Niall: Cześć!!
Ty: Hej xx
Niall: Jak tam? :)
Ty: W miarę ok, a u Ciebie?
Niall: Żyję :D
Ty: To dobrze, haha
Niall: Co robisz w te święta?
Ty: Jadę do rodzinki :) a Ty?
Niall: Będę siedział sam :/ nie zdążyłem kupić biletów...
Ty: Gratulacje!! To przyjeżdżaj do mnie :P
Niall: Chciałabyś, nie? :D
Ty: No bardzo :3
Niall: Może kiedyś ;)
Ty: Znając to Twoje kiedyś...
Niall: Nie narzekaj :P
Ty: Dobra...
Niall: Jak będę gdzieś w okolicy to wpadnę, obiecuję!!
Ty: Trzymam Cię za słowo :)
Niall: Haha :)
Ty: Muszę już iść :( Mama woła
Niall: To leć :)
Ty: Papa xx
Niall: Pa, piękna xx
Zamknęłam laptopa. On jest taki cudowny, pomyślałam, szkoda, że mieszka tak daleko. Westchnęłam i poszłam do mamy. Miło mi się zrobiło jak napisał "piękna", to takie słodkie. Uśmiechnęłam się.
- Co ty taka uśmiechnięta? - zaśmiała się mama.
- Aaaa... Takie tam - wystawiłam jej język. - Jak idzie ubieranie choinki?
Spojrzałam na drzewko. Miało zaledwie kilka baniek. Pokiwałam głową.
- Całkiem dobrze.
- Oj mamo...
Chwyciłam za bombki i zaczęłam je zawieszać. Co chwile sprawdzałam jak wygląda całość. Potem łańcuchy, korale, światełka i została jeszcze gwiazda. Trochę czasu zajęło mi żeby ją znaleźć. Na szczęście odnalazła się. Weszłam na krzesło i założyłam ją na sam czubek. Potem poszłam do mamy pomóc w kuchni. Upiekłyśmy dwa placki, a potem starannie posprzątałyśmy cały dom. Kiedy skończyłyśmy, poszłam wziąć prysznic. Jak tylko weszłam do pokoju, szybko włączyłam laptopa i sprawdziłam czy jest Niall. Niestety... Nie było go. Posmutniałam, zgasiłam światło i poszłam spać. Musiałam wyspać się przed świętami.
Niall - mój przyjaciel. Poznałam go przez internet, na jakimś portalu ok. 2 lata temu. Jesteśmy ze sobą dość blisko. Tylko on potrafi sprawić, że się uśmiecham. Zawsze mi pomaga. Dałabym wszystko żeby spotkać się z nim tylko na chwilę. Niestety mieszka jakieś 1000 km ode mnie, więc nie ma takiej możliwości. Chciałabym mieć go zawsze przy sobie. Przytulać się do niego, wygłupiać się z nim, spędzać z nim miłe chwile. Jest dla mnie najważniejszy i wiem, że ja dla niego też mam jakieś znaczenie, może i niewielkie, ale mam. Gdyby nie ta odległość, wydaje mi się, że zakochałabym się w nim do szaleństwa. Mimo to i tak znaczy dla mnie więcej niż powinien.
Wstałam rano. Zjadłam szybko śniadanie, a potem umyłam włosy. Nałożyłam na głowę ręcznik i poszłam umyć twarz. Potem pomalowałam się dość mocno. Przygotowałam ciuchy i poszłam je wyprasować. Ubrałam dresy i koszulkę na szelkach. Weszłam do łazienki i zaczęłam kręcić włosy. Kiedy już skończyłam pobiegłam ubrać czarne legginsy i koszulę moro. Byłam gotowa. Usiadłam na narożniku i wzięłam telefon, po czym sprawdziłam czy jest Niall. Niestety znów go nie było. Dostałam tylko wiadomość: Wesołych świąt piękna xx. Poprawiło mi to odrobinę humor.
Czas do wigilii minął szybko. Narzuciłam na siebie kurtkę, ubrałam buty, czapkę i szalik. Wyszliśmy z tatą i mamą z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do babci na posiłek. Tam zastaliśmy ciocię, wujka, moich kuzynów i oczywiście dziadków. Przeczytaliśmy fragment z Pisma Świętego, połamaliśmy się opłatkami i zaczęliśmy jeść. Na szczęście nie objadłam się. Po jedzeniu babcia położyła przepyszne placki. Spróbowałam każdego po małym kawałku. Potem moi starsi kuzyni zaczęli mnie zaczepiać. Jak to było w zwyczaju wygłupialiśmy się itp. Około północy wróciliśmy do domu. Następnego dnia świąt nigdzie nie jechaliśmy. Zjedliśmy obiad, rozmawialiśmy, po prosto spędzaliśmy miło razem czas, Co chwila sprawdzałam czy jest Niall i jakoś nigdy go nie było. Tęskniłam za nim, ale trudno. Starałam się ukryć to, jak bardzo mi przykro. Oglądaliśmy razem jakiś film i nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Mama wstała i podeszła do drzwi, po czym je otworzyła.
- (t.i)!!! To do ciebie! - krzyknęła mama.
Poderwałam się i poszłam do niej. Kiedy byłam już w wejściu zatrzymałam się. Moje oczy ujrzały niesamowicie przystojnego blondyna. Miał uniesione włosy, cudowny uśmiech. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Spojrzałam na moją mamę. Poruszyła ona zabawnie brwiami, co oznaczało, że chłopak przypadł jej do gustu. Odeszła. Blondyn właśnie odwieszał kurtkę. Potem dopiero mnie zauważył.
- Cześć piękna - uśmiechnął się do mnie i opuścił głowę. Wyglądał na zawstydzonego. Spojrzał na mnie nieśmiało.
Nie mogłam uwierzyć. W moim domu stał Niall. Taki żywy, taki cudowny, taki, którego mogłam przytulić.
- Hej - wyszeptałam.
Nie wiedziałam co mam robić. Czy rzucić mu się na szyję czy zaprosić go do pokoju czy co...
- Co ty tu robisz? - wydusiłam.
- Jak na razie stoję i patrzę na piękną dziewczynę, która uroczo się rumieni - uśmiechnął się szeroko.
Schyliłam głowę. Strasznie było mi głupio. Nie cierpiałam kiedy się rumieniłam.
- Nie wstydź się.
Podszedł do mnie i założył mi włosy za ucho. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Miałam wrażenie, że zaraz mnie pocałuje, ale chciałam tego uniknąć.
- Chodźmy do mojego pokoju - powiedziałam szybko.
- Dobrze - uśmiechnął się, ciągle wpatrując się we mnie. Peszyło mnie to.
Poszliśmy. Niall usiadł na łóżku, a ja stanęłam przy biurku.
- Dlaczego przyjechałeś? - spytałam niepewnie.
- Po pierwsze chciałem w końcu cię spotkać. Po drugie chciałem zrobić ci miły prezent. Po trzecie nie miałem planów na święta, więc wpadłem.
- Na ile?
- A ile chcesz żebym został?
Zdziwiło mnie to pytanie, ale nie wahałam się z odpowiedzią.
- Na zawsze - uśmiechnęłam się.
Zaśmiał się. Zrobiło mi się odrobinę głupio. Podszedł do mnie.
- Jak znajdziesz mi jakieś mieszkanie to z miłą chęcią zostanę.
- Od jutra zaczynam poszukiwania.
Patrzył przez chwilę na mnie w milczeniu.
- Chodź tu do mnie.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Szybko zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy i cieszyłam się chwilą. Nie chciałam go puszczać. To było takie przyjemne. Nareszcie wylądowałam w jego ramionach. Nie mogłam być bardziej szczęśliwa.
- W planach mam zostać tydzień, dla ciebie, a potem się ulotnie - szepnął mi do ucha. - Chyba, że faktycznie znajdziesz mi jakieś mieszkanie. Z miłą chęcią przeniosę się gdzieś bliżej ciebie.
Uśmiechnęłam się.
- Jesteś cudowny - powiedziałam.
- Dobra... - puścił mnie i odsunął się ode mnie. - Starczy tego przytulania.
Obydwoje usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy poznając się całkiem od nowa. Był taki sam jak zawsze. Miły, szczery, opiekuńczy.
Nagle zakręciło mi się w głowie i zaczęłam szybko oddychać.
- Wszystko w porządku? - spytał szybko.
- Tak, tylko zakręciło mi się w głowie. Nic mi nie jest.
- Czy ja wiem? Jesteś strasznie blada.
- Zaraz przejdzie...
- Połóż się.
- Na prawdę nic mi nie jest...
- Kładź się.
Zrobiłam to, co mówił. Patrzył na mnie odrobinę przerażonym i troskliwym wzrokiem. Złapałam go za dłoń. On nie spuszczał mnie z oczu. Podparłam się na prawej ręce i usiadłam. Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję - mruknęłam. - To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek miałam.
Uśmiechnął się. Przybliżył się do mnie i naparł na moje ciało tak, że znów leżałam. Dałabym sobie rękę uciąć, że chce mnie pocałować. Był bardzo blisko mnie. Nagle zaśmiał się.
- Leż - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- To nie jest miłe... Żartujesz sobie ze mnie.
- Przepraszam. Czego oczekiwałaś?
Zdenerwowałam się na niego. Prowokował mnie żeby potem się ze mnie pośmiać. Byłam bardzo zirytowana. Nagle cała wstydliwość mi przeszła, stałam się pewna siebie jak nigdy.
- No słucham... Czego oczekiwałaś? - powtórzył.
- O tego...
Pocałowałam go. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił pocałunek. Odsunął się trochę ode mnie.
- Fajnie - mruknął.
Znów złączył nasze usta. Jedną dłoń położył na mojej szyję, a drugą na tylną część uda. Zaczął całować mnie coraz bardziej namiętnie. Nie czułam nic bardziej przyjemnego. Tak strasznie o tym marzyłam.
Odsunął się ode mnie.
- Tego oczekiwałaś? - spytał z uśmiechem.
- Nie - zdziwił się. - O tym marzyłam - przygryzłam wargę.
Zaśmiał się.
- Podobało się?
Kiwnęłam twierdząco głową.
Podniósł się i westchnął.
- Nie powinienem... Poniosło mnie...
Usiadłam za nim i oparłam swoją głowę o jego ramię.
- Nic się przecież nie stało.
- Ty nie rozumiesz? My się praktycznie nie znamy...
- Znamy się.
- Nie udawaj głupiej, błagam.
Odsunęłam się od niego.
- Czyli to wszystko nie miało żadnego znaczenia? - spytałam zdenerwowana sytuacją.
- Raczej nie...
- Chyba żartujesz - prawie krzyknęłam. - Odkąd cię znam, marzyłam o tym, żeby cię spotkać. Trochę później się do ciebie zbliżyłam. Wiesz ile to dla mnie znaczyło?!
- Przykro mi. Mogłaś nie robić sobie nadziei.
- Ty tak na poważnie?
- Mogłem nie przyjeżdżać. Przecież było do przewidzenia, że to się tak skończy.
- Nagle stałam się nie ważna? - wyszeptałam. - Nie obchodzę cię? Nie liczy się to co czuję? To że cię kocham?
Spojrzał na mnie widocznie zdziwiony, a ja zastanowiłam się co właśnie powiedziałam. Wyznałam mu miłość... Tak po prostu i do tego szczerze.
- Jesteś dla mnie ważna, ale nie możemy być razem. Mieszkamy za daleko od siebie.
- Ale mówiłeś...
- Wiem co mówiłem. Ale to jest głupie! Jesteś w stanie znaleźć jakieś tanie mieszkanie w tydzień?!
- Zamieszkaj ze mną...
- Czy ty się w ogóle słyszysz?!
- Tak. Moi rodzice chcą wynająć piętro.
- To głupie...
- Skoro tak uważasz... To... - Spojrzał na mnie niepewnie. - Wyjdź - szepnęłam.
- Nie chcesz tego.
- Jasne, że nie! Ale po co masz tu siedzieć, skoro uważasz, że nic nie ma sensu. W takim razie nasza znajomość też nie ma sensu! Pomyślałbyś trochę!
Wstałam i wyszłam z pokoju ze łzami w oczach. Wpadłam do łazienki, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Po chwili przyszedł do mnie Niall. Nie spojrzałam nawet na niego. Czułam się rozsypana. Chłopak, na którego czekałam całe 2 lata, nagle mnie odrzuca. Skreśla mnie. Byłam zwykłym śmieciem, nic nie wartym.
- (t.i)...
Nie odezwałam się. Ignorowałam go. W dalszym ciągu płakałam.
- Mała no...
Złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie, proszę. Błagam.
Zrobiłam to. Zatonęłam w jego oczach.
- Przepraszam cię. Nie powinienem. Mam wrażenie, że cię zniszczyłem.
- Masz rację - burknęłam.
- Przepraszam. Nie panuję nad tym co mówię. Nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie strasznie ważna. Nie wiedziałem, że twoi rodzice mają piętro do dyspozycji, że to w ogóle możliwe. Chcę żebyś była szczęśliwa, najlepiej ze mną, ale mam złe przeczucia.
Otarł moje łzy.
- Wybacz mi błagam.
- To się już nie powtórzy?
- Nie, obiecuję.
Przytuliłam się do niego. O niczym innym nie marzyłam. Potem pomógł mi wstać. Zmyłam ślady rozmazanego tuszu. Niall podszedł do mnie i objął mnie. Obrócił mnie w swoją stronę. Potem popchnął delikatnie w stronę pralki. Zastanawiało mnie co chciał zrobić. Nagle podniósł mnie i posadził na niej. Już wiedziałam co się szykuje. Kiwnęłam przecząco głową.
Zeszłam z pralki i zaciągnęłam go do sypialni. Nie musiałam długo czekać. Wystarczyło, że zamknęłam drzwi. Nie spodziewałam się tego po nim. Przysunął się do mnie i zaczął namiętnie całować. Nasze dłonie wędrowały po naszych ciałach. Ja trzymałam obydwie przy jego głowie, a on jedną dotykał moich pośladków, a drugą wędrował po moich plecach. To było cudowne. Nie znałam takiego Niall'a, ale zdecydowanie mi się podobał.
Chłopak nocował u mnie. Noc spędziliśmy bardzo przyjemnie, chyba chciał wynagrodzić mi to, jak mnie zranił. Następnego dnia rozmawiał z moimi rodzicami o wynajęciu piętra. Ostatecznie się zgodzili, bo cena jaką zaoferował nie była mała, a oni nie mogli odmówić. Czułam, że nareszcie będę szczęśliwa, bo w końcu będę mieć przy sobie tak ważną dla mnie osobę.
Tak dawno nic nie pisałam... Przepraszam. Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodobało i jeszcze ktoś się tym blogiem zainteresuje :) święta już się kończą więc życzę szczęśliwego nowego roku :** / Gabiii
- (t.i)!!! To do ciebie! - krzyknęła mama.
Poderwałam się i poszłam do niej. Kiedy byłam już w wejściu zatrzymałam się. Moje oczy ujrzały niesamowicie przystojnego blondyna. Miał uniesione włosy, cudowny uśmiech. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Spojrzałam na moją mamę. Poruszyła ona zabawnie brwiami, co oznaczało, że chłopak przypadł jej do gustu. Odeszła. Blondyn właśnie odwieszał kurtkę. Potem dopiero mnie zauważył.
- Cześć piękna - uśmiechnął się do mnie i opuścił głowę. Wyglądał na zawstydzonego. Spojrzał na mnie nieśmiało.
Nie mogłam uwierzyć. W moim domu stał Niall. Taki żywy, taki cudowny, taki, którego mogłam przytulić.
- Hej - wyszeptałam.
Nie wiedziałam co mam robić. Czy rzucić mu się na szyję czy zaprosić go do pokoju czy co...
- Co ty tu robisz? - wydusiłam.
- Jak na razie stoję i patrzę na piękną dziewczynę, która uroczo się rumieni - uśmiechnął się szeroko.
Schyliłam głowę. Strasznie było mi głupio. Nie cierpiałam kiedy się rumieniłam.
- Nie wstydź się.
Podszedł do mnie i założył mi włosy za ucho. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Miałam wrażenie, że zaraz mnie pocałuje, ale chciałam tego uniknąć.
- Chodźmy do mojego pokoju - powiedziałam szybko.
- Dobrze - uśmiechnął się, ciągle wpatrując się we mnie. Peszyło mnie to.
Poszliśmy. Niall usiadł na łóżku, a ja stanęłam przy biurku.
- Dlaczego przyjechałeś? - spytałam niepewnie.
- Po pierwsze chciałem w końcu cię spotkać. Po drugie chciałem zrobić ci miły prezent. Po trzecie nie miałem planów na święta, więc wpadłem.
- Na ile?
- A ile chcesz żebym został?
Zdziwiło mnie to pytanie, ale nie wahałam się z odpowiedzią.
- Na zawsze - uśmiechnęłam się.
Zaśmiał się. Zrobiło mi się odrobinę głupio. Podszedł do mnie.
- Jak znajdziesz mi jakieś mieszkanie to z miłą chęcią zostanę.
- Od jutra zaczynam poszukiwania.
Patrzył przez chwilę na mnie w milczeniu.
- Chodź tu do mnie.
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Szybko zrobiłam to samo. Zamknęłam oczy i cieszyłam się chwilą. Nie chciałam go puszczać. To było takie przyjemne. Nareszcie wylądowałam w jego ramionach. Nie mogłam być bardziej szczęśliwa.
- W planach mam zostać tydzień, dla ciebie, a potem się ulotnie - szepnął mi do ucha. - Chyba, że faktycznie znajdziesz mi jakieś mieszkanie. Z miłą chęcią przeniosę się gdzieś bliżej ciebie.
Uśmiechnęłam się.
- Jesteś cudowny - powiedziałam.
- Dobra... - puścił mnie i odsunął się ode mnie. - Starczy tego przytulania.
Obydwoje usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy poznając się całkiem od nowa. Był taki sam jak zawsze. Miły, szczery, opiekuńczy.
Nagle zakręciło mi się w głowie i zaczęłam szybko oddychać.
- Wszystko w porządku? - spytał szybko.
- Tak, tylko zakręciło mi się w głowie. Nic mi nie jest.
- Czy ja wiem? Jesteś strasznie blada.
- Zaraz przejdzie...
- Połóż się.
- Na prawdę nic mi nie jest...
- Kładź się.
Zrobiłam to, co mówił. Patrzył na mnie odrobinę przerażonym i troskliwym wzrokiem. Złapałam go za dłoń. On nie spuszczał mnie z oczu. Podparłam się na prawej ręce i usiadłam. Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję - mruknęłam. - To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek miałam.
Uśmiechnął się. Przybliżył się do mnie i naparł na moje ciało tak, że znów leżałam. Dałabym sobie rękę uciąć, że chce mnie pocałować. Był bardzo blisko mnie. Nagle zaśmiał się.
- Leż - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- To nie jest miłe... Żartujesz sobie ze mnie.
- Przepraszam. Czego oczekiwałaś?
Zdenerwowałam się na niego. Prowokował mnie żeby potem się ze mnie pośmiać. Byłam bardzo zirytowana. Nagle cała wstydliwość mi przeszła, stałam się pewna siebie jak nigdy.
- No słucham... Czego oczekiwałaś? - powtórzył.
- O tego...
Pocałowałam go. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił pocałunek. Odsunął się trochę ode mnie.
- Fajnie - mruknął.
Znów złączył nasze usta. Jedną dłoń położył na mojej szyję, a drugą na tylną część uda. Zaczął całować mnie coraz bardziej namiętnie. Nie czułam nic bardziej przyjemnego. Tak strasznie o tym marzyłam.
Odsunął się ode mnie.
- Tego oczekiwałaś? - spytał z uśmiechem.
- Nie - zdziwił się. - O tym marzyłam - przygryzłam wargę.
Zaśmiał się.
- Podobało się?
Kiwnęłam twierdząco głową.
Podniósł się i westchnął.
- Nie powinienem... Poniosło mnie...
Usiadłam za nim i oparłam swoją głowę o jego ramię.
- Nic się przecież nie stało.
- Ty nie rozumiesz? My się praktycznie nie znamy...
- Znamy się.
- Nie udawaj głupiej, błagam.
Odsunęłam się od niego.
- Czyli to wszystko nie miało żadnego znaczenia? - spytałam zdenerwowana sytuacją.
- Raczej nie...
- Chyba żartujesz - prawie krzyknęłam. - Odkąd cię znam, marzyłam o tym, żeby cię spotkać. Trochę później się do ciebie zbliżyłam. Wiesz ile to dla mnie znaczyło?!
- Przykro mi. Mogłaś nie robić sobie nadziei.
- Ty tak na poważnie?
- Mogłem nie przyjeżdżać. Przecież było do przewidzenia, że to się tak skończy.
- Nagle stałam się nie ważna? - wyszeptałam. - Nie obchodzę cię? Nie liczy się to co czuję? To że cię kocham?
Spojrzał na mnie widocznie zdziwiony, a ja zastanowiłam się co właśnie powiedziałam. Wyznałam mu miłość... Tak po prostu i do tego szczerze.
- Jesteś dla mnie ważna, ale nie możemy być razem. Mieszkamy za daleko od siebie.
- Ale mówiłeś...
- Wiem co mówiłem. Ale to jest głupie! Jesteś w stanie znaleźć jakieś tanie mieszkanie w tydzień?!
- Zamieszkaj ze mną...
- Czy ty się w ogóle słyszysz?!
- Tak. Moi rodzice chcą wynająć piętro.
- To głupie...
- Skoro tak uważasz... To... - Spojrzał na mnie niepewnie. - Wyjdź - szepnęłam.
- Nie chcesz tego.
- Jasne, że nie! Ale po co masz tu siedzieć, skoro uważasz, że nic nie ma sensu. W takim razie nasza znajomość też nie ma sensu! Pomyślałbyś trochę!
Wstałam i wyszłam z pokoju ze łzami w oczach. Wpadłam do łazienki, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Po chwili przyszedł do mnie Niall. Nie spojrzałam nawet na niego. Czułam się rozsypana. Chłopak, na którego czekałam całe 2 lata, nagle mnie odrzuca. Skreśla mnie. Byłam zwykłym śmieciem, nic nie wartym.
- (t.i)...
Nie odezwałam się. Ignorowałam go. W dalszym ciągu płakałam.
- Mała no...
Złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę. Odwróciłam wzrok.
- Popatrz na mnie, proszę. Błagam.
Zrobiłam to. Zatonęłam w jego oczach.
- Przepraszam cię. Nie powinienem. Mam wrażenie, że cię zniszczyłem.
- Masz rację - burknęłam.
- Przepraszam. Nie panuję nad tym co mówię. Nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie strasznie ważna. Nie wiedziałem, że twoi rodzice mają piętro do dyspozycji, że to w ogóle możliwe. Chcę żebyś była szczęśliwa, najlepiej ze mną, ale mam złe przeczucia.
Otarł moje łzy.
- Wybacz mi błagam.
- To się już nie powtórzy?
- Nie, obiecuję.
Przytuliłam się do niego. O niczym innym nie marzyłam. Potem pomógł mi wstać. Zmyłam ślady rozmazanego tuszu. Niall podszedł do mnie i objął mnie. Obrócił mnie w swoją stronę. Potem popchnął delikatnie w stronę pralki. Zastanawiało mnie co chciał zrobić. Nagle podniósł mnie i posadził na niej. Już wiedziałam co się szykuje. Kiwnęłam przecząco głową.
Zeszłam z pralki i zaciągnęłam go do sypialni. Nie musiałam długo czekać. Wystarczyło, że zamknęłam drzwi. Nie spodziewałam się tego po nim. Przysunął się do mnie i zaczął namiętnie całować. Nasze dłonie wędrowały po naszych ciałach. Ja trzymałam obydwie przy jego głowie, a on jedną dotykał moich pośladków, a drugą wędrował po moich plecach. To było cudowne. Nie znałam takiego Niall'a, ale zdecydowanie mi się podobał.
Chłopak nocował u mnie. Noc spędziliśmy bardzo przyjemnie, chyba chciał wynagrodzić mi to, jak mnie zranił. Następnego dnia rozmawiał z moimi rodzicami o wynajęciu piętra. Ostatecznie się zgodzili, bo cena jaką zaoferował nie była mała, a oni nie mogli odmówić. Czułam, że nareszcie będę szczęśliwa, bo w końcu będę mieć przy sobie tak ważną dla mnie osobę.
Tak dawno nic nie pisałam... Przepraszam. Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodobało i jeszcze ktoś się tym blogiem zainteresuje :) święta już się kończą więc życzę szczęśliwego nowego roku :** / Gabiii