturchanie. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam mamę.
- Do ciebie - pokazała telefon.
- Kto? - szepnęłam.
- Zayn - zakryłam głowę poduszką. - Chyba nie chce rozmawiać - powiedziała. - Do widzenia - usłyszałam jak wychodzi. Zdjęłam poduszkę i westchnęłam. Sprawdziłam godzinę. Zbliżała się piąta. Zaraz będzie obiad, pomyślałam. I faktycznie. Nie długo po tym zostałam zawołana na jedzenie. Wyszłam leniwie z łóżka i narzuciłam na siebie bluzę. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Mama położyła przede mną talerz z posiłkiem.
- Ubierz się dziecko - mruknęła. Pokiwałam przecząco głową.
- Dzisiaj nie robię nic. Dzisiaj chcę być sama - przewróciła oczami i usiadła na przeciwko. Zjadłam pierwsza, odeszłam od stołu i wróciłam do łóżka. Zamknęłam oczy i zamierzałam ponownie zasnąć. Już mi się coś śniło kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wystraszył mnie. Kiedy mój oddech wrócił do normy ponownie przymknęłam powieki. Jednak tym razem ktoś pukał do moich drzwi.
- Czy tak trudno prosić o dzień samotności?! - wrzasnęłam.
- Przepraszam - usłyszałam znajomy mi męski głos. Podniosłam się. Zobaczyłam Harry'ego. - Martwiłem się.
- Sorry - szepnęłam. Zaczęłam szukać gumy, bałam się, że zabiję go moim oddechem. W końcu nie myłam jeszcze zębów. Zrobiłam mu miejsce na łóżku. Usiadł.
- Bałem się, że coś ci się stało.
- Wszystko w porządku. Po prostu chciałam sobie zrobić wolny dzień od wszystkiego.
- Okej - uśmiechnęłam się. - Chcesz żebym sobie poszedł?
- Nie. Jak już jesteś to zostań.
- Dobrze - uśmiechnął się. - Wiesz co? - objął moją twarz dłońmi. Przełknęłam ślinę. - Jesteś śliczna, cudowna - patrzył mi prosto w oczy.
- Nie zakochałeś się we mnie, prawda? - opuściłam głowę.
- A co jeśli tak?
- To popełniasz wielki błąd - podniosłam wzrok. - Prędzej czy później złamałabym ci serce.
- Nie żartuj sobie - prychnął. - Kocham cię - chciał mnie pocałować. Odwróciłam głowę.
- Wiesz co? Jednak powinieneś już pójść.
- Powiedziałem coś źle?
- Nie, tylko... Chcę być sama.
- Dobrze. To... Pa - powiedział i wyszedł. Opadłam na poduszki. Wzięłam głęboki wdech.
- NIE! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Chwilę potem pojawiła się moja mama. Spytała co się dzieje. Nie chciałam z nią o tym rozmawiać. Kiedy usłyszała odpowiedź z moich ust, wyszła. Kilka godzin później poczułam ból głowy. Westchnęłam. Stwierdziłam, że powinnam wyjść na spacer. Chwyciłam ciuchy i ubrałam się w nie. Włosy związałam w koka, umyłam zęby i wyszłam. Uwielbiałam świeże powietrze.
Szłam przed siebie i rozglądałam się dookoła. Oczywiście musiałam w kogoś wejść. Kiedy zobaczyłam kto to był zlustrowałam go wzrokiem i ominęłam go.
- Pogadajmy - powiedział z nadzieją.
- Nie mamy o czym.
- Proszę - oddalałam się od niego. Jednak on podszedł do mnie. Pociągnął mnie i odwrócił do siebie. Tak jak wtedy kiedy mnie pocałował. Z całej siły uderzyłam go w policzek.
- Nie dotykaj mnie - syknęłam.
- Przepraszam. To nie jest tak jak myślisz.
- Sądzę, że to właśnie tak.
- Głupio wyszło... Pogadamy?
- Głupi to jesteś ty - odeszłam zostawiając go samego. Zaczęło padać. Weszłam do przypadkowego baru. Spotkałam w nim Chris'a. Podeszłam do niego i się przywitałam. Zaprosiłam go do domu. Powiedział, że nie może. Umówił się z Becky. Ona najważniejsza... Poczekałam aż przestanie trochę padać i wyszłam. Wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Zerknęłam do kalendarza. Jutro, tj. 25.06, wypadały moje urodziny.
- Super - mruknęłam. Zawsze co roku było tak samo. Dostawałam prezenty od rodziny. Rodzice urządzali mini przyjęcie dla najbliższych. Wątpię by w tym roku było inaczej. Usiadłam na łóżku i próbowałam zasnąć. Niestety nie udawało mi się to. Nie dziwne, przecież przespałam cały dzień. Wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam "buszować" po internecie.

JEJKU! Masakra. 1. Strasznie długo czekałyście. 2. Krótki. 3. Beznadziejny. 4. Filmik nie wyszedł ;c Przepraszam Was bardzo za te rzeczy. Po prostu ZERO weny, do tego brak czasu :/ Jednak liczę na te 6 komentarzy :)) / Harriet xx 

3 września 2013

Szkoła. Przykro mi ;c

Słuchajcie:

  1. Nie będę tak często dodawać części i ogólnie opowiadań, ponieważ nadeszła szkoła. Bardzo Was przepraszam za to, ale po prostu czuję, że będzie dużo nauki. Już mam z resztą zadania pozadawane i za tydzień mam kartkówkę. Nie wiem jak to zrobię. Z resztą chcę się wziąć do nauki. Możliwe, że to jest ostatni post na jakieś... może i dwa tygodnie. Nie wiem. Boję się, że będę mogła dodawać tylko w jakieś wolne dni (nie chodzi mi o weekend). Przepraszam jeszcze raz, 2 gimnazjum to nic miłego :/ Przepraszam, przepraszam, przepraszam. 
  2. Jak u Was po pierwszym dniu w szkole? :P Do których poszłyście klas? :) 
  3. Nie myślcie, że nie będę czytać Waszych komentarzy. Wręcz przeciwnie. Na pewno znajdę czas na sprawdzenie bloga. Może i na napisanie odrobiny kolejnej części, ale w takim tempie pojawiła by się ona dopiero za kilka dni/tygodni. 
  4. Następną część już piszę. Mam trochę, ale bardzo nie dużo. Przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
/ Harriet xx