28 grudnia 2013

69.

Stałam na balkonie. Wiatr delikatnie mierzwił moje długie, poszarpane włosy. Słońce zaczęło wschodzić. Popatrzyłam na zegarek. Dochodziła 4. Stałam tutaj już kilka godzin, nie mogłam spać. 
Jak się okazało w Santorini ruch się nie zatrzymuje. Cały czas po ulicach krążą ludzie i jeżdżą samochody. 
Grecja to naprawdę piękne państwo, ale to nie tutaj chciałam spędzić moje wakacje. Marzył mi się zawsze Paryż, miasto zakochanych. Miałam nadzieję, że to tam spotkam kogoś kto skradnie moje serce.
Ku mojemu zdziwieniu znalazłam kogoś takiego właśnie tutaj, w Santorini. Miał ciemną karnację, piękne, czekoladowe oczy i czarne włosy. Był bardzo przystojny. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Cały czas miałam przed oczami jego postać. Ten piękny, szczery uśmiech. To jak miłość od pierwszego wejrzenia. Najgorsze było to, że mogłam go już nigdy nie zobaczyć. Nie podeszłam do niego ani nic. Tak bardzo tego żałowałam. 
Przeczesałam moje włosy i wróciłam do środka. Zerknęłam czy moi rodzice śpią i poszłam do pokoju, w którym spałam. Wzięłam słuchawki, puściłam muzykę, zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam. 
- Skarbie, wstawaj - obudził mnie głos mojej mamy. 
Podniosłam niechętnie powieki i zerknęłam na zegarek. Nic nie widziałam, obraz był zamazany. Przetarłam oczy i zmrużyłam je. 
- Dopiero 9 - mruknęłam. 
- Chyba nie chcesz stracić całego dnia na spaniu.
Westchnęłam i wyczołgałam się z łóżka. Poczłapałam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą, a do tego nalałam sobie mleko, podgrzałam je i cały posiłek położyłam na stole. Usiadłam przy nim i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam, wszystko starannie umyłam i poszłam się ubrać. Nałożyłam na siebie ciuchy, po czym zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do rodziców. Mieliśmy dzisiaj zwiedzić miasto, potem plaża i basen przy hotelu. 
Wyszliśmy. Chodziliśmy po różnych zabytkach. Nudziłam się okropnie, a co najgorsze nie widziałam tego chłopaka. Pomyślałam, że może też był na wakacjach, tyle, że już wyjechał. Posmutniałam odrobinę. 
Skończyliśmy zwiedzanie i ruszyliśmy na plażę. Tam także go nie było. 
Rozłożyłam kocyk na piasku, zdjęłam ciuchy i zostałam w samym stroju. Położyłam się, zamknęłam oczy i zaczęłam opalać. 
Leżałam sobie i myślałam. Nagle coś albo ktoś zasłonił słońce. Podniosłam powieki, a przed sobą ujrzałam wysokiego chłopaka. Wzięłam głęboki oddech. 
- Przepraszam, ale ja próbuję się opalać - syknęłam w jego stronę. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i przesunął. Potem zaczął rozmawiać ze swoim kolegami.
Po moim ciele przeszły ciarki, serce zaczęło szybciej bić. Właśnie zdałam sobie sprawę, że to był ten sam chłopak, który skradł moje serce. To jego cały dzień szukałam. 
- (t.i), chodź popływać - zachęcił mnie mój tata. 
Pokręciłam przecząco głową i zamknęłam oczy. Próbowałam się uspokoić. 
- No, mała, chodź - ciągnął mój ojciec. - Będzie fajnie. 
- Nie - burknęłam. Ucichł. 
- Na pewno? 
- No tak. 
- Dobra - wypowiedział te słowa i nagle poczułam zimną wodę na sobie. Zerwałam się jak oparzona. Popatrzyłam wściekła na tatę. 
- Uciekaj - poradziła mu mama. Przytaknęłam jej. Ojciec zaczął biec w stronę morza. Pobiegłam za nim. Kiedy byliśmy już w wodzie, zaczęłam pryskać wodą w jego kierunku, a on w moim. Obydwoje się przy tym śmialiśmy. Potem przyłączyliśmy się do grupki ludzi, którzy odbijali piłką i bawiliśmy się z nimi. 
Spojrzałam na brzeg. Po raz kolejny ujrzałam tamtego chłopaka. Poprawiłam włosy i wyszłam z wody. Wróciłam do mojej mamy. Oznajmiła mi, że będziemy już się zbierać. Złożyłam, więc koc, zebrałam wszystkie moje rzeczy i zawołałam tatę. Przyszedł, zrobił to co ja i po chwili byliśmy już w drodze do hotelu. Zjedliśmy tam pyszny obiad. Odpoczęłam chwilę w pokoju. Potem razem z rodzicami, tak jak planowaliśmy, poszliśmy nad basen. Zajęliśmy leżaki. Poprosiłam mamę żeby popilnowała mi mojego, a w tym czasie ja poszłam po coś do picia. Kiedy czekałam na zamówione napoje, przyglądałam się ogłoszeniu. Pisało na nim, że za dwa dni ma się odbyć dyskoteka na zakończenie wakacji. Ucieszyło mnie to. Nareszcie mogłabym się rozerwać. Wzięłam picia i ruszyłam w stronę basenu. Całą uwagę skupiłam na tym żeby nie wylać napojów. Niestety nie udało się. Przez to, że nie patrzyłam gdzie idę, wpadłam w tego uroczego chłopaka. Jedna szklanka wypadła mi z rąk i rozbiła się. 
- Przepraszam - wyszeptał zawstydzony. Popatrzył na mnie. W moim brzuchu zaczęły wirować motylki. Miałam wrażenie, że zaraz upuszczę pozostałe szklanki. 
- Pomogę Ci to pozbierać - powiedział już bardziej pewnie. Ja nadal milczałam i wpatrywałam się w niego. Zaśmiał się. - Daj, zaniosę to Twoim rodzicom i zaraz wrócę, dobrze? - uśmiechnął się. 
- Yyyy... Dobra - podałam mu szklanki. Odszedł ode mnie śmiejąc się. Westchnęłam. Jesteś taka głupia, gadaj z nim, pomyślałam. Zarzuciłam włosy do tyłu i kucnęłam przy szkle. Zaczęłam pomału je zbierać. 
- Jestem - przykucnął obok mnie i zaczął mi pomagać. Zgarnęliśmy wszystko na małą kupkę. - Przyniosę jakiś worek, poczekaj. 
Jego głos był taki miły dla ucha. Miałam wrażenie, że zaraz tam zemdleję. Po chwili wrócił i zgarnął wszystko do foliowego woreczka. Nagle przeklął cichutko. 
- Coś się stało? - spytałam niepewnie. 
- Zaciąłem się - popatrzył na swoją dłoń. 
- Aha... - pokiwałam twierdząco głową. Zerknął na mnie, a ja zaraz odwróciłam wzrok. 
- Nie wstydź się tak - zachichotał. Czułam, że robię się cała czerwona. Chłopak wstał pomału i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i podniosłam się. Założyłam sobie włosy za ucho, a on poszedł wywalić śmieci do kosza, po czym wrócił do mnie. 
- Mam na imię Zayn - mówił powoli. - A Ty, piękna? 
Powiedział do mnie piękna!, krzyknęłam w myślach. 
- (t.i) - odpowiedziałam. 
- Bardzo ładnie - przygryzłam wargę. - Zawsze jesteś taka nieśmiała? Hm? 
- Ja... emmm... no... - westchnęłam. - Nie, raczej nie. 
- To co ja mam takiego w sobie? - zaśmiałam się nerwowo. 
- (t.i)! - usłyszałam moją mamę. - Chodź tutaj! 
Dziękuję, pomyślałam. 
- Przepraszam, muszę iść. 
- Rozumiem... Ale zobaczymy się jeszcze prawda? - powiedział z nadzieją w głosie. 
- Pewnie tak. Pa - zaczęłam odchodzić. 
- Czekaj! - chwycił mnie za mój nadgarstek. Odwróciłam się. Zayn był strasznie spięty. - Co robisz wieczorem? 
- Nic takiego - odpowiedziałam zaskoczona. 
- Spotkajmy się tutaj za... - spojrzał na zegarek. - Trzy godziny. 
- Dobrze - uśmiechnęłam się. Chłopak się rozluźnił. 
- To do zobaczenia - pożegnał się ze mną i odszedł. 
Wróciłam do moich rodziców. Przyglądali się mi. 
- Umówił się z tobą? - spytali szybko. 
Prychnęłam. 
- Jasne, że tak. Kto by mi się nie oparł - zarzuciłam włosami. Zaczęliśmy się śmiać. Odwróciłam się by jeszcze raz na niego spojrzeć. Stał z czterema kolegami i przyglądali się mi. Speszyło mnie to, więc się obróciłam i zaczęłam rozmawiać z rodzicami. Po godzinie czasu wróciliśmy do "mieszkania". Zabrałam się za przygotowania do spotkania z Zayn'em. Nim się obejrzałam minął cały czas jaki miałam. Przejechałam jeszcze usta błyszczykiem i wyszłam. Niepewnym krokiem szłam w stronę holu. On już tam stał. Myślałam, czy się nie wycofać. Nie mogłam przy nim normalnie się zachowywać. Jego wzrok sprawiał, że kręciło mi się w głowie, a jego głos... On był po prostu doskonały. Podeszłam do niego. W tym samym momencie się odwrócił. 
- Witam - pocałował mnie w dłoń. Zarumieniłam się. 
- Hej.
- Chodź - chwycił mnie za rękę i zaprowadził nad basen. Usiedliśmy przy nim. W okół było jeszcze kilku ludzi. Spoglądałam na nich kątem oka. 
Zayn poprosił mnie żebym mu coś o sobie opowiedziała, więc to zrobiłam, a potem on mi powiedział kilka słów o nim. Zajęło nam to godzinę. Potem wziął mnie na spacer. 
Nagle zaczął wiać wiatr, a ja byłam w samej koszulce. Nie przypuszczałam, że może być tutaj zimno. Zayn jednak o tym pomyślał, bo miał na sobie koszulę, a w ręce trzymał bluzę. Mimo wszystko na nic się nie skarżyłam. 
Szliśmy dalej i rozmawialiśmy. Po chwili zerwał się straszny wiatr. Moje włosy były całe poszarpane. 
- Jak można było nic nie zabrać? - skarcił mnie Zayn. Wzruszyłam ramionami. Przewrócił oczami i nałożył na mnie swoją bluzę. Zrobiło mi się odrobinę cieplej. - Lepiej? 
Kiwnęłam twierdząco głową. Poszliśmy dalej. Zaczęło się już robić całkiem ciemno, a z nieba leciały pojedyncze krople. Pogoda zaczęła się psuć. Stwierdziliśmy, że trzeba wracać do hotelu. Niestety nie zdążyliśmy przed ulewą. Zaczęliśmy biec. Nie było szans żebyśmy nie zmokli. Ja po przebiegnięciu dosyć długiej trasy miałam już dość. Zatrzymałam się. 
- Co jest? - spytał Zayn. 
- Nie dam rady dalej biec. To za daleko. 
- Dobra... Chodź znajdziemy jakiś dach, skryjemy się pod nim i przeczekamy ten deszcz. 
Zaczęliśmy szukać skrycia. Kiedy już znaleźliśmy, poszliśmy tam i usiedliśmy na ziemi. Byłam cała mokra i było mi zimno. Chłopak pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. Wtuliłam głowę w jego tors i zamknęłam oczy. Walczyłam ze snem. Przez przypadek ziewnęłam. Zayn się zaśmiał. 
- Śpij - szepnął i posadził mnie u siebie na nogach. Uśmiechnęłam się, poprawiłam odrobinę, oparłam się o niego i zasnęłam. 
Obudziłam się w dużym, białym pokoju. Rozglądnęłam się dookoła. Obok mnie spał Zayn.
Wyglądał na prawdę przeuroczo. Uśmiechnęłam się. Nagle zadzwonił mój telefon. Mama... Odebrałam i usłyszałam jej krzyk. Wygrzebałam się spod ciepłej kołdry i wyszłam z pokoju.
- Spokojnie - szepnęłam. - O co chodzi?
- Gdzie ty dziecko jesteś?! Nie było Cię całą noc! Powariowałaś?! Gdzie jesteś?!
Oparłam się o drzwi i popatrzyłam na śpiącego chłopaka.
- U Zayn'a - przygryzłam dolną wargę.
- Kto Ci pozwolił u niego zostać?!
- Przepraszam... Zasnęłam jak byliśmy na spacerze i obudziłam się tutaj...
Westchnęła.
- Bądź za godzinę.
- Dobrze. Pa.
Rozłączyła się.
Wróciłam do łóżka. Wtuliłam się w pościel i przyglądałam się mu. Nigdy nie widziałam tak słodkiego i uroczego chłopaka. Po chwili jego oczy się otworzyły. Obróciłam się na plecy i patrzyłam w sufit. Słyszałam jego ziewnięcie.
- Dzień dobry - mruknął. Uśmiechnęłam się do niego. - A Ty dalej się mnie wstydzisz - zachichotał. Przysunął się, objął mnie i pocałował w czoło. - Jak się spało?
- Dobrze - wtuliłam się w niego. Nie mogłam tak cały czas się ograniczać. Jeżeli chciałam żeby coś z tego wyszło, musiałam robić kroki do przodu.
- Głodna?
- Odrobinę.
- To chodź - wyszedł z łóżka i czekał na mnie. Zrobiłam to samo i razem poszliśmy zjeść śniadanie.
Byłam teraz bardziej pewna siebie. Rozmawialiśmy ze sobą i śmialiśmy się. Powiedziałam mu o telefonie od mamy. Chwilę po jedzeniu odprowadził mnie.
- Jakie masz na dzisiaj plany? - spytał.
- Wszystko zależy od moich rodziców - położyłam dłoń na klamce. Westchnął i dał mi karteczkę z numerem.
- Jak będzie Ci się nudziło to napisz albo zadzwoń... Jestem na twoje zawołanie - puścił mi oczko.
- Dobrze - uśmiechnęłam się.
Staliśmy przez chwilę patrząc sobie w oczy. Nagle założył mi włosy za ucho i... pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia - odszedł.
Liczyłam na coś więcej, ale widocznie tego nie chciał. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Nareszcie jesteś! - krzyknęła moja mama. Kiwnęłam głową na zgodę. - Co ty z nim robiłaś?!
- Nic takiego - odpowiedziałam z kpiną. Ona jak zwykle myśli nie wiadomo o czym...
- Ja mam nadzieję. Idziesz z nami na plażę?
- Zróbmy coś innego. Już mi się to znudziło.
- To może skusimy się na rejs?
- No dobrze - westchnęłam.
Przebraliśmy się i wyszliśmy. Cały dzień spędziliśmy nad morzem.
Wieczorem wróciliśmy do hotelu. Byłam strasznie zmęczona. Ledwo co chodziłam. Nie miałam pojęcia czym się tak zmęczyłam.
Stanęłam w holu. Rodzice się na mnie popatrzyli.
- No już, chodź - powiedział tata.
- Nie dam rady.
- (t.i)...
- To mnie zanieś - mruknęłam.
- Nie, nie, księżniczko... Masz nóżki, więc chodź!
- Ale... - westchnęłam. Pokiwał przecząco głową.
Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi.
- A ja mogę Cię zanieść? - usłyszałam Zayn'a, a potem zobaczyłam jego twarz. Uśmiechnęłam się i go objęłam. - Rozumiem, że tak - zachichotał i zaczął iść.
- Dziecko, kręgosłup sobie zepsujesz - wypaliła moja mama.
- Nic mi nie będzie - pocałował mnie w policzek i szedł dalej.
Zanim się obejrzałam, leżałam już w łóżku, a obok mnie siedział Zayn. Podniosłam się odrobinę żeby móc na niego patrzeć.
- Nie lubię milczenia - mruknął i popatrzył mi w oczy.
- Ja też nie.
Uśmiechnął się.
- Hmm - zamyślił się. - Masz łaskotki?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Sprawdzimy? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, nie - zasłoniłam się dłońmi, a on się nade mną pochylił i zaczął mnie gilgotać.
Cały czas się śmiałam i broniłam.
Nagle znalazłam się na nim. Nie wiedziałam jakim cudem. Wykorzystałam jednak sytuacje i przytrzymałam jego dłonie.
- Jednak masz - pocałował mnie w czoło. Przytaknęłam mu.
Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie. Malik przygryzł dolną wargę.
- Jesteś taka słodka - mruknął. - i piękna...
- Ty też - wtuliłam się w niego.
- Idziesz jutro na dyskotekę?
- Nie mam z kim... - wymamrotałam.
- Jak to nie?! A ja?! - powiedział z wyrzutem.
Zaśmiałam się.
- Myślałam, że nie będziesz chciał...
- Chyba żartujesz!
Usiadłam obok niego, a on wziął głęboki oddech.
- Pójdziesz ze mną na dyskotekę? - uśmiechnął się słodko.
- Jasne, że tak - zachichotałam.
Ustaliliśmy potem szczegóły i on poszedł.
Powiedziałam rodzicom o moich planach na następny dzień, a potem wzięłam prysznic i poszłam spać.
Rano zdałam sobie sprawę, że to ostatni dzień wakacji, i że dziś w nocy wyjeżdżam, a za dwa dni idę do szkoły.
Wyszłam na balkon. Nie mogłam "strawić" tej wiadomości. Już więcej nie zobaczę się z Zayn'em. Otarłam łzę, która spływała po moim policzku. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam, że nie będę się tym martwić, tylko cieszyć się dzisiejszym dniem.
Wróciłam do środka i zerknęłam na zegarek. Dyskoteka miała się odbyć za 5 godzin, więc miałam jeszcze trochę czasu. Miałabym więcej gdybym nie spała do południa. No cóż...
Zabrałam się za robienie śniadania. Zjadłam je, po czym zabrałam się za przyszykowanie ubrań. Potem uczesałam włosy. Zrobiłam makijaż.
Czas leciał jak szalony. Każda czynność zajmowała mi około 1,5 godziny. Jeszcze w międzyczasie rozmawiałam z rodzicami i robiłam inne rzeczy. Zostało mi jakieś 30 minut. Bałam się, że nie zdążę. Szybko poszłam się ubrać. Mniej więcej tak to wyglądało. 
Zdążyłam na czas. Byłam już gotowa i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je. Ujrzałam za nimi Zayn'a. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Ślicznie wyglądasz - wyszeptał, tak jakby nie chciał żeby rodzice to usłyszeli.
- Dziękuję.
- Możemy iść?
- Jasne. Wychodzę! - krzyknęłam do rodziców i poszłam z Zayn'em.
Kilka minut później byliśmy już w sali, w której miała się odbyć dyskoteka.
Na początku rozmawiałam z Malik'iem. Nie miałam ochoty tańczyć. Potem przedstawił mi swoich przyjaciół: Louis'a, Liam'a, Niall'a i Harry'ego. Także byli przystojny, ale żaden z nich nie mógł się równać z Zayn'em. Dowiedziałam się też, że będą dzisiaj śpiewać. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Wiedziałam, że należą do jednego zespołu, ale nie miałam okazji ich posłuchać.
Nagle puścili jakąś wolną piosenkę. Mulat od razu się zerwał. Stanął na przeciwko mnie.
- Zatańczysz? - wyciągnął w moją stronę rękę.
- Tak - uśmiechnęłam się i poszłam z nim na parkiet. Objęliśmy się i zaczęliśmy tańczyć. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki, rozmawiając ze sobą.
Zayn miał ochotę coś powiedzieć, ale piosenka się skończyła. Mieliśmy zejść ze środka sali, ale Malik szukał kogoś wzrokiem. Kiedy go lub ją znalazł, popatrzył na niego/ją błagalnym wzrokiem, a potem znów popatrzył na mnie i uśmiechnął się delikatnie. Po chwili znów puścili wolną piosenkę. Wróciliśmy do tańca.
- Jesteś naprawdę cudowna - powiedział. - Piękna, miła, wyrozumiała, delikatna... Po prostu idealna.
Położył dłoń na moim policzku. Motylki w brzuchu znów zaczęły wirować, a ciarki przeszły po moim ciele.
- Kocham Cię - wyszeptał i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
Zakręciło mi się w głowie, on tak silnie na mnie działał. Na chwilę straciłam mowę.
- Ja ciebie też - wybełkotałam, kiedy już ochłonęłam. Uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował tylko tym razem bardziej namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek. Byłam w siódmym niebie. Piosenka się skończyła, a my postanowiliśmy gdzieś wyjść. Poszliśmy nad basen. Usiedliśmy, tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu.
Dostałam sms'a.
Za  dwie godziny wyjeżdżamy, pamiętaj! Musisz się jeszcze spakować. Bądź za godzinę. Mama
Zesztywniałam. Zayn także przeczytał tą wiadomość.
- Nie chcę tego kończyć - wyszeptałam.
- Ja też nie, ale widocznie tak musi być... - odpowiedział mi.
- Wszystko dzieje się za szybko - oparłam się o niego i próbowałam powstrzymać łzy.
- Takie życie.
- Zayn! - usłyszeliśmy. Za nami stał Harry. - Teraz my.
- Już idę - zerknął na mnie. - Posłuchasz nas?
- Jasne, że tak - przytuliłam go.
- Chodź.
Pomógł mi wstać i weszliśmy do środka. Malik odszedł ode mnie i poszedł do swojego zespołu. Muzyka ucichła. Chłopaki dali Zayn'owi mikrofon.
- Mamy nadzieję, że każdy z was spędził te wakacje szczęśliwie - zaczął. - Chcieliśmy zaśpiewać coś, co się z nimi wiąże. Ta piosenka jest dla wszystkich par, które swój początek miały tutaj. Dla tych, którzy się poznali tutaj na tegorocznych wakacjach i zakochali się w sobie. - popatrzył na mnie. - Dla nas też.
Wszyscy wzięli mikrofony, a muzyka zabrzmiała.
(macie chwilę na posłuchanie piosenki, którą mam nadzieję dobrze znacie)

Cały czas utrzymywałam z Zayn'em kontakt wzrokowy i wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Po moich policzkach spływały łzy. Wszystkie pary dookoła tańczyły. Mulat z każdą chwilą był coraz bardziej smutny.
Było widać jak bardzo to wszystko przeżywa i jak go to boli. Piosenka się skończyła. Chłopaki się rozdzielili, a ja podbiegłam do Zayn'a i mocno go przytuliłam. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Wszystko będzie dobrze - próbował mnie pocieszyć.
Staliśmy w swoich objęciach około 30 minut. Nie chciałam go puszczać, bo wiedziałam, że go już nie zobaczę.
Dostałam od mojej mamy sms'a, że muszę być za 5 minut w pokoju.
Zayn mnie odprowadził i pomógł się spakować. Po naszych policzkach ciągle spływały łzy. Obydwoje nie mogliśmy się pogodzić z tą wiadomością.
Byłam już gotowa, podobnie jak moi rodzice. Zeszliśmy do holu i wymeldowaliśmy się. Całą mnie trzęsło. Nadeszła chwila pożegnania. Tak bardzo nie chciałam go zostawiać, chciałam zostać z nim, tutaj. Wpadłam w jego ramiona, gorzko płacząc.
- Będziemy w kontakcie - szepnął Zayn. - Kocham Cię.
Popatrzył na mnie i mnie pocałował. Wtuliłam się w niego mocno.
- Też cię kocham i zawsze będę o tobie pamiętać.
- Ja o Tobie też.
- (t.i) - popędziła mnie moja mama.
- Żegnaj - wyszeptał, próbując powstrzymać płacz.
- Nie żegnaj. Zobaczymy się jeszcze.
- Mam nadzieję.
Opuścił głowę. Podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam.
- Do zobaczenia.
Puściłam go i podeszłam do rodziców. Bardzo mnie bolało to, że musiałam się z nim rozstać. Wsiedliśmy do taksówki. Ostatni raz na niego spojrzałam.
- Kocham cię - wyszeptałam i oddałam się emocjom.
Teraz musiałam nauczyć się żyć bez niego i jednocześnie go kochać. Miałam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i będziemy razem na zawsze.


Macie bardzo długie opowiadanie. Za to, że dawno nic nie dodawałam i jeszcze z okazji świąt :3. Napiszcie w komentarzach jak Wam się podoba i co dostaliście na święta.
Życzę Wam szczęśliwego nowego roku :* żeby był jeszcze lepszy niż ten <3 kocham Was <3 :* / Harriet xx